15

1.8K 78 4
                                    

Minął miesiąc od incydentu z łaienki. Coraz swobodniej czułam się jako nauczyciel, w sumie nie jest tak źle jak myslałam że będzie.
Voldemort obmyśla plany, wiec Severusa  nie ma w szkole a na zastępstwo przyszedł Lupin. Niemal od razu polubił mnie czyli Adeline, tak teskniłam za rozmową z nim!. Widać że Syriusz też się rozweselił jego przyjściem, oczywiście musiał zrobić psikusa. I tak oto w poprzedni piątek uczniowie Slytherinu mieli różowe włosy, nie powiem ale komicznie to wyglądało.

Dzisiaj sobota, ahhh , wreszcie czas odpoczynku. Szkoda że nie dla mnie. Siedzę już dobre trzy godziny i poprawiam eseje, jak można pomylić eliksir wiellosokowy z wywarem żywej śmierci!! Głowa mi pęka od tych głupot. Jeszcze przez godzinę poprawiłam wypociny moich uczniów i mimowolnie zasnełam na fotelu.

-nieee nie rób im krzywdy- krzyczałam z całych sił kiedy voldemort rzucał crucio na Remusa i Syriusza. Ja sama byłam unieruchomiona przez węże które syczały mi do ucha ,, jesteś taka sssama jak twój ojciec, dołącz do nasss, dołącz do voldemorta,,

-nieeee- krzyknęłam na cały pokój. Ciężko oddychałam, ledwo co wstałam z fotela i skierowałam się do komnaty mego przyjaciela. Ale przecież nie ma Severusa. Coraz bardziej spanikowana oparłam się o ścianę. Ostatkiem sił zapukałam do Syriusza. Otworzył cały zaspany ale gdy ujrzał mnie od razu oprzytomniał.
-Adeline!?-szybko do mnie podszedł i w ostatniej chwili mnie złapał, nie miałam siły stać. Gdyby nie jego ręce leżałabym na podłodze.-muszę Cię wziąć do skrzydła szpitalnego.
-niee.. proszę- powiedziałam ledwo słyszalnie- w komnacie Severusa jest eliksir na mój problem... -coraz bardziej robiło mi się słabo. Syriusz wziął mnie na ręce i położył na swoim łóżku. W mgnieniu oka przyniósł potrzebny eliksir, wypiłam go a Syriusz usiadł na skraju łóżka.
-może zawołam Dumbledora?
-lepiej go nie martwić błahymi sprawami.-odpowiedziałam na wpół przytomna. Mimowolnie zaczęłam płakać. Syriusz widząc to usiadł obok mnie i niepewnie mnie objął. Ja wtuliłam się w niego mocniej. Swoją ręką zaczął gładzić moje plecy, robił to powoli i ostrożnie.
-ciiii, jesteś tutaj bezpieczna nie bój się- szeptał mi do ucha, lekko mnie kołysał aż zasnełam.

Obudziłam się rano i kompletnie nie wiedziałam co się stało. Nie byłam w mojej komnacie, a obok mnie spał na fotelu Syriusz?!! No i wszystkie wspomnienia wrócił. Jego dotyk, głos. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało, spojrzałam na niego i zobaczyłam że trzyma moją rękę. Jego dotyk sprawiał że czułam się bezpieczna. Jak on słodko wygląda jak śpi ale chyba muszę go obudzić.
-Syriusz?-mówiłam cicho a za razem pocierałam jego dłoń.
-Elizabeth?-powiedział przez sen a mnie zamurowało. Mimowolnie oczy mi się zaszkliły , nadal pamięta?. Po opanowaniu emocji zaczęłam głośniej mówić.

-nie śpię, już już wstaję- powiedział zaspany i przetarł oczy dłońmi. Jak ja tęsknię za tym widokiem zaspanego Syriusza.-wszystko już dobrze?
-tak, dziękuje i przepraszam za kłopot. Obiecuję że to się nie powtórzy.
-naprawdę to żaden kłopot ale czemu wczoraj byłaś w takim stanie?.- o kurka zatkało mnie, przecież nie mogę powiedzieć! Ale nie chcę go okłamywać.
-to co ci powiem może wydawać się absurdalne, miałam koszmar- z zażenowania zamknęłam oczy i czekałam na wyśmianie.
-spokojnie jest to zupełnie normalne-ze zdziwienia rozszerzyłam oczy- też mi się kiedyś śniły straszne koszmary, lecz wtedy miałem koło siebie najważniejszą osobe w moim życiu.- czy on mówi o mnie?? Za chwilę się rozkleję. Odchrząknełam i zaczęłam schodzić z łóżka.
- na mnie już pora, w końcu mam jeszcze całą stertę wypracowań do poprawienia-wyraźnie smutny Syriusz też podniósł się z fotela.
-jak będziesz czegoś potrzebować to śmiało przychodź do mnie. Widzimy się na obiedzie?.
-widzimy się- uśmiechnęłam się i wyszłam z jego komnaty.

Stara miłość- Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz