Hey Kid, thank you for invitation!

30.4K 2.6K 281
                                    

Lipiec, 2015

Rok szkolny zakończył się dla mnie pomyślnie, bo świadectwem z wyróżnieniem – tak, jak przepowiedziała to moja wychowawczyni. Mama była szczerze zaskoczona, tak jakby była to ostatnia rzecz, jakiej mogłaby się po mnie spodziewać. Pan Sklepikarz twierdził z kolei, że to wszystko dzięki niemu, ponieważ poświęcał sporo czasu, aby siedzieć ze mną przy książkach z matematyki. Była to kompletna bzdura i oboje o tym wiedzieliśmy, ale nie chciałam się sprzeczać i prowokować kolejnych kłótni. Czasem zastanawiałam się jednak, co by było, gdybym wyznała mamie prawdę o Panu Sklepikarzu. Nie mam pojęcia, któremu z nas by uwierzyła, bo oczywiście tego, że on zaprzeczyłby każdemu mojemu słowu, byłam stuprocentowo pewna. Póki co, miało to pozostać dla mnie zgadaką. Myślałam cały czas o tym, jak spędzę wakacje i czy Luke będzie wtedy w mieście. Kiedyś wspomniał, że planuje podjąć jakąś pracę, by potem mieć za co zaszaleć – może nawet w jakimś egzotycznym miejscu. Jego alternatywnym planem była podróż autostopem po kraju, bo wtedy nie potrzebowałby zbyt wiele gotówki. Próbowałam mu wytłumaczyć, że jest to piekielnie niebezpieczne, ale uparcie twierdził, że jeśli człowiek nie czuje adrenaliny i nie ryzykuje – tak naprawdę nie żyje. Nie wiedziałam, czy za pięć lat, kiedy będę w jego wieku, będę myślała podobnie, ale szczerze w to wątpiłam. Dla mnie przygodą było wyjście do centrum handlowego, ponieważ tam też czasami działy się różne, dziwne rzeczy, można było spotkać nienormalnych ludzi i przede wszystkim można było się tam zgubić. Przynajmniej ja byłam zdolna do tego ostatniego. Luke był zdania, że powinnam zacząć próbować nowych rzeczy i poszerzać swoje horyzonty. Mówił też, że dzięki ryzyku, zyskujemy doświadczenia życiowe, które mogą kiedyś okazać się bezcenne i nas wiele nauczyć.

-Dla mnie bezcennym doświadczeniem było wyjście na potańcówkę z Nickiem Rowley'em. Teraz wiem, że w przyszłości nigdy więcej się na to nie zgodzę – wyznałam, gdy siedzieliśmy na ławce, czekając na kolegów Luke'a.

-Nie mogło być aż tak źle, dzieciaku – zaoponował.

-Było! Prawie stratowałam go w tańcu – przypomniałam mu, czerwieniąc się na samo wspomnienie minionej zabawy. Narobiłam sobie wtedy mnóstwo wstydu.

-Myślę, że to nie twoja wina... - stwierdził blondyn, mrużąc oczy przed promieniami słonecznymi, które bezczelnie smagały jego twarz – Gdyby ten koleś potrafił odpowiednio poprowadzić dziewczynę w tańcu, nigdy by do tego nie doszło – ocenił.

-A ty, Luke?

-Co, ja?

-Czy potrafisz odpowiednio poprowadzić dziewczynę w tańcu? - byłam tego szczerze ciekawa i już oczyma wyobraźni widziałam nas w galowych strojach, sunących po parkiecie.

-Tak mi się wydaje – odparł z uśmiechem – Kiedyś może się o tym przekonasz.

-Może na balu z okazji zakończenia? - zasugerowałam, nie kryjąc nadziei w głosie i zastanawiając się w duchu, ile czasu zostało nam na przygotowania.

-Masz go dopiero za dwa lata – przypomniał Luke, sprowadzając mnie w tym czasie na ziemię.

-I tak muszę z kimś iść – wzruszyłam ramionami.

-Czuję się w takim razie zaproszony – roześmiał się, jakbym właśnie opowiedziała jakiś świetny żart, po czym spoważniał i kiwnął w stronę boiska – Chłopaki już są.

Wszystko skomplikowało się w drugim tygodniu wakacji, ponieważ Luke zaczął pracę i był chwilowo na miejscu, podczas gdy ja wylądowałam u taty, wysłuchując jego żali i psioczenia na mamę. Później, gdy wróciłam do domu, Luke zdążył już wyjechać z chłopakami na „poszukiwanie przygód". Usychałam więc z tęsknoty, mimo że wymienialiśmy się esemesami, co właściwie wyglądało tak, że to ja pisałam natarczywie do Luke'a, a on cierpliwie odpisywał mi na każdą wiadomość. Postanowiłam dzielnie zaczekać na ukochanego, nie wiedząc, że pod koniec lata miało zdarzyć się coś, co złamie moje serce.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz