Hey Kid, you are so jealous.

20.6K 2.1K 283
                                    



Wrzesień, 2020

Byłem przekonany, że mam Avę dla siebie. Nie padły między nami słowa deklarujące związek, ale dla mnie sprawa wyglądała jasno. Spędzaliśmy wspólnie czas, bez większego skrępowania kradnąc sobie pocałunki. Wychodziłem z założenia, że nie muszę prosić jej o chodzenie, jakbym miał piętnaście lat. Ona myślała podobnie. Tak mi się przynajmniej wydawało. Robiliśmy te wszystkie rzeczy, które robią pary i choć czasami miałem wrażenie, że jest to trochę naiwne, nigdy mi nie przeszkadzało. Tego wieczoru oglądaliśmy razem czarno-biały film, który wypożyczyła brunetka. Zapowiadał się miły nastrój, dopóki nie przylazł ten kretyn Clifford i nie zasiadł tuż obok nas.

-Nie mam co robić – zaczął narzekać – Nie będzie wam przeszkadzało, jeżeli posiedzę z wami?

W tym samym momencie, kiedy ja powiedziałem „będzie", Ava zaprzeczyła. Zgromiłem ją wzrokiem.

-Luke... - westchnęła, jednocześnie obejmując moją dłoń – Daj spokój.

-No, właśnie – podłapał błazen – Nie bądź taki.

Wywróciłem w odpowiedzi i oczami, po czym oparłem się plecami o kanapę. To oznaczało moją kapitulację, która zadowoliła Avę i dała satysfakcję Cliffordowi. Byłem pewien, że robi mi na złość. Właściwie nigdy nie obejrzeliśmy żadnego filmu do końca za pierwszym razem, ponieważ nie mogłem utrzymać rąk przy sobie. Michael postanowił pokrzyżować mi plany.

-Odegram się za to – mruknąłem, wprawiając go tym samym w jeszcze lepszy humor.

Film był nudny, jak większość, które lubił dzieciak, ale nie miałem serca przerywać seansu. Wytrzymałem dobre czterdzieści minut, zanim wsunąłem rękę pod koc, by objąć ją ciaśniej w pasie. Przybliżyła się, nie odrywając wzroku od ekranu. Albo naprawdę była tak zainteresowana filmem, albo nie chciała zwrócić na siebie uwagi Clifforda. Pogłaskałem skrawek jej skóry, który odkryła bawełniana koszulka, ale dalej nie reagowała. Spięła się dopiero wtedy, gdy wsunąłem dłoń pod materiał. Spojrzałem na nią ukradkiem i widziałem, jak zamarła. Błędnie zinterpretowałem jej zachowanie, bo kiedy przesunąłem rękę wyżej, złapała mnie mocno, wstrzymując oddech. Odpuściłem więc, zabierając rękę i gramoląc się spod koca. Poszedłem się odlać, umyłem ręce i zajrzałem do kuchni. Miałem ochotę na sok pomarańczowy, ale odkryłem, że Clifford już się do niego dobrał. Wymruczałem pod nosem przekleństwo i w tym samym momencie, poczułem ręce obejmujące mnie w pasie. Coś mi tutaj nie grało.

-Przepraszam – nienaturalnie wysoki szept zagrał mi w uchu.

-Ty głupi kutasie – wyrwałem się z łapsk Clifforda, zaśmiewając jednocześnie z jego głupawego pomysłu – Jesteś takim dupkiem.

Clifford wybuchł śmiechem i szturchnął mnie w ramię.

-Nie będę oglądał z wami tego gówna, bo umrę z nudów – wyznał tak cicho, jakby Ava miała go usłyszeć.

Ucieszyłem się, ale nie dałem tego po sobie poznać. Pokręciłem głową i wróciłem do dziewczyny, która obdarowała mnie długim spojrzeniem.

-Co wy kombinujecie?

-Nic, dzieciaku – zająłem swoje poprzednie miejsce – Clifford stwierdził, że film jest do dupy.

Brunetka zamrugała szybko i chwilę zastanowiła.

-Nie będzie z nami oglądał?

-Nie – na moje usta wkradł się uśmiech, który lekko ją zawstydził. Już nie broniła się przed moim dotykiem. Była rozluźniona i pozwoliła, bym palcami badał skórę jej brzucha. Tylko brzucha, rzecz jasna. Moja ręka nigdy nie zawędrowała wyżej lub niżej, co było z jednej strony frustrujące, a z drugiej dość zrozumiałe. Ava miała w sobie pewien chłód, który w bardziej intymnych momentach uaktywniał się i hamował moje działania. Uczyłem się przy niej cierpliwości, która wcześniej nie była mi do niczego potrzebna.

Oparła swoją głowę o wnękę pod moją szyją i w spokoju obejrzała ten gniot do końca.

...

Bar, w którym pracowałem, zaczął prosperować niezwykle dobrze. Morris uważał, że jest to zasługa Keeiry, od której przyjęcia zaczęli ściągać tu studenci - płci męskiej, tak dla jasności. Keeira faktycznie miała w sobie coś, co od razu budziło sympatię i z przyjemnością patrzyło się na jej szeroki uśmiech. Druga sprawa – zawsze wyglądała świetnie w obcisłych podkoszulkach i opiętych na tyłku jeansach. Nie raz i nie dwa łapałem się na obserwowaniu jej, gdy krążyła pomiędzy stolikami. To było instynktowne, ale niegroźne. To Ed stracił dla niej głowę i latał z językiem do pasa, by pomagać jej we wszystkich obowiązkach. Szef przyjął jeszcze dwie dodatkowe osoby, więc zmiany teraz były rozplanowane bardzo rozsądnie. Cieszyłem się z tego powodu. To wszystkim ułatwiło życie. Właśnie wycierałem szklanki, stojąc za ladą, kiedy w drzwiach mignęła mi burza czarnych loków. Ava. Pomachałem do niej ścierką i dokończyłem szybko polerowanie ostatnich sztuk szkła.

-Cześć, dzieciaku – przywitałem się, jednocześnie nachylając, by otrzymać całusa.

Usiadła na wysokim krześle i zbliżyła usta do moich.

-Cześć – lubiłem jej delikatny głos.

W momencie, kiedy miałem pytać, co sprowadza ją do Morrisa, poczułem uderzenie w tyłek. Odwróciłem się zaskoczony i zobaczyłem roześmianą Keeirę ze szmatką w ręku.

-Jeszcze zostało Ci trochę pracy, Luke – upomniała mnie w żartach i wskazała na szklanki przyniesione z kuchni.

-Miałem zamiar zostawić co nieco Eddy'iemu – odwzajemniłem uśmiech i odprowadziłem ją wzrokiem do zaplecza.

Kiedy ponownie spojrzałem na Avę, mina mi zrzedła.

-Jesteście w dziwnie dobrych relacjach – mruknęła brunetka, bawiąc się podkładką do piwa.

Kurwa.

-Pracujemy ze sobą już jakiś czas – powiedziałem, jakby miało to cokolwiek wyjaśnić.

-Wspominałeś, ale... Po prostu... - widziałem, co chce powiedzieć, ale nie miałem zamiaru jej niczego sugerować. Musiałem wybrnąć jakoś z tej niezręcznej sytuacji.

-Słuchaj, Ava... Nie wiem, o co Ci chodzi – rzuciłem lekko, chwytając za ścierkę i szklankę, by zająć czymś ręce.

-Pomyślałam sobie... To znaczy... Wyglądało to trochę jak... - plątała się w słowach, a ja poczułem się winny. Nie miałem pojęcia, skąd to uczucie się wzięło. Chyba zdawałem sobie po prostu sprawę z tego, jak mogła odebrać tę scenę. Spojrzałem na nią, dając tym samym znać, że doskonale wiem, o co jej chodzi.

-Chyba nie powinnaś robić z tego problemu, dzieciaku – powiedziałem w końcu, nie zdając sobie sprawy, że mogła moje słowa zinterpretować po swojemu.

Przez chwilę patrzyła na mnie bez wyrazu, aż w końcu spuściła wzrok i zaczęła zsuwać się z krzesełka.

-Zapomniałeś kluczy – wyciągnęła brzęczący pęk z torebki i zostawiła na barze – Clifford prosił, żebym Ci podrzuciła, jak tylko będę mieć okienko, a teraz wracam na zajęcia.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz