29

1.4K 68 1
                                    

Resztę lekcji spędziłam znośnie, rane lekko opatrzyłam choć piekła jak cholera to dałam radę prowadzić zajęcia. Zmęczona usiadłam na krześle, odklejiłam plaster i stwierdziłam że nie jest to poważne więc nie pójdę do skrzydła szpitalnego. W tym samym czasie drzwi do sali się otworzyły, szybko spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Syriusza.

-Witam piękną Panią-,uśmiechnął się po czym zszokowany spojrzał na mnie- co to jest?!?-szybko podszedł do mnie.
-po pierwsze to puka się, po drugie czy ty niedowidzisz??
-kto ci to zrobił- spytał zmartwiony przyglądając się ranie.
-kociołek- prychłam
-czemu nie poszlaś do skrzydła szpitalnego?
-bez przesady to tylko draśnięcie.-Syriusz z niedowierzaniem pokrecił głową.
-trzeba to specjalnie zdezynfekować, masz tu jakąś apteczke?
-w tamtej szufladzie.-pokazałam mu palcem mebel na przeciwko mnie.

Po chwili położył apteczke na biurku, zaczął wyciągać jakieś buteleczki.
-usiądź wygodnie i odsłoń szyję.- cooo?! Otworzyłam szeroko oczy.
-wiesz mam ręce, poradzę sobie.
-widzę właśnie jak poradziłaś sobie przyklejając plaster, rób co mówię-jego rozkazujący ton głosu wprawił mnie o dreszcze.
Odchyliłam głowę tak żeby Syriusz miał łatwy dostęp do rany.

Przybliżył się do mnie, iż rana była też na szyji to miał bardzo blisko twarz  koło mojej. Jego ciepły oddech muskał moją wrażliwą skórę. Delikatnie ściągnął plaster, po czym nasaczył wacik jakimś płynem i przysunął go do rany. Mimowolnie syknełam, zaczęło bardziej piec. Syriusz widząc to nadal z skupioną miną zaczął lekko dmuchać w moje miejsce bólu.
Pod wpływem jego oddechu rozpływałam się.

Odsunął się na chwilę. Wyjął z apteczki plaster i z powrotem pojawił się przy mnie. Delikatnie odklejił zabezpieczenie. Zaczął powoli nakładać na moją ranę opatrunek. Opuszkami palców doklejał go do skóry. Zrobiło mi się gorąco a mój oddech stał się nierówny. Jego ciepły dotyk na mojej szyji sprawiał że pragnełam go więcej. Gdy skończył opatrywać ranę, palcami zaczął zjeżdżać coraz dalej po mojej skórze.
Jego źrenice się powiększyły ale wzrok cały czas był skupiony na mym ciele. Opuszkami palców objeżdżał linię wokół moich pieprzyków.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Szybko wstałam z krzesła i odchrząknełam.
-wejść- słyszałam jeszcze ciche ,,cholera,, Syriusza.
-Dzień dobry, przepraszam że Pani przeszkadzamy ale strasznie się martwiliśmy. - dwóch uczniów wyłoniło się z drzwi.
-naprawdę jest wszystko dobrze, teraz zmykajcie macie esej do napisania, a ja nie chcę czytać glupot.
-oczywiście, jeszcze raz przepraszamy. Do widzenia.

Po ich wyjściu oparłam się o biurko i skierowałam wzrok na Syriusza.
-a więc co cię tu sprowadza?
-chciałem tobie tylko przypomnieć o naszej jutrzejszej randcę.- uśmiechnął się bawiąc swoim sygnetem.
-chyba chciałeś powiedzieć koleżeńskie spotkanie.- podrapałam się po ramieniu.
-nie nie. - pokiwał przecząco głową i zbliżył się do mnie. - ubierz coś ciepłego. -pocałował mnie w czoło i skierował się do wyjścia.
-i jeszcze jedno- obrócił głowę w moją stronę.- chcę mieć Ciebie w jednym kawałku... więc nic sobie nie zrób.- puścił oczko i wyszedł.
Ja z nim oszaleje!!
I jeszcze ta randka... a może powinnam spróbować? Może przez chwilę będę szczęśliwa znowu...i tak czeka mnie koniec, więc czemu nie ?

Stara miłość- Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz