27

1.5K 78 0
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiadał się dobrze, nawet bardzo dobrze. Słońce święciło, ptaszki śpiewały, cóż więcej chcieć. Może braku wojny i normalnego życia??
Pffff
Lekcje przebiegły mi bardzo szybko i w sumie to nie najgorzej. Nikt nic nie podpalił lub wysadził a to ostatnio często się zdarzało.

Weszłam do gabinetu dyrektora i poczułam znajome perfumy, jakiś szampon do włosów i mokrego psa??
Czyli Syriusz tu też jest?
-o Adeline już jesteś, usiądź.- zajełam krzesło na przeciwko jego biurka.
-czemu tu śmierdzi mokrym psem??- Albus się zdziwił a potem zaśmiał.
-to amortencja- po chwili zrozumiałam co się stanęło, zrobiłam się cała czerwona- naprawdę Syriusz śmierdzi jak mokry pies?- zaśmiał się.
-pfff, każdy wie że używam cudownych perfum- znikąd pojawił się Black.- ale chyba ktoś dzisiaj przesadził z perfumowaniem się, w całym gabinecie czuć.- popatrzył na mnie.- wanilia?
-umm, tak- powiedziałam lekko speszona. W tym czasie Syriusz usiadł obok mnie a Albus puścił mi oczko.
-no to sami wiecie że w szkole nie jest bezpiecznie. Dzisiaj ktoś nasączył babeczki amortencją, która skutkowała zakochaniem się we mnie.
Dzieciaki skierowaliśmy do skrzydła szpitalnego, gdzie okazało się że tylko antidotum może zaprzestać działanie eliksiru. Nie mam pojęcia czemu akurat we mnie?
Adeline chcę żebyś zajęła się antidotum.
-oczywiście, potaram się zrobić jak najszybciej.
-a ja tu po co?-zapytał Black.
-to antidotum muszą uważyć dwie osoby. No wiecie taka para.- popatrzyłam na Syriusza zdziwionym spojrzeniem a on tylko się uśmiechnął.- tu macie potrzebną książkę i szybko zacznijcie to robić.

Wyszliśmy z gabinetu i w ciszy skierowaliśmy się do mojej komnaty.
Otworzyłam drzwi, Syriusz w tym czasie wszedł do pokoju i położył się na kanapie.
- ej ej, nie ma leżakowania! Zabieramy się do pracy.- skierowałam się do pracowni, Black tylko westchnął i wstał z kanapy.
-może porobimy coś innego??- Syriusz od tyłu mnie przytulił, ja tylko ściągnęłam z siebie jego ręce i zaczęłam przygotowywać potrzebne składniki.
-najpierw praca potem przyjemności.- powiedziałam bez zastanowienia. Matko, jaka ja głupia!  Przecież to znaczy ... eghhhh.
-nie powiedziałas nie!- zaczął się cieszyć , dobra jednak to on jest głupi haha.

-teraz garść włosów jednorożca.- praca szła nam niewiarygodne dobrze i sprawnie. Robiliśmy antidotum już od sześciu godzin,  padam z nóg. Widać że Syriusz też jest strasznie zmęczony.
-dobra to teraz poczekać pół godziny i możemy zanieść Albusowi.- usiadłam na kanapie a obok mnie zajął miejsce Black.
-nigdy wiecej nie pisze się na robienie jakiś eliksirów.- prychnął a ja tylko się zaśmiałam.- mam pytanie gdzie ty chodziłaś do szkoły?- zdziwiona popatrzyłam na niego.
-oczywiście że uczyłam się w Hogwarcie.
-pewnie chodziłaś do Slytherinu.
-a skąd te przypuszczenia?
-twój spryt i pasja do eliksirów wszystko mówią do tego przyjaźń z Severusem.
-tu ciebie zdziwię, byłam Gryfonką.- ziewnełam i nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy.

Stara miłość- Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz