Jimin
Nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie grudzień, który składał się z samych ważnych dla mnie wydarzeń. Pierwszym z nich był turniej taneczny, drugim egzaminy, trzecim święta, a czwartym nowy rok, a tuż po nim przerwa*. W przeciągu dwóch tygodni poprzedzających dwunasty miesiąc roku, na każdym kroku próbowałem dać do zrozumienia Jeonggukowi, że jestem nim zainteresowany. Oczywiście, nie robiłem tego już tak ostentacyjnie, jak wcześniej. Chciałem zdobyć go drobnymi gestami, szczerymi rozmowami, niewinnymi komplementami i głupimi żartami, które sprawiały, że na jego buźce pojawiał się króliczy uśmiech, który zawsze roztapiał moje serce. Ggukie jednak zdawał się być głuchym i ślepym, odpornym na moje działania, w ogóle ich nie komentując. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony to dobrze, że na nie nie reaguje, bo mogłoby się to skończyć kłótnią, a nawet czymś poważniejszym. Z drugiej strony to nie dobrze, ponieważ moje wysiłki idą na marne, a ja wciąż tkwię w jednym punkcie - Friendzone (tak przynajmniej nazwał to Hobi Hyung).
Jak wcześniej wspomniałem na początku grudnia odbywał się turniej i przypadł on akurat na ten dzień - sobota 5 grudnia. Od rana chodziłem poddenerwowany co objawiło się w formie mojego natrętnego przygryzania dolnej wargi i skubania skórek od paznokci, które teraz były już całkowicie rozwalone. Po zjedzeniu śniadania zdążyłem nawet raz na szybko przećwiczyć układ w swoim pokoju. Było mi przykro, że rodzice nie zobaczą mojego występu nad którym tak długo pracowałem. Mama miała dzisiaj kolejnych klientów, którym musiała upchnąć dom, a tata znowu siedział w firmie, a sama myśl, że może uda się go ściągnąć na mój występ, wydawała się kompletnym wariactwem. Ale byłem już do tego przyzwyczajony, a im wystarczały moje mini-występy w domu. Później przebrałem się w swój sportowy komplet, czyli szare wygodne dresy, biała oversize'owa koszulka oraz szara, długa bluza zapinana. Przy drzwiach wyjściowych, gdy wszystkie potrzebne rzeczy zgromadziłem w torbie, złapałem jeszcze szalik, czapkę, kurtkę i założyłem swoje zimowe Trapery. Przed domem, jak się wcześniej umówiłem, stał już biały Jeep, który należał do pana Kima. Nauczyciel zaproponował, że mnie podwiezie. Za przednią szybą zobaczyłem twarz innego tancerza, który jak się okazało - także był podopiecznym Jongina i także dzisiaj występował. Nazywał się Oh Sehun, jeżeli dobrze pamiętam.
Podróż minęła nam szybko i sprawnie, choć pan Kim ciągle przynudzał, opowiadając o kryteriach według których będziemy oceniani. Powtarzał, żebyśmy dobrze się rozciągnęli przed ostateczną prezentacją i wypili wystarczającą ilość wody. Powiedział też, żebyśmy się nie stresowali i jeżeli mamy jakieś pytania, albo jeżeli coś się wydarzy, to mamy koniecznie mu o tym powiedzieć. Poradził również, żebyśmy z Sehunem trzymali się blisko siebie, ponieważ na hali może być spory tłok.
Gdy weszliśmy do środka, ręce mi się trzęsły. Gdybym pił teraz wodę, jestem pewien, że oblałbym się nią. Kroczyłem obok bruneta, który zdecydowanie był ode mnie masywniejszy i wyższy przez co czułem się przy nim jak dziecko. Sehun okazał się być jednak bardzo uprzejmy, zabawny i ogólnie sympatyczny. Okazało się też, że uczęszczał do innej, równoległej grupy, dlatego nie mieliśmy okazji się wcześniej spotkać. Zanim zdążyliśmy włożyć nasze rzeczy do szafek, na jego ramieniu uwiesił się chłopak z szarymi włosami, który był takiego samego wzrostu jak ja oraz wyższy chłopak z burzą czarnych włosów, okrągłymi okularami i charakterystycznymi odstającymi uszami dzięki którym wyglądał trochę jak elf. Nie wiem, takie miałem skojarzenie. Sehun przedstawił ich jako Byun Baekhyuna oraz Park Chanyeola.
CZYTASZ
Skool Luv Affair | Jikook ✓
FanfictionJeon Jeongguk to osiemnastolatek, który na widok wszystkiego co romantyczne ma ochotę zwymiotować. Dla niego związki są przereklamowane, a prawdziwa miłość nie istnieje. Do tego twardo stąpa po ziemi i nie zamierza zbyt szybko zmienić swego nastawie...