Jimin
-Masz rację. Do tej pory zachowywałem się jak...psychol -wyznałem ze skruchą i spuściłem głowę w dół, wbijając wzrok w ledwo widoczne drewniane panele. Twarz Jeongguka także była słabo oświetlona. Księżyc nie mógł się równać z lampkami, które swoją drogą powinny gdzieś się tutaj znajdować. Nie pierwszy raz byłem u Seokjina. Wiedziałem, że o doświetlenie altany w nocy także zadbano. Rozejrzałem się na wszystkie strony, wypatrując jakiegoś włącznika czy pilota. Gdzieś tutaj przecież musiał się znajdować. I wypatrzyłem go - był tuż za mną, więc zrobiłem kilka kroków w tył. Gdy pilot trafił w moje ręce, bez wahania nacisnąłem odpowiedni przycisk. Lampki, które oplatały drewniane kolumny podtrzymujące dach, rozbłysnęły ciepłym odcieniem żółci. Teraz czułem się nieco lepiej, widząc swojego rozmówcę. I wszystko dookoła nas. Od razu zrobiło się także romantyczniej. Wystarczyło puścić spokojną muzykę w tle i moglibyśmy tutaj tańczyć. Zupełnie tak, jak w tych komediach romantycznych, które obejrzałem z mamą.
-Po prostu łatwo się zakochuję i nie panuję nad tym. To staje się tak nagle i nie mam siły z tym walczyć. Gdy ktoś wpada mi w oko, tracę dla niego głowę. Kocham niestety też ten stan - to, że jestem w kimś zauroczony. Czuję się pusto, kiedy nie mam na kim się skupiać. Chciałbym, żeby ktoś kiedyś odwzajemnił moje zainteresowanie. Żeby to działało w drugą stronę, ale próbowałem już wiele razy, a nigdy się to nie zakończyło pomyślnie. Nie każdy mój "crush" był też gejem, ale mniejsza z tym. Może faktycznie sęk w tym, żeby nie osaczać drugiej osoby, jak dotąd to robiłem -wyznałem, zastanawiając się nad słowami Jeona. I nagle do głowy, jak grom z jasnego nieba, wpadł mi wspaniały pomysł, który mogłem wcielić w życie. W końcu byłem całkiem niezłym aktorem. Niczego więcej, prócz moich minimalistycznych zdolności (i szczęścia) nie potrzebowałem.
-To przerażające i przykre w jednym. Musisz kochać kogoś, żeby być szczęśliwy. Nie wystarcza ci miłość do samego siebie? Masz dopiero szesnaście lat. Jeszcze spotkasz kogoś, kto pokocha cię bezwarunkowo -stwierdził i oparł się o jedną z drewnianych kolumn. Przeczesał dłonią ciemne jak noc włosy, chyba nie zdając sobie sprawy z tego, jak wielką krzywdę mi tym wyrządził, bo ledwo trzymałem się teraz na nogach, nie mówiąc już o samym oddychaniu.
-Wiem, wiem -odparłem. -Ale nic nie poradzę na to, że bardzo marzę o takiej miłości. Uważam, że to najpiękniejsze, co może spotkać człowieka w życiu. Chciałbym poczuć miłość. Ale nigdy nie chciałem spełnić tego marzenia w taki sposób. Do głowy by mi nie przyszło, że jestem natrętny i wszystkich tym zachowaniem odstraszam. Chciałem ci się tylko przypodobać. Robiłem to, co wszyscy bohaterowie w serialach i filmach. Nie chciałem, żebyś poczuł się jak ofiara, którą uwięziłem w klatce -rzekłem cichym tonem. Czułem, że łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Pociągnąłem także nosem (żeby było bardziej wiarygodnie) i skuliłem się jeszcze bardziej. -Jeżeli się zgodzisz, to chciałbym, żebyśmy zaczęli wszystko od początku. Z nową, czystą kartą. Do niczego nie będę cię już zmuszał, ale i tak zadbam o to, żebyś zmienił swój pogląd na miłość. Bardzo mi na tym zależy, żeby cię poznać, Jeongguk. Tym razem chcę zacząć tą znajomość tak, jak powinna się rozpocząć za pierwszym razem -zaproponowałem, unosząc głowę do góry. Jeon był zamyślony. Najwyraźniej bił się ze swoimi myślami. Dłonie splótł na piersiach i przyglądał mi się podejrzliwym wzrokiem. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, dlatego postanowiłem pobawić się palcami i je trochę powyginać. Przygryzłem również dolną wargę. Robiłem to zawsze, kiedy się stresowałem. To była moja ostatnia szansa, żeby Jeongguk całkiem się ode mnie nie odciął. Nie mogłem tego zepsuć.
CZYTASZ
Skool Luv Affair | Jikook ✓
FanficJeon Jeongguk to osiemnastolatek, który na widok wszystkiego co romantyczne ma ochotę zwymiotować. Dla niego związki są przereklamowane, a prawdziwa miłość nie istnieje. Do tego twardo stąpa po ziemi i nie zamierza zbyt szybko zmienić swego nastawie...