39. A.Black

491 21 8
                                    

Isabella

Minęły trzy tygodnie odkąd ślad zaginął po Syriuszu. Więcej szansy nie wiem czy mu dać. Za rok o tej jesiennej porze Lily i James ustalili już datę swojego ślubu, pomagałam im jak mogłam w przeprowadzce do nowego domu w Dolinie Godryka. Matka z szoku długo nie mogła wyjść dowiadując się ale koniec końców zakceptowała że będzie babcią. Na prawie sześć miesięcy wyjechali w delegacje.

Od wakacji zaczęłam pracę jako urzędnik na stanowisku najnudniejszym na świecie Urząd Niewłaściwego Użycia Poroduktów Mugoli mogłam pożegnać się ze studiami. Poznałam tam przesympatycznego rudowłosego znajomego. Za przyjaźniłam się i bardzo polubiłam z jego żoną, która spodziewa się następnego dziecka.

Wszystko mijało spokojnie, gdyby nie fakt że będę musiała sama wychować dziecko, a miłość i największe wsparcie od tak poprostu przepadło, długo przez to nie płakałam musiałam wsiąść się w garść.

- Hej, jak się czuję siostrunia? - wszedł brat z masą dyniowych ciasteczek.

- Hej odwiedziłeś stare progi. - przywitałam jedyne rodzeństwo

- Dalej nie mogę uwierzyć, że zostanę takim wujaszkiem. Zapuszczę taką długą brodę i postrasze, dawając cukierki.

- Wiesz jak poprawić humor. - przytuliłam brata.

- Dziękuję że jesteście nie wiem jakbym sobie poradziła.

- Dasz radę jesteś silna i masz w nas wsparcie.- dodała otuchy Lily.

Nagle przez otwarte okno wleciał sowa.

- Kto tam? - zapytał Rogacz.

- Tylko od Remusa - spojrzałam na inicjały.

- Tylko? Pisałaś do niego?

- Nie, nie miałam czasu później odpiszę. To miłe pisze jak się trzymam.

- Może to on jest tą właściwą osobą.

- To jest skomplikowane.

- Dalej kochasz idiotę Balcka? Prawda?

- Nie chcę o tym mówić

- Zabije i jak znajdę to nie chcę być w jego skórze, jak jeszcze czegoś potrzebujesz daj znać..

Za parę minut zadzwonił dzwonek. Otworzyłam pewnie Jamie zapomniał kluczy od mieszkania Otworzyłam zamek. Stała przemoknięta postać, szybko trzasnęłam mu drzwiami przed nosem.

- Isabello, wpuścisz mnie? Proszę. - nalegał.

-  A jak myślisz? Wynocha!- krzyknęłam.

- Nie odejdę jak nie porozmawiam, błagam na kolanach.

- Nie nachodź mnie więcej, wiesz jak się martwiłam od zmysłu odchodziłam..

- Wiem proszę daj mi szansę wytłumaczyć.

- ODEJDŹ! NIE potrzebuje cię!

Z nerwów skręciłam się z bólu, musiałam uważać nie tylko na siebie.

- Potrzebujesz pomocy, wszystko w porządku?

- Nic mi nie jest. - odparłam.

Czułam się co raz gorzej. Poczułam skurczu.

- Znajdę uzdrowiciela.

- Daj mi święty spokój! -krzyknąłam i z każdym momentem robiło mi się słabo.

Odeszłam do kuchni nalewając sobie wody, musiałam odpocząć to mi najbardziej zalecano, ale jak tu odpoczywać, za dużo mnie to nerwów kosztuję takie spotkanie. Za dwadzieścia minut przyjechał lekarz na kontrolne badania nie proterstowałam, ale Łapy nie chciałam wiedzieć na oczy.

𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz