37

1.3K 71 0
                                    

Wyszłam z pokoju kierując się do wielkiej sali. W pewnym momencie zostałam popchnieta na ścianie.
-co ty do cholery robisz?!?- krzyknęłam wściekła na Syriusza. Ten tylko mocniej mnie przycisną a swoimi rękami zagrodził mi drogę ucieczki.
-nie możesz tego od tak kończyć!. -szarpną moje ramiona.
-czego?!! Tego że chciałeś się mną zabawić??!- mimo że byliśmy na korytarzu to nie zniżyłam tonu głosu. Syriusz popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem. -myślisz że jestem głupia?! Nie... Nie jestem . -wyrwałam się z pod niego. -radzę tobie trzymać się ode mnie z daleka! - szybkim krokiem poszłam dalej.

Zabolało... Wojna się zaczęła, nie ma czasu na uczucia. Nie dla mnie...
I tak będę musiała poświęcić swoje życie..
Skreciłam do najbliższego pomieszczenia. Usta zakryłam dłonią i zaczełam szlochać. Nie chciałam tego...
Nie chciałam skrzywdzić Syriusza...
Szybko wyciągnęłam z kieszeni eliksir na uspokojenie i wypiłam wszystko na raz.
Z bezsilności oparłam głowe o drzwi i czekałam aż mikstura zacznie działać.

Gdy moje emocje opadły, poszłam do wielkiej sali. Nie zwracając uwagi na Syriusza usiadłam obok Remusa.
-muszę z tobą porozmawiać, to bardzo ważne... -szepnełam na ucho do Lupina.
-dziś o 16 w mojej komnacie? - wyrażając zgodę kiwnął głowa.
W tym samym czasie Minevra weszła do sali. No i się zaczyna.....

Widać że była bardzo wtrząśnięta. Słabym krokiem weszła na mównicę i starał pojedynczą łzę.
-moi drodzy... - jej głos się łamał- z przykrością oznajmiam że nasz dyrektor Albus Dumbledor nie żyje. - jak na zawołanie wszyscy zgromadzeni zrobili przerażone miny. Nastała kompletna cisza.

Słuchając dalszego przemówienia Minevry zrobiło mi się słabo. Złapałam mocniej ramię Remusa. Ten przerażony spojrzał na mnie.
-Adeline, może lepiej wyjdziemy??
-umm tak... Tak... - wstaliśmy i wyszliśmy tylnim wyjściem.
-ja nie wiem... -i straciłam przytomność.

-matko jedyna.... Co się stało? -lekko rozszerzyłam oczy i zobaczyłam Remusa wraz z... Syriuszem??
-Adeline, nie strasz nas tak . Już lepiej-pochylił się lekko Lupin a Black cały zdenerwowany patrzył na mnie.
-chyba tak, długo tak spałam?
-eeee z dwie godziny? -Remusa podrapał się po głowie i spojrzał na Syriusza, on kiwnął na tak. -czy ty jadłaś coś dzisiaj?
-kawa się liczy? - usiadlam na łóżku.
-czemu..? -spytał się Black i wstał z fotela.
-nie było czasu... - ten kiwnął przecząco głową i wyszedł z mojej komnaty.

-czy coś pomiędzy wami się stało- spytał zmartwiony Lupin.
-powiedzmy że... To nasza wspólna wina... Nie wyszło. -wzruszyłam rękami. Wyciszyłam i zamknełam zaklęciem drzwi. -lepiej usiądź...
Remus jeszcze bardziej zszokowany usiadł obok mnie na łóżku.
 
Od czego tu zacząć??? Remus to ja Elizabeth.. Oj może jakoś łagodniej....

Stara miłość- Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz