Po śniadaniu postanowiliśmy że od razu wyruszymy do Hogwartu. Na miotłach, lecz tu pojawia się problem.
Są dwie miotły i trzy osoby, hmmm niekalkuluje się.
-cóż, no to dwie osoby będą lecieć razem.-powiedział Syriusz i popatrzył znacząco na mnie.
-oczywiście.-wzięłam jedną miotłe a drugą podałam Remusowi. - mam nadzieję że się na jednej pomieścicie.- obydwoje z zdziwieniem popatrzyli na siebie i pokręcili głowami.
-nie to miałem na myśli.-zaśmiał się Black.
-sorry Adeline, ja nie mogę z tobą lecieć. Tonks byłaby zazdrosna- puścił oczko do Syriusza, nie no ja z nimi oszaleje.
-to jak ruszamy?-spytał Lupin, z zrezygnowania usiadłam na miotle. Po chwili poczułam jak Syriusz siada za mną i przyciska moje ciało do jego.
-ejej, bez przesady z tym tuleniem się-powiedziałam i lekko się odsunełam.
-już przestań wczoraj w nocy coś innego mowiłaś-wyszeptał mi do ucha. Szturchnełam go łokciem w bok, on tylko się zaśmiał i przybliżył się tak że obejmował mnie rękami w pasie.Leciełiśmy już dobrą godzinę. Pogoda straszenie się zmieniła odkąd wyruszyliśmy. Pochmurało się, idzie burza. Nienawidzę burzy, strasznie się boję kiedy podczas niej jestem na dworze. Zaczęłam panikować, Syriusz widząc to mocniej mnie objął i wyszeptał.
-boisz się?
-t-tak- nie mogłam nic innego powiedzieć, strach zapanował nad moim ciałem, które drżało.
-wszystko będzie dobrze, jestem przy tobie. Nie pozwolę żeby coś ci się stało, nigdy.-położył swoją głowę na moim ramieniu i cały czas mi szeptał do ucha. Wziął moją rękę w swoją dłoń i zaczał rysować na niej kółka. Poczułam się bezpiecznie, ciepło od niego bijące uspokajało mnie. Wtuliłam głowę w Syriusza, mimowolnie zamknełam oczy i słuchałam bicia jego serca.-Adeline..?, wstawaj już jesteśmy.- Syriusz lekko kołysał mną.
-hmmm?- powoli otwierałam oczy, kiedy ja zasnełam?! Szybko sie otrząsnełam i wstałam z miotły.- a jasne, ee tak.
-nie wiedziałem że lubisz się tak ze mną przytulać, nie żebym ja tego nie lubiał... możemy częściej to robić, na przykład wieczorami ??-puscił mi oczko i figlarnie się uśmiechnął.
-a weź, zasnełam pewnie dla tego że jestem świeżo po wypadku. Jakiś efekt uboczny.
-tak, tak. - Remus się zaśmiał.
-foch- mimowolnie się uśmiechnęłam i zaczęłam podążać w kierunku szkoły. Usłyszałam jeszcze szybkie kroki i poczułam że moje nogi się unoszą. Tak oto byłam przełożona na ramieniu Syriusza.
-miłej zabawy- zaśmiał się Remus i zostawił nas samych.
-ejej puść mnieeee.
-puszczę cię ale na początku musisz się zgodzić na randkę.- cooo?! Zaprasza mnie na randkę!!
-pfff chciałbyś!
-nie wypuszczę Cię jeśli się nie zgodzisz- mowił bardzo poważnie, no to się wkopałam.
-dobraaaa, piątek o 19??
-dobra tylko ja wybieram miejsce.
-puścisz mnie?
-nie- zaśmiał się
-ejj tego nie było w umowie!!-zaczęłam machać nogami. Wziął mnie przerzucił na ręce.
-musimy dokończyć to co zaczeliśmy rano..- matko jedyna!!! Od razu zrobiło mi się gorąco, moje policzki się zarumieniły. Nie mam pojęcia co powiedzieć. Syriusz dalej szedł nie spoglądając na mnie. I w sumie dobrze bo bym jeszcze większego buraka spaliła.Na szczęście korytarze były puste. Syriusz niósł mnie aż do lochów.
-no to teraz już możesz mnie puścić, trafię do mojej komnaty..
-ale my idziemy do mnie.- mówił to tak pociągająco że aż zadrżałam. Otworzył drzwi i jak mieliśmy wchodzić do jego pokoju rozległ się głos Albusa.
-o już wróciliście! Muszę z wami porozmawiać ale pojedynczo. Adeline, masz teraz czas?- zrobiło się niezręcznie bo nadal byłam w ramionach Blacka.
-tak tak.- Syriusz mnie wypuscił i już miałam iść za Albusem lecz silna ręka pociągneła mnie za nadgarstek.
-przyjdę do ciebie potem...- wyszeptał mi do ucha i wszedł do pokoju.
Myślałam że już na dzień dzisiejszy tyle spotykania Syriusza. O matko...
CZYTASZ
Stara miłość- Syriusz Black
FantasyCały magiczny świat jest poruszony faktem że voldemort powrócił. Przepowiednia mówiła że voldemorda pokona chłopiec ale to nie cała jej treść jest także mowa o córce czarodzieja ktory siał dawniej postrach , o Elizabeth Grindelwald.