Hey Kid, we all have secrets.

11.5K 1.1K 23
                                    


Siedzieliśmy naprzeciwko siebie – ja na obrotowym krzesełku przy biurku, ona na łóżku z podkulonymi do siebie nogami. W pokoju było tak mało miejsca, że gdyby postanowiła opuścić je w dół na podłogę, prawdopodobnie stykalibyśmy się kolanami. Ta bliskość rozpraszała mnie w złym kierunku. Nie potrafiłem zebrać myśli i zachować odpowiedniego dystansu. Czułem się trochę jak w klatce. Przyglądaliśmy się sobie przez dłuższą chwilę, aż w końcu postanowiłem przerwać milczenie.

-Chciałem przeprosić.

Spojrzała na mnie z dziwnym zacięciem. Wydawała się być zła i to trochę zbiło mnie z pantałyku. Oczywiście byłem świadomy, że ma do tego pełne prawo, ale przecież nigdy wcześniej nie zachowywała się w ten sposób. Była najbardziej ugodową osobą jaką znałem i nie potrafiła się długo gniewać. Pomyślałem, że tym razem naprawdę musiałem przesadzić i nerwowo przeczesałem palcami włosy, które opadły mi na czoło.

-Posłuchaj... - zacząłem, ale uciszyła mnie gestem ręki.

-To ty posłuchaj, Luke – jej głos brzmiał twardo – Nie musiałbyś przepraszać, gdybyś nie zachowywał się jak dupek.

Och, to miała być moja kwestia.

-Wiem, ale...

-Już przeprosiłeś, okej – nie pozwoliła mi mówić – Nie gniewam się, w zasadzie na początku bardzo się przejmowałam, bo byłeś niemiły i miałam wrażenie, że zaczęłam ci po prostu zawadzać... No, wiesz, bywałam u was prawie codziennie i może poczułam się zbyt swobodnie, ale wystarczyło rzucić tylko kilka aluzji, a zrozumiałabym.

-Jakich aluzji? - moje brwi powędrowały do góry.

-Mogłeś mi dać delikatnie do zrozumienia, że nie powinnam was tak nachodzić.

-O czym ty, do cholery, mówisz?

-O tym, że masz mnie dość – mruknęła, obejmując mocniej kolana tak, że zbielały jej kłykcie.

Nie mogłem jednoznacznie stwierdzić, czy była bardziej urażona, czy smutna.

-Wcale nie mam cię dość – sprostowałem i przesunąłem językiem po dolnej wardze, napotykając chłód metalowego kolczyka – To trochę pogmatwane, ale uwierz, że nie masz z tym nic wspólnego.

-Więc kto ma? - zawołała podnosząc lekko głos – Michael? On też nie ma pojęcia, dlaczego cały czas chodzisz wkurzony.

Poczułem się jeszcze bardziej winny. Clifford nie powiedział jej, że byłem zazdrosny. Mógł, ale nie zrobił tego. Jego lojalność nie powinna mnie dziwić, w końcu był moim najlepszym kumplem. Tylko ze mną pogrywał.

Westchnąłem i spróbowałem wytrzymać jej zimne spojrzenie. Musiałem podać jakiś powód, ale stchórzyłem i byłem pewny, że nie zdobędę się na powiedzenie prawdy.

-Wydawało mi się, że Michael ma co do ciebie jakieś plany – wypaliłem i w sumie to nie było kłamstwo – Wiesz, jakim jest luzakiem... Nikogo i niczego nie traktuje poważnie, a ja nie chciałem... Nie chcę, żeby ktokolwiek źle cię potraktował.

-Tobie wychodzi to perfekcyjnie – rzuciła kąśliwie. Zdążyłem zapomnieć o tym, jak bardzo błyskotliwa jest.

-To, że nawaliłem, już ustaliliśmy – nie podobało mi się, że to ona kontrolowała sytuację – Teraz chciałem wyjaśnić, dlaczego tak wyszło, więc nie utrudniaj mi tego.

-Uważasz, że powinnam ci to ułatwić?

-Nie, tylko...

-Tylko, co?

-Przestań być taka trudna – warknąłem, tracąc cierpliwość. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak bardzo cięta na mnie będzie – Robisz mi na złość...

-Serio? - przekrzywiła lekko głowę, a w jej oczach mogłem dostrzec nutkę rozbawienia.

-...i robisz to specjalnie – dokończyłem, domyślając się w końcu, że dziewczyna od dłuższej chwili po prostu ze mną pogrywa.

-Na początku powiedziałeś, że wcale nie chodzi o mnie – przypomniała mi, poważniejąc – a teraz próbujesz mi wmówić, że bałeś się, bo Michael mógłby się mną zainteresować. Kręcisz, Luke i jeżeli nie chcesz mi powiedzieć prawdy, to najlepiej nic nie mów.

Cholera, dlaczego ona musiała być taka mądra?

-To skomplikowane, dzieciaku – nie chciałem pogrążać się jeszcze bardziej – Nie okłamuję cię, po prostu... nie mówię wszystkiego.

-A masz zamiar kiedykolwiek powiedzieć? - nawet, jeśli ją to zabolało, nie dała po sobie tego poznać.

-A ty? - odbiłem piłeczkę.

-Co ja?

-Czy mówisz mi o wszystkim? - oczywiście blefowałem.

Wychodziłem z założenia, że każdy ma coś takiego, o czym wolałby nie mówić i faktycznie, Ava nie była wyjątkiem. Musiała mieć coś takiego, bo spięła się i zacisnęła usta w wąską kreskę. Zamiast poczuć satysfakcję z tego, że udało mi się ją zagiąć, zacząłem się zastanawiać, co takiego ukrywa.

-Chcesz o tym pogadać? - zagadnąłem, trochę się niepokojąc jej zmartwionym wyrazem twarzy. Ostatni raz widziałem ją taką na weselu Larissy i tego palanta – sklepikarza.

-Nie, nie chcę – powiedziała cicho i założyła zbłąkany kosmyk włosów za ucho – W każdym razie nie ma o czym mówić.

-Już ci kiedyś powiedziałem, że jesteś gównianym kłamcą.

-To jest nas dwoje, Luke.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz