Hey Kid, we have to change our plans

19K 1.8K 179
                                    



Odprowadzałem Avę do akademika, przeklinając, że nie mieszka bliżej. O ile łatwiejsze byłoby życie, gdybym miał ją tuż obok, a najlepiej w tym samym pokoju. Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie, żeby zaproponować jej wprowadzenie się, ale bałem się reakcji. Gdybyśmy zaliczyli wszystkie etapy, pewnie miałbym o wiele więcej śmiałości. Poza tym nie ufałem sobie na tyle, by spać z nią w jednym łóżku całą noc. Brunetka niczego mi nie ułatwiała. Często o tym rozmyślałem. Pozwalała mi na pewne kroki i właściwie nie wyznaczała żadnej granicy. Poddawała się instynktownie temu, co chciałem jej robić. Gdyby nie moja dyscyplina i wątpliwości, pewnie już sprawy posunęłyby się zdecydowanie naprzód. Nie miałem pojęcia, czy Ava miałaby coś przeciwko temu. Z jednej strony miałem ochotę spróbować czegoś więcej, ale z drugiej obawiałem się, że mogę ją tym do siebie zrazić. Była niedoświadczona i to nie podlegało wątpliwości, a przynajmniej tak mi się wydawało. Nie rozmawialiśmy na ten temat, a może powinniśmy?

-O czym tak myślisz? - zapytała, przechylając lekko głowę na bok – Marszczy ci się nos. O, tutaj – Dotknęła skóry pomiędzy moimi brwiami.

-Nos jest niżej, dzieciaku – rozluźniłem mięśnie twarzy i zrozumiałem, że było po mnie widać skupienie – Zastanawiam się nad paroma rzeczami.

-Nie każ mi się ciągnąć za język – pacnęła mnie w ramię, więc się roześmiałem.

-Lubię, kiedy ciągniesz mnie za język – poruszyłem zabawnie brwiami.

-Luke!

-Kiedy Michael rzuca aluzję, wcale się tak nie obruszasz – trafnie zauważyłem.

Milczała przez moment, zastanawiając się, co odpowiedzieć.

-Ale to Michael – wzruszyła w końcu ramionami i po chwili przytuliła się do mnie – A ty jesteś Luke. Ty mnie ruszasz bardziej – wymamrotała w moją kurtkę.

Przygarnąłem ją do siebie jeszcze bliżej i uśmiechając się pod nosem, podprowadziłem pod wejście budynku, w którym mieszkała.

-Jutro robią tu imprezę, wiesz? -zadarła lekko głowę, by spojrzeć mi w oczy – Może przyjdziesz i posiedzimy razem, żebym nie musiała się z nikim użerać?

-A może zanocujesz u nas? - zapytałem szybciej, niż pomyślałem.

-Jeżeli to nie problem – zgodziła się, a w mojej głowie już zaczęły tworzyć się przeróżne scenariusze.

Miałem przechlapane.

-Wpadnij po mnie do pracy, okej? - słowo się jednak rzekło.

Skinęła twierdząco głową i złożyła na moich ustach szybki pocałunek.

-Przyniosę jakiś film! - zawołała jeszcze, zanim zniknęła za drzwiami.

...

Byłem na zmianie z Keeirą i czasu upływał mi w miarę szybko. Akurat gdy rozmawialiśmy o imprezie w akademiku, do baru wpadł Michael z... Calumem i Ashtonem.

-Niespodzianka, Hemmings! - Hood w wyśmienitym nastroju obszedł ladę i przywitał się ze mną niedźwiedzim uściskiem.

-Michael nas tu ściągnął – Irwing przybił ze mną piątkę i usiadł na barowym krzesełku - Chyba będziesz mógł poświęcić nam przynajmniej jeden wieczór, co?

-Eee... Pewnie – podrapałem się pogłowie, bo nie bardzo wiedziałem, jak rozegrać tę sprawę – W sumie byłem umówiony z Avą, ale...

-Masz ją na co dzień – jęknął Clifford – Daj jej odpocząć.

-Jasne – wymusiłem uśmiech i już w głowie zacząłem układać sobie to, co powiedzieć Avie.

Poprosiłem Keeirę, żeby obsłużyła chłopaków, a sam wyszedłem na zaplecze, żeby zadzwonić.

Jeden sygnał, drugi... Odebrała za trzecim.

-Cześć, dzieciaku... Wystąpiły małe komplikacje...

-Jakie? - słyszałem w tle przejeżdżające samochody, więc pewnie wracała już z uczelni.

-Michael zaprosił chłopaków. Zostają chyba do jutra i wiem, że nie odpuszczą mi dzisiejszego wieczoru...

-W porządku, Luke. Rozumiem – nie wyczułem w jej głosie żadnych niepokojących nut, ale mimo to, czułem się winny.

-Słuchaj, a może i tak u nas przenocujesz, co? Prawdopodobnie gdzieś wyjdziemy, więc będziesz mogła w spokoju poczytać, czy coś – wymyśliłem na szybko i z sekundy na sekundę ten plan wydawał się być coraz bardziej sensowny.

-Sama nie wiem...

-Ava, przecież dobrze się u nas czujesz, więc nie powinnaś się nawet zastanawiać. Na pewno nie wrócę bardzo pijany, więc nie musisz się bać użerania ze mną – przekonywałem.

Usłyszałem jak wzdycha.

-No, dobrze.

Wiedziałem, że to było najlepsze rozwiązanie. Oczywiście cieszyłem się, że Ava jest wyrozumiała. Nie miałaby do mnie żadnych pretensji nawet wtedy, gdybym po prostu skazał ją na siedzenie w głośnym akademiku, ale opcja, którą wymyśliłem, była o wiele lepsza.

Teraz czekało mnie trudniejsze zadanie: nie uchlać się do nieprzytomności.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz