𝟎𝟗

1.4K 104 137
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Jimin

To dzisiaj. Dzisiaj był ten dzień, kiedy Jeonggukie miał do mnie przyjść. Od rana chodziłem nakręcony, jakbym przed szkołą wypił kilka, kilkanaście energetyków, a tak naprawdę były to tylko płatki śniadaniowe i właśnie ta myśl, która nie pozwalała mi się na niczym, co nie dotyczyło naszego spotkania, w pełni skupić. Na lekcjach zastanawiałem się, jak przygotować pokój, żeby go zachwycić, a przerwy spędzałem męcząc Hoseoka coraz to nowszymi i według mnie lepszymi (ale on miał standardowo odmienne zdanie) pomysłami. Byłem jednym wielkim wulkanem energii oraz pomysłów, jednak ostatecznie wybrałem ten najłagodniejszy, niczym się nie wyróżniający. Resztę mogłem wykorzystać innym razem, a jak dobrze pójdzie, to na pewno takowe jeszcze będą. W końcu, co mogło dzisiaj pójść nie tak?

Kiedy wróciłem ze szkoły nagle uzmysłowiłem sobie, że przecież rodziców w domu nie będzie, więc nikt nie będzie mnie z niczego rozliczał, ani zawstydzał przy moim chłopaku. Mieliśmy zatem cały dom dla siebie, co strasznie mnie cieszyło. Umówiłem się z Kookiem o siedemnastej, więc do tej godziny miałem jeszcze mnóstwo czasu, który i tak wolałem poświęcić na przygotowania. Później mogłem zająć się innymi sprawami. W pierwszej kolejności była nasza randka.

Pierwszym krokiem było zadbanie o oświetlenie. Do tego wykorzystałem Ledy, które zamówiłem pół roku temu z AliExpress. Myślałem, że wybuchną, kiedy podłączę je do kontaktu (za dużo filmów!), ale całe szczęście, nic takiego nie miało miejsca i jak na tak tani produkt, sprawdzały się świetnie. Spośród rozbudowanej gamy kolorów ostatecznie wybrałem intensywny odcień czerwieni, co dodało bardziej intymnego klimatu mojemu pokojowi. Punkt ten mogłem już spokojnie odhaczyć.

Drugim krokiem były dekoracje. Bez tego by się przecież nie mogło nic odbyło. Wyciągnąłem z szuflady świeczki, które się tam kisiły i zapaliłem sześć sztuk, ustawiając je w różnych miejscach. Mieszanina wielu zapachów (kwiatowych i owocowych) była bardziej przyjemna, niż myślałem. Choć po dłuższym czasie, mogło zacząć się nam kręcić w głowach od takich woni, ale nie moja wina, że uwielbiałem świeczki i były totalnym must'em w takich sytuacjach. Na inne dekoracje nie miałem zbytnio pomysłu, dlatego zostałem przy świeczkach. Na wszelki wypadek popsikałem w pokoju odświeżaczem powietrza o zapachu pomarańczy, choć wiedziałem, że będę musiał uczynić to jeszcze raz, tuż przed siedemnastą.

Trzecim krokiem było uprzątnięcie tej graciarni. Zacząłem więc od biurka, bo na nim był największy syf. Wszystkie książki, podręczniki, jakieś puste białe kartki i inne nieprzydatne rzeczy wrzuciłem do ostatniej szuflady komody, nie chcąc mieć póki co z nimi do czynienia. Zostawiłem tylko te do biologii, bo dzisiaj miały się ponoć przydać. Następnie ogarnąłem plakaty moich ulubionych k-popowych artystów. Pościągałem je i schowałem. Sam nie wiem, dlaczego się ich pozbyłem. Może trochę się tego wstydziłem? W końcu nie każdy musiał przepadać za Twice i Girls Generation. Ze stolika uprzątnąłem talerze, które zalegały na nim od kilku dni, tworząc tam nowe życie. Z fotela zabrałem stertę ciuchów, które szybko wrzuciłem do szafy, nawet nie trudząc się, by je jakoś ładnie poskładać. Łóżko schludniej przykryłem kocykiem i ułożyłem jakoś estetyczniej ozdobne poduszki. Pamiętnik, który znajdował się na posłaniu, odłożyłem na regał z książkami, chowając go między jakimiś romansidłami dla nastolatków. Za żadne skarby nie mógł trafić w ręce mojego Jeona.

Skool Luv Affair | Jikook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz