42. Komu Zaufać?

380 14 2
                                    


Na świat trzydziestego pierwszego lipca na nasz świat przyszłedł Harry James Potter było to coś magicznego Zostałam jego matką chrzestną i ciocią, pojechaliśmy dwa dni wcześniej do szpitala.  Był to jeden z najszczęśliwszych z dni dla młodego rodzica.

- Panikujecie. - spojrzałam na bladych wszystkich huncwotów, którzy mu towarzyszyli byli tak samo przejęci więc żadne wsparcie.

- Czemu to tak długo trwa? - nerwowo ściskał ręce zdejmował i zakładał okulary oddychał nie równo miernie.

- Odpowiedzcie na to pytanie sobie sami.

- Który z was jest ojcem? - weszła pani pielęgniarka.

- Ja - z wrażenia przewrócił się i stracił przytomność. Szybko trzeba było go ocucić.

Weszliśmy na salę, sama prawie się poryczałam gdy zobaczyłam małe zawinątko. Jamesowi pojawiły się łzy w oczach.

- Witaj na świecie Harry Jamesie Potterze. - oznajmiła dumna matka.

- A nie mieliście go nazwać, Richard? Albo po gwiazdach na przykład Kanopus.? - obejrzał bliżej chrześnika.

- Nie to ty wymyślałeś te imiona podczas gry alkocholowej z chłopakami.

- I Rogacz przegrał zakład...-wyszczerzył zęby.

- Trzeba było tak nazwać Alexa.- powiedziała Lily.

- Za bardzo wczuł się w rolę.
Nie wchodź z nim w poważne dyskusje, nie wygrasz. - spojrzałam znacząco.

Podeszłam nieco bliżej, Lilia dała mi go na chwilę na ręce i moja silna wola przergrała, rozczuliłam się nad chłopcem, nad moim pierwszym bratankiem wiedziałam co czuje młoda matka tak samo miałam to szczęście tulić synka.

- Musisz odpoczywać... - oddałam go na ręce matki. Tobie też się to przyda bracie. Nie spał od chyba tygodnia.

- Nie, nie potrzebuję. - cały był przejęty i oczy mu opadały.

Zobaczy jak będzie błagał choćby o minutę snu. Wróciliśmy do domu. A za parę tygodni kiedy wyszli ze szpitala zorganizowaliśmy przyjęcie powitalne.

- Mamusiu, cio to za maly chlopcyk? - zapytał trzy i pół letni Alex.

- To twój kuzn będziesz się nim opiekować?

- Nie wolę moje zabwaki i blizniakow niz jego.

- A Czemu?

- Moja splawa, o kulcacki. - wypadł mu z rączki pluszak.

- Syriuszu Orionie Blacku!!!!

Podniusł ręcę w geście obronnym zajęłam się powitaniem gości.

W nocy co raz bardziej dręczył mnie koszmar o zielonym świetle wcześniej strasznie był rozmany, ostatnio co raz lepiej go widzę, a nasilało się to bardziej z bólami głowy. m
Musiałam zająć się pracą, awansami i podwyżkami które często dostawałam.

Wczesnej jesieni były wybory na Ministra Magi, miałam szansę i rywalizowałam z młodym nie jakim Korneliuszem Knotem, ale demokracja wybrała to było bardzo odpowiedzialne stanowisko i mogłam nie podołać, nie byłoby mnie całymi dniami w domu, wolałam oddać pałeczkę bardziej doświadczonemu.

- Gratulacje wygranej. - oznajmiłam, gdy wyszliśmy ze spotkania

- Tak, tak dziękuję wracaj do swoich obowiązków. - uniusł się dumą.

- Kolejne pochwały lecą do naszej utalentowanej pracownicy. - z kominka teleprotował się przyjaciel.

- Louis tak się cieszę co cię tu sprowadza? - spojrzałam.

𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz