W marcu i pod koniec kwietnia panował chwilowy spokoju od śmierciożerców, jednak trzeba było uważać, gdyż Voldemort miał co raz więcej zwoleników, narazie w szkole nic nam nie groziło a co będzie poza nią, nie wiadomo.
Wyszłam na błonie i usiadłam pod kwitnącą lipą i oddałam się literaturze. Huncowci żyli swoim żywiołem, dokuczając dla "zabawy" młodszym i grając w schowaj tiarę profesorce. Ktoś zaczął sypać płatkami kwaiatów i założył mi coś na głowie. Śpiewając nad głową o wiośnie rymowanym z rośnie. Stanął na wprost mnie kamerą, którą dostałam na osiemnaste urodziny.
- Nie nagrywaj mnie - przyłorzyłam dłoń do obiektywu.
- Później nie będziesz taka młoda. Cześć przyszłe dziecko Lily i Jamesa, za nim twoja mamusia zabije tatusia ....
Nie dałam mu dokończyć.
- Wystarczy pamięci będzie mało.
- A o to twoja najpiękniejsza ze wszystkich ciotek, powiedz coś....
- Syriusz stop.- zabrałam mu kamerę z ręki.
-Maruda, to chociaż jak oceniasz wianek?
- Pękne te badyle mają w sobie urok. - zdjęłam wianek i oceniłam, postarał się o wyjątkowo długie zwiędłe kwiatki i łodyszki.
- We wszystkim umiesz zauważyć piękno.
- Doceniam, bo akurat na te nie mam alergii.
- To wiem co cię jeszcze bardziej ucieszy - wyczarował i wręczył bukiecik białych róż. Dla wyjątkowej od wyjątkowego wielbiciela.
- Takie romantyczne, z jakiej okazjii?
- Bez okazji... Umile ci tym dzień tym gestem, czasami potrafią być romantycznym.
- Jak chcesz to wszystko potrafisz. - comoknęłam go w policzek.
- Cześć - podbiegł chłopak z chyba czwartego roku.
- Robię fotki dla ostatniego rocznika, uśmiech! - pstryknął aparatem i szybko odbiegł.
- Wyraziłem zgodę? Nie byłem odpowiednio przygotowany.
Zajeliśmy się rozmową, każdą najmniejszą chwilę chciałbyć przy mnie, a ja przy nim.
Zauważyliśmy jak idzie w naszą stronę pobladły huncwot Lupin- Co się stało? Chory jesteś może? - zapytał pierwszy czarnowłosy.
- Tak... Znaczy nie.... Znaczy to....ona.. Powiedziała.... T-ta-tak.
- Kto? - równo ocucilśmy go z emocji i szoku.
- Beatrice, powiedziała tak.
- Oświadczyłeś się jej? Jesteś pewien? - spytałam.
- Co ja zrobiłem znaczy ciesze się ale No bo James ..
- Tak się cieszymy. - wstałam na równo i uściskałam przyjaciela, cały czas był w szoku.
- Kolejne moje dziecko.... Stary, ale że ty? Zaczął i o mało nie zaśmiał się z niego.
Posłałam na niego mordercze spojrzenie i nie zauważalnie kopnęłama go w kostkę.
- Gratulujemy musimy to oblać, ważne że jesteś szczęśliwy.
- Idę oznajmić jeszcze Peterowi, Jamesowi i Lilce także do zobaczenia.- odszedł.
- No przepraszam nie umiem innczej nasz molek książkowy i taka twarda sztuka. - spojrzał za przeproszeniem.
- Przynajmniej udawaj, no chyba że jesteś o niego zasdrosny.
CZYTASZ
𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius Black
Fanfiction"Miłość i nienawiść tworzyły cienką granice" Więc czym jest miłość Huncwota? W życiu Isabelli Euphemi Potter siostrze bliźniaczce Jamesa, która na pozór na ułożone idealne życie. Wraca z Ilvermorny na szósty rok z powrotem konfrontując się z hun...