33. Rozmowa

481 21 1
                                    

Remus.

Naprawdę nie mogłem zrozumieć przyjaciół jeśli chodzi o ich problemy ma tle miłosnym, Lilia i Rogacz pokłócili się o jaką głupią sprawę ale po dwóch tygodniach przeprosili się, natomiast Izzy i Łapa dalej się nie odzywają obydwoje są uparci nie ustępują, nigdy nie zrozumiem jeśli chodzi o sprawy miłosne, sam bym chciał w końcu o coś się postarać, ale odbiegam daje najlepsze rady znajomych sam nie będąc w związku. Patrząc na nich i ich nie zgodne  charaktery to i tak miłość wisi w powietru a iskierki w oczach dalej pałają tym z tą samą mocą chciałbym tego doświadczy.

Dziś jak zwykle codzień rano wstałem, chłopaki jeszcze spali. Udałem się do biblioteki po książkę tam mogę chwilami oderwać się od otaczającego mnie przygnębiającego świata. Spotkałem Isabelle siedząc samotnie czytającą przy stoliku. Promienie słoneczne z małego okienka wpadały i oświetlały jej idealną cerę, co chwilę poprawiając sobie kosmyki loków, które często spadały jej bez władnie na buzię.

- Witaj. - przysiadłem się nie pewnie.

- Cześć Luniek, też nie należysz do osób późno wstających? - powiedziała ciepłym kojącym głosem, z jej naturalnie miłym uśmiechem.

- Tak powiedzmy nie mogłem spać. - nie dało się nie odezwajemnić jej uśmiechu.

- Znam ten problem, muszę pomyśleć na trzeźwo w samotności.

- Mam nadzieję że nie przeszkadzam w kontemplacji?

- Ależ towarzystwo też jest wskazane dotrzymaj mi go i policzmy razem. - pobyliśmy w ciszy dziesięć minut. Odłożyła książkę i wstała. - Pora śniadania a to najważniejszy posiłek w ciągu dnia.

- Tu się zgadzam.

Poklepała mnie delikatnie w ramię i odeszła. Wziąłem potrzebną książkę i poszedłem do dormitorium. Miałem dziś nawet dobry humor takie bycie z kimś z kim można pomilczeć było idealne.

- Łośu jak znowu zobaczę twoje brudne gacie po mojej części zrobię znich chorągiewkę!- rzucił przez cały pokój brudne slipki kumpla.

- Odpiernikuj się od gaci, twoje kudły walają się pocałej łazience.

- Kłótnie w małżeństwie? - chciałem za podać żart.

- Kłócącą się odkąd wstali.- powiedział Peter jedzący paluszki na łóżku. Nie zła rozrywka.

- A wiecie co Jebcie się wszyscy! - zatrzasnął się w łazience.

- O co mu teraz chodzi?

- Ktoś widział jak wczoraj po meczu Izzy flirtowała z kapitanem. - wzruszył ramionami.

- Przecież ze sobą zerwali? To w czym problem?

- Kumplu jak ty nic nie rozumiesz, nasz Black aż gotuje się od środka.

- W cale nie! Nie rusza mnie to już wam mówiłem! Nie zależy mi!- krzyknął z łazienki.

- Nie podsłuchuj tylko pozbieraj te długie kłaki!

- Upierz gacie!

- Nie ma to jak prawdziwi przyjaciele.

- Jakby zależało ci na mojej siostrze to nie dopuściłbyś do rozstania.

- specjalnie przeciągnął Glizdogon.
Odzyskasz ją chłopie

- O na pewno nie pozwolę żeby Black robił coś w stronę bliźniaczki nie powtórzę tego samego błędu.

- Nic nie zrobię straciłem Izzy i koniec nie było nam pisane.- wyszedł z łazienki i przeczesał ręką palcami wilgotne włosy.

Zeszliśmy na śniadanie i na pierwsze zajęcia. Usiadłem z Lily, która coś planowała i skrobała w notatniku.
Opowiedziała mi plan, że wpakuje ich wspólny szlaban u największej kosy jakim był nowy profesor od obrony przed czarną magią Filamus Smith.

𝑴𝒂𝒓𝒖𝒅𝒆𝒓𝒔 𝒍𝒐𝒗𝒆 | Sirius BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz