A/n: Hi, guys. Ten rozdział jest konsekwencją mojego upośledzenia umysłowego oraz może zawierać liczne błędy. Jeżeli na takowe natrafisz, proszę zwróć mi uwagę, bo jestem prawdopodobnie bliska ślepoty. Z góry dziękuję i życzę miłego czytania, tschüss x
Jimin
Święta, święta, święta.
Nareszcie.
A co wiąże się ze świętami? Oczywiście przerwa, wolne od szkoły, której mam już dosyć. Rozumiem, że szkoła jest potrzebna, w końcu trzeba zdobyć jakieś wykształcenie i podstawową wiedzę o świecie, ale czy szkoła nie mogłaby wyglądać nieco inaczej? Nie mogłaby uczyć bardziej praktycznych rzeczy, np. jak obsługiwać pralkę? Oczywiście, że nie! Ale czy nie mogłaby być chociaż mnie...depresyjna? Nie mogłaby być mniej męcząca? Jedyne co w niej lubię to możliwość spotkania moich przyjaciół i mojego Kooka. A pomyśleć, że na początku roku byłem tak pozytywnie nastawiony co do mojego licealnego życia. Miałem mieć świetnych przyjaciół (co się udało), kochanego, przystojnego chłopaka (w trakcie realizacji), miałem być popularny (ironia losu: każdy mnie nienawidzi) i miałem być cheerleaderem (po części jestem), a zamiast tego dostałem depresję i próbę samobójczą. Wspaniale. Sam fakt, że czeka mnie jeszcze kilka lat tego piekła sprawia, że zaczynam ponownie rozmyślać o udaniu się na most.
Ale wracając i tym samym kończąc moje nieistotne przemyślenia ⎯ są święta. Ostatnie dni miałem zawalone mnóstwem obowiązków. Jako jedynak niestety nie mogłem ich dzielić z nikim innym. Siedziałem więc w kuchni praktycznie dzień i noc z mamą, przygotowując potrawy, a z tatą wybrałem choinkę i pomagałem mu przystroić dom, wieszając kolorowe lampki, których rozplątanie zajęło mi parę ładnych godzin. Nawet jeżeli miałem przerwę świąteczną, dni wolne, to i tak byłem tak samo zmęczony, jak wtedy gdy normalnie chodzę do szkoły.
Ale wszystkie te wysiłki, wszystkie godziny poświęcone na przygotowanie idealnej wigilii się opłaciły, ponieważ gdy przyjechała do nas cała rodzina wszyscy pochwalili naszą piękną, żywą choinkę i świąteczny wystrój domu. Czułem się wspaniale, wiedząc, że ktoś docenia moją (i rodziców) ciężką pracę. (Głównie moją). Mojej głowy jednak nie zaprzątały tylko i wyłącznie obowiązki, które spadły na mnie jak grom z jasnego nieba, ale i Jeon Jeongguk, który w mojej głowie postawił sobie krzesło i przesiadywał na nim bezczynnie godzinami. Zastanawiałem się, czy wpadnie do mnie ze swoją siostrą. Nie chciałem, żeby siedział sam w tak magiczny dzień. Chciałem, żeby mógł, poprawka ⎯ żeby mogli, spędzić ten czas w miłym gronie. Żeby mogli z nami pośpiewać piosenki, obdarować się prezentami, zjeść dobre jedzenie, czy nawet urządzić bitwę na śnieżki. Po prostu sama wizja, że rodzeństwo Jeon siedziałoby same w domu w Boże Narodzenie i nie zaznało w ten dzień rodzinnego ciepła, napełniała mnie strachem i bólem, gdyż skręcało mnie w brzuchu.
⎯ Minnie, rośniesz jak na drożdżach, ale cały czas masz te same słodkie policzki ⎯ odezwała się nagle babcia, która stanęła przede mną i jak to miała w zwyczaju, rozczulała się nad moją facjatą i ściskała bezlitośnie moje policzki, sprawiając, że już w ogóle ich nie czułem. Zamiast tego czułem tylko, iż rozciąga nieprzyjemnie moją skórę.
CZYTASZ
Skool Luv Affair | Jikook ✓
FanfictionJeon Jeongguk to osiemnastolatek, który na widok wszystkiego co romantyczne ma ochotę zwymiotować. Dla niego związki są przereklamowane, a prawdziwa miłość nie istnieje. Do tego twardo stąpa po ziemi i nie zamierza zbyt szybko zmienić swego nastawie...