Był to pijany Severus Snape pojawił się nagle z nikąd musiałam, szybko załatwiać sprawę, wywyszłam z nim parenaście metrów musieli na chwilę wstrzymać uroczystości.
- Co ty tu robisz? Skąd ty..? - podniosłam głos.
- Nie mogę na to pozwolić, przepowiednia mówi o kobiecie.
- O jakiej przepowiedni mówisz? Jesteś kompletnie pijany.
- Wszystko wiem od wyroczni ona, ona nie kłamie...
- Gdzie Tylko Voldemort nazwie go równym sobie i dojdzie do wielkiego niebezpieczeństwa.
- Wiesz o czymś?
- Narazie chyba tylko ja ty i Dumbledor ci to powie dokładniej, większość to moje koszmary i te słowa podczas porwania podował je jak na tacy, ale nic nie jest pewne.
- Trzeba coś zrobić. Nie wydać tajemnicy.
- Proszę nie psuj im dnia są tacy szczęśliwi. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz.
- A czy ty jesteś szczęśliwa?- zapytał.
- Oczywiście, co to za pytanie?
- Myślałaś kiedyś o nas?
- Jakich nas przecież jesteś pijany, nienawidzisz mnie i ratowałeś z litości.
- To że w ogóle ciebie ratowałem, kocham Lily jako coś nie osiągalnego.
- Przykro mi że to cholernie cię boli, ale jeśli naprawdę ją kochasz...
- Nikt się nie dowie....
- Czy naprawdę ją kochasz?
- Od Zawsze.
- To odejdź, z jej życia i mojego.
Złożył mi lekki pocałunek na ustach, byłam z szykowana i oburzona ale było to coś w rodzaju wsparcia. Odszedł i zacząła się pojawiać deszcz z piorounami. Można było w spokoju kontynuować cermonie wyczarowałam piorunochron. Następnie przeszliśmy do namiotu. Gdzie trwał zabawa do rana.
- Ci mugole są tacy... Prostatcy. - zaczęła jedna z ciotek.
- Do tego tylko zobacz, ich dzieci będą półkrwi, jak tak można psuć rodowód. - dodała druga.
- Niech ciotki nie obrażają mojej przyjaciółki, proszę.
- Przyjaźnisz się ze szlamą? Nie spodziewałabym się.
Zwinnie ominęłam wredne ciotki, pokazując środkowy palec i podeszłam do paśtwa młodych.
- Rozumiesz mam żonę! Żonę! Moją i tylko moją! Żonę! - zaczął krzyczeć na cały regulator.
- Dla pocieszania stary ja też!- dołączył się czarnowłsoy.
- Wszyscy chyba je już mamy, oprócz Glizdogona, znajdziesz odpowiednią.
- Dzięki - odparł Pettigrew.
- Sami w to chyba nie wierzycie. - stwierdziłyśmy obydwie z zielonooką.
- Co nie? W końcu mogę to powiedzieć. Wzniosę toast za już panią Evans - Potter po wielu lat staraniach. W końcu mogę to powiedzieć, żono moja, sercę moje...
- Dobra przynudzasz teraz ja.- wyrwał mu mikrofon. Jako świadek, szfagier drużba przyjciel kompan, jak kto woli bracie.. streszczę miłosne love story z przed lat, on był głupi, ona mądra... A z tego morał taki...
- Tobie już podziękujemy. - zgarnęłam go różdzką, ze stołu.
- Czekaj nie dałaś dokończyć.- stawił opór i wskoczył na krzesło. Kochajmy się wszyscy to czyni cuda i dosłownie, o to ten teraz pantofel, kawalarz znany, jako James alkocholik, od lat wiedział, że Liliana nigdy się z nim nie umówi i prędzej rozdepta go stato troli, ba uwierzcie że ta parka była cały czas w przyjacielskiej strefie, a ta go by prędzej zabiła....
CZYTASZ
𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius Black
Fanfiction"Miłość i nienawiść tworzyły cienką granice" Więc czym jest miłość Huncwota? W życiu Isabelli Euphemi Potter siostrze bliźniaczce Jamesa, która na pozór na ułożone idealne życie. Wraca z Ilvermorny na szósty rok z powrotem konfrontując się z hun...