14

1.8K 82 7
                                    

Syriusz?!!? Naprawdę chciałabym żeby był to ktoś inny.
Wpadłam na niego, gdyby nie jego ręce i równowaga, leżelibyśmy na korytarzu. W tym momencie byłam w dość niekomfortowej sytuacji, Syriusz trzymał jedną dłoń na mojej tali  a drugą na plecach. Staliśmy tak z 30 sekund aż się otrząsnęłam i wyszłam z jego objeć.
-przepraszam, jestem straszną niezdarą. -uśmiechnęłam się lekko a on to odwzajemnił- jestem Adeline Switch-podałam mu dłoń.
-Syriusz, Syriusz Black- on zamiast odwzajemnić uscisk wziął moją dłoń w rece i ją pocałował. Cooo?! Chyba ze mną nie filtruje?
-teraz przepraszam śpieszę się na zajęcia- jak rakieta popedziłam do sali od eliksirów. Jeszcze mi na koniec oczko puścił, ja z nim oszaleje.

Lekcje jak na pierwszy raz poszły mi bardzo sprawnie, o dziwo dzieciaki były grzeczne. Postawiłam że nie będę dla nich jakoś bardzo miła ani za szorstka. Musi jakiś ład panować na lekcji. Nastała pora obiadowa więc skierowałam się do wielkiej sali.
Usiadłam na moim miejscu i nałożyłam sobie warzywa i jakieś mięso.
-witaj pomownie sąsiadko- powitał mnie Syriusz z wielkim uśmiechem, ja o mało co nie podskoczyłam na krześle. Co? Jesteśmy sąsiadami! Albus lepiej wymyślić już tego nie mógł. Kiwnełam głową w odpowiedzi a on zajął miejsce krzesło dalej ode mnie, tak jak na rozpoczęciu tylko że teraz nie było Severusa.
-nie wpadła pani na coś jeszcze po drodze?- zaśmiał się
-dziękuje że się pan tak o mnie troszczy, zdziwie pana bo do mojej sali doszłam bez żadnych problemów.-powiedziałam z nutką kpiny w głosie.
Na całe szczęście rozmowa zakończyła się wraz z przyjściem Severusa.
-lepiej się czujesz?-zapytał szeptem Sev
-o niebo lepiej, dziękuje że mi pomogłeś.
Opowiadałam mu o mojej dzisiejszej lekcji i o uczniach. Cały czas czułam że Syriusz patrzy na mnie. Po skończonym posiłku udałam się do mojej komnaty.

Gdy skończyłam czytać książkę, którą podarował mi Severus chciałam wziąść orzeźwiającą kąpiel. Lecz nie było mi to dane bo woda nie chciała lecieć z kranu. Poszłam do Seva.
-mam problem bo woda nie leci mi z kranu.
-tu w lochach często się zdarza, zawołaj woźnego.
-a gdzie w ogóle ma komnate Flich?
-o to ty nie wiesz? Wziął sobie wolne. W takim razie musisz iść do Syriusza.

Dobra raz kozie śmierć, zapukałam do komnaty Syriusza. Nie musiałam długo czekać bo otworzył drzwi  w mniej niż minutę.
-Oo co moją piękną sąsiadkę sprowadza do mnie? - odpowiedział z figlarnym  uśmiechem. Poznaliśmy się parę godzin temu a on ze mną flirtuje.
-mam problem z wodą, w sumie to nie mam wody. Możesz na to coś zaradzić?
-jasne, prowadź do twej komnaty.- droga do mojego pokoju nie byla długa bo w końcu jesteśmy sąsiadami.

Weszliśmy do łazienki, ja oparłam się o ścianę i oglądałam robotę Syriusza. Całkiem sprawnie mu to poszło,  choć cała podłoga jest mokra.
-mogłabyś mi podać ręcznik?- odepchnełam się od ściany i z ręcznikiem w dłoni powędrowałam do Syriusza. Czy ja mówiłam że jest mokro? Poślizgnełam się i wpadłam wprost na niego. On nie złapał równowagi i razem runeliśmy na ziemię. Ja leżałam na podłodze a on na mnie. Nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry, jego źrenice się powiększyły a mój oddech przyspieszył. W dodatku był cały mokry a krople z jego włosów kapały mi na szyję.
-te oczy.... masz takie piękne oczy-powiedział bardzo niskim głosem aż mnie ciarki przeszły. Odgarną moje włosy za ucho, jego palce przyjechały kawałek po mojej szyji, mimowolnie sapnełam.
- przepraszam, - szybko wstał i mi też pomógł- przypomniała mi się pewna osoba... nie ważne. Woda już leci więc nic tu po mnie.- wypowiedział zaklecie i cała łazienka była sucha. Szybko wyszedł z pokoju, a ja osłupiałam i nie mogłam się ruszyć z miejsca.

Stara miłość- Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz