16

1.6K 82 1
                                    

Kolejny tydzień minął bardzo szybko, nadal Severus nie wrócił. A moje relacje z Remusem i Syriuszem się zbliżyły. Nawet w sobotę wyszłam z nimi do Miodowego królestwa, oczywiście Remus musiał wykupić cały zapas czekolady. Haha. Było wspaniale, ostatnio tak dobrze z nimi spedzałam czas jak chodziliśmy do szkoły.

Do swojego gabinetu wezwał mnie Albus.
-stało się coś??- zapytałam lekko zaniepokojona, gdy chciał się spotkać to zawsze przychodził do mnie.
-usiądź Elizabeth, więc tak... Severus mówił mi że voldemort już za niedługo zacznie działać. To znaczy że musisz przystąpić do zakonu feniksa, nieuniknione będzie wyjawienie że żyjesz ale na razie bedzie lepiej żeby nie wiedzieli.-słuchałam jego słów bardzo uważnie ale nie mogłam tego pojąć. Już czas?! Tak szybko, nie jestem na to przygotowywana.
-muszę iść... tak szybko się wszystko dzieję..- i szybkim krokiem wyszłam z gabinetu. Po drodze przez przypadek wpadłam na Syriusza.
-przepraszam- powiedziałam ze spuszczoną głową, nie mogłam na niego spojrzeć. Wyszłam z szkoły i skierowałam się do lasu, znalazłam jakieś jezioro i usiadłam na jednym z kamieni. Jak ja im to powiem?! Hej to ja Elizabeth. Super, głowę położyłam na kolanach, a mój wzrok został skupiony na tafli wody.

Po chwili usłyszałam kroki, spojrzałam za siebie i zobaczyłam dużego czarnego psa. Syriusz?!
Pies zaczął do mnie podchodzić radośnie przy tym machając ogonem.
Gdy już był wystarczająco blisko mnie, położył pysk na moich nogach.
-hej piesku-podrapałam go po głowie- co tu robisz? Przyszedłeś do mnie?- pies szczeknął w odpowiedzi- oj słodziaku. Nie mam zielonego pojęcia co robić. Gdybyś tylko umiał mówić... pewnie byś mi doradził- zaśmiałam się.

Siedziedzilśmy tam dosyć długo bo zdążyło się ściemnić. Ale czemu Syriusz tak się o mnie troszczy? Może Albus mu kazał, w sumie to możliwe by było. Wstałam z kamienia i razem z psem ruszyliśmy w kierunku szkoły. Gdy byliśmy już blisko, kucnełam przy psie i podrapałam go za uchem.
-tutaj muszę cię zostawić, nie możesz wejść do szkoły. - podał mi łapkę do reki- wiem jak będę cię nazywać
,, łapa,, - pies ze zdziwienia przekręcił głowę- mam nadzieję że jeszcze się spotkamy łapo.

Czy jestem głupia i nazwałam go jego przezwiskiem!? Tak, eee może stwierdzi że to tylko zbieg okoliczności. Na zegarze widniała 19 czyli pora kolacji. Ja to jednak niezła jestem że zdążyłam. Weszłam do wielkiej sali i ujrzałam Remusa.
-witaj czekoladoholiku- zaśmiałam się a wraz ze mną Lupin- coś dzisiaj marnie wygladasz, dobrze się czujesz?- o kurde prawie zapomniałam przecież jutro pełnia.
-no nie najlepiej się czuje, chyba mnie bierze jakaś grypa.-spuścił głowę i w tym samym czasie pojawił się Syriusz.
-witajcie kompani- zajął miejsce obok Remusa. Zaczął nakładać sobie mase jedzenia tak jakby nigdy nie jadł, w przeciwieństwie do Lupina on to w ogóle nic nie zjadł.
-chyba pojadę do skrzydła szpitalnego, dobrej nocy.-wstał i szybko wyszedł z sali.
-biedny, czy on tak często łapie choroby?-Syriusz przestał jeść i dziwnie na mnie spojrzał.
-on tak ma od dziecka, słaba odporność.

Po kolacji razem udaliśmy się do swoich komnat. Nawet nie zauważyłam że na ostatnim schodku stoi pudełko, straciłam równowagę i już wiedziałam że spotkam się z podłogą. Jednak tak się nie stało, oczywiście złapał mnie Syriusz. Trzymał mnie mocno w tali, był nade mną pochylony. Bardzo mała przestrzeń dzieliła nasze twarze, odruchowo oplotłam ręce na jego szyji. Czułam jego przyśpieszony oddech i wzrok który analizował każdy centymetr mojej twarzy. Spojrzał na moje usta i przygryzł wargę, kompletnie zamarłam , przecież on chcę mnie pocałować!!! Przez niego nie byłam w stanie ruszyć się, nie powinnien tak na mnie działać.
-aż tak na mnie lecisz?-uśmiechnął się figlarnie i wreszcie spojrzał na moje oczy. Jego wzrok wyrażał jedno, oj nieee. Ocuciłam się i wreszcie wyszłam z jego ramion.
-chciałbyś - odpowiedziałam równie  figlarnie. Podszedł do mnie i wyszeptał mi na ucho.
-oj skarbie, wiele rzeczy bym chciał.- ustami dotknął płatek mojego ucha, mimowolnie zadrżałam. On widząc to wszystko zsunął nosem po mojej rzuchwie i spojrzał mi prosto w oczy.
-dobranoc - powiedział niskim głosem i poszedł do swojej komnaty. Moje nogi zrobiły się jak z waty.
-też bym chciała - wyszeptałam.

Stara miłość- Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz