41. Koszmary i mary

414 16 2
                                    

Był to pijany Severus Snape pojawił się nagle z nikąd musiałam, szybko załatwiać sprawę, wywyszłam z nim parenaście metrów  musieli na chwilę wstrzymać uroczystości.

- Co ty tu robisz? Skąd ty..? - podniosłam głos.

- Nie mogę na to pozwolić, przepowiednia mówi o kobiecie.

- O jakiej przepowiedni mówisz? Jesteś kompletnie pijany.

- Wszystko wiem od wyroczni ona, ona nie kłamie...

- Gdzie Tylko Voldemort nazwie go równym sobie i dojdzie do wielkiego niebezpieczeństwa.

- Wiesz o czymś?

- Narazie chyba tylko ja ty i Dumbledor ci to powie dokładniej, większość to moje koszmary i te słowa podczas porwania podował je jak na tacy, ale nic nie jest pewne.

- Trzeba coś zrobić. Nie wydać tajemnicy.

- Proszę nie psuj im dnia są tacy szczęśliwi. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz.

- A czy ty jesteś szczęśliwa?- zapytał.

- Oczywiście, co to za pytanie?

- Myślałaś kiedyś o nas?

- Jakich nas przecież jesteś pijany, nienawidzisz mnie i ratowałeś z litości.

- To że w ogóle ciebie ratowałem, kocham Lily jako coś nie osiągalnego.

- Przykro mi że to cholernie cię boli, ale jeśli naprawdę ją kochasz...

- Nikt się nie dowie....

- Czy naprawdę ją kochasz?

- Od Zawsze.

- To odejdź, z jej życia i mojego.

Złożył mi lekki pocałunek na ustach, byłam z szykowana i oburzona ale było to coś w rodzaju wsparcia. Odszedł i zacząła się pojawiać deszcz z piorounami. Można było w spokoju kontynuować cermonie wyczarowałam piorunochron. Następnie przeszliśmy do namiotu. Gdzie trwał zabawa do rana.

- Ci mugole są tacy... Prostatcy. - zaczęła jedna z ciotek.

- Do tego tylko zobacz, ich dzieci będą półkrwi, jak tak można psuć rodowód. - dodała druga.

- Niech ciotki nie obrażają mojej przyjaciółki, proszę.

- Przyjaźnisz się ze szlamą? Nie spodziewałabym się.

Zwinnie ominęłam wredne ciotki, pokazując środkowy palec i podeszłam do paśtwa młodych.

- Rozumiesz mam żonę! Żonę! Moją i tylko moją! Żonę! - zaczął krzyczeć na cały regulator.

- Dla pocieszania stary ja też!- dołączył się czarnowłsoy.

- Wszyscy chyba je już mamy, oprócz Glizdogona, znajdziesz odpowiednią.

- Dzięki - odparł Pettigrew.

- Sami w to chyba nie wierzycie. - stwierdziłyśmy obydwie z zielonooką.

- Co nie? W końcu mogę to powiedzieć. Wzniosę toast za już panią Evans - Potter po wielu lat staraniach. W końcu mogę to powiedzieć, żono moja, sercę moje...

- Dobra przynudzasz teraz ja.- wyrwał mu mikrofon. Jako świadek, szfagier drużba przyjciel kompan, jak kto woli bracie.. streszczę miłosne love story z przed lat, on był głupi, ona mądra... A z tego morał taki...

- Tobie już podziękujemy. - zgarnęłam go różdzką, ze stołu.

- Czekaj nie dałaś dokończyć.- stawił opór i wskoczył na krzesło. Kochajmy się wszyscy to czyni cuda i dosłownie, o to ten teraz pantofel, kawalarz znany, jako James alkocholik, od lat wiedział, że Liliana nigdy się z nim nie umówi i prędzej rozdepta go stato troli, ba uwierzcie że ta parka była cały czas w przyjacielskiej strefie, a ta go by prędzej zabiła....

𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz