9. Przeciwieństwa I Tak Dalej

1.6K 58 18
                                    

~°~
Syriusz

Bal w godzinach nocnych, przeniósł się do nas, tutaj mało kto był trzeźwy a impreza była zajebista. Wyszedłem zorganizować więcej procentów. Idąc do wieży Gryfinndor zastawiłem drogę mojemu celu. Ognista może zaczekać.

— Hej mała gdzie, widzę, że idziesz sama? — jak to brzmiało to nie pusta laska, plasnąłem się w głowę z otwartej dłoni. Zgubiłaś się. Może pozwolisz się odprowadzić? Fajkę???- oparłem się o krużganek, wyjmując i zapalając papierosa  udając, że nie jestem zażenowany.

— Podryw na mnie ci nie wychodzi, jestem zmęczona i sama trafię, a palenie jest nie zdrowe — zaśmiała się z głupoty.

— Ja odmów nie przyjmuje. Chcę tylko żebyś uważała mówię jako przyjaciel z troską o ciebie.

— Owszem dziękuję że się troszczysz o mnie, ale duża jestem i nie potrzebuje opieki, wyszłam bo zapomniałam z sali mojej torebki.

—  Dobrze odpuszczam. - w mojej głowie była ta jedna myśl  chcę cię poderwać i wyglądasz jak marzenie.

— No nareszcie, jak to wszystko to pozwól..

Prosiłem ją żeby poszła za mną w pewne miejsce.

~°~

Nie wyznam jej teraz co czuję, pewnie mnie wyśmieje po prostu  chcę jej powiedzieć jak bardzo mi na niej zależy. Zaprowadziłem ją pod płaczącą brzozę. Księżyc odbijający się w tafli wody wyglądał jak czyste srebro, a nad nami było niebo tak pięknych gwiazd, że nie można było napatrzeć się na ich tak piękny widok.

— Po co mnie tu przyprowadziłeś? Chcę wracać — widać u niej zmęczenie i zdezorientowanie lecz napawała się pięknym widokiem.

Zamknęła oczy i poczuła ciepło na sobie, delikatnie objąłem dziewczynę w tali ona była idealna jej zapach włosów i perfum działał na mnie jak narkotyk, teraz się zastawiałem czy to odpowiedni moment aby podzielić się moimi wątpliwościami.

— Dziękuję że mnie tu przyprowadziłeś..to naprawdę piękne miejsce.

- Ty jesteś piękniejsza niż te gwiazdy..

— Pewnie prawisz tak każdej.

— Rzadko kogoś tu przeprowadzam, w jakimś stopniu jesteś dla mnie.- złapałem jej rękę i splotłem je. Była mnie blisko ale nie na tyle żeby wyczuć mojego kołatającego serca.

- Mieliśmy być przyjaciółmi i tego chcę, pamiętasz że jeszcze ci nie ufałam, nie zapominaj że jestem siostrą twojego kumpla i strasznie mi zimno.- zmieszała się wyraźnie.

— Zimno ci? czekaj — Zdjąłem marynarkę pomogłem szczelenie na nią włożyć.

Następnie rozłożyłem płaszcz i zaproponowałem żebym usiadła.

—  Sam sobie usiądź, nie widzisz że chcę wracać? —  z jej bijącego ciepła, przybrała swoją wyjściową maskę wyniosłości można było się nauczyć kiedy była sobą, czyli czarującą i miłą osobą, ciekawe czy tylko udaje niedostępną, pociągnąłem więc ją do siebie i mimo wolnie usiadła.

— Co ci tak zależy, żebym tu była? — wzruszyła ramionami.

— Musisz być taka we wszystkim oporna poprostu chcę żebyś była blisko mnie i tyle noi może powinienem coś ci wyznać...

— To słucham, nie mogłeś tego w dormitor...

— Daj powiedzieć... Odkąd cię poznałem...

Patrząc jej prosto w oczy miałem powiedzieć, że się chyba zakochałem w niej ale nie jestem pewien, nie mogę tak tego nazwać, bo nigdy tego nie poczułem. Niestety nastrój i chwilę popsuł mi głupi Regulus.

𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz