Hey Kid, I will kiss you.

39.1K 3.2K 496
                                    


Gdy znaleźliśmy się w samochodzie, Ava zaczęła przygotowywać się do jazdy. Już wtedy zacząłem powoli żałować, że namówiłem ją do prowadzenia. Przez dwadzieścia minut ustawiała fotel i lusterka, aby wszystko było precyzyjne. Zauważyłem, że trzęsą się jej ręce, przez co dopadły mnie wyrzuty sumienia. Może jednak sam powinienem prowadzić? Przyglądałem się, jak zapina pas i raz jeszcze sprawdza, czy wszystko jest w idealnym porządku. Już otwierałem usta, by zaproponować zmianę, ale wtedy uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i zapomniałem, co właściwie chciałem powiedzieć.

-Może nie będzie tak źle – mruknęła, choć nie wiem, czy chciała przekonać mnie, czy też siebie.

Dłuższą chwilę siłowała się z kluczykiem, przekręcając go w stacyjce, jednak na próżno.

-Kierownica się zablokowała – oznajmiłem, próbując wybadać, czy wie, co ma w takiej sytuacji zrobić, ale nie zareagowała, więc wyjaśniłem – Musisz przekręcić delikatnie, aż poczujesz, że puszcza i wtedy już do samego końca.

Spojrzała na mnie, jakbym opowiadał jej właśnie jakąś chorą historię science fiction, ale mimo to, przełknęła głośno ślinę i spróbowała. Nic z tego.

-Spróbuj raz jeszcze – poleciłem, powstrzymując się jednocześnie, by jej w tym nie wyręczyć.

Nie patrzyła na mnie, kompletnie zażenowana, ale powtórzyła ruch kluczykiem i w końcu się udało. Mentalnie odetchnąłem z ulgą. Nie chciałem, żeby już na samym początku zaczęła się stresować. Powoli ruszyliśmy, ale Ava zamiast rozluźnić, spięła się jeszcze bardziej. Czasami zdarzało jej się wrzucić zły bieg, zapominała o kierunkowskazach i wrzuceniu na luz, gdy stawaliśmy na światłach i zaciągała ręczny – przez to silnik gasnął i musiała od nowa go odpalać. Oczywiście, gdy ruszaliśmy, szarpało tak, że serce pękało mi z żalu. Musiałem bardzo mocno gryźć się w język, by nie zwrócić jej uwagi.

-Teraz zmień pas – zakomenderowałem, gdy zauważyłem, że zbliżamy się do zjazdu na główną drogę – Będziemy skręcać w lewo na tych światłach.

Skinęła głową i zaczęła wykonywać manewr, zapominając o zasygnalizowaniu go, więc nie wytrzymałem.

-Kierunkowskaz!

Wzdrygnęła się i posłała mi szybkie, gniewne spojrzenie.

-Przecież bym go włączyła – stwierdziła buńczucznie.

-Jasne – prychnąłem – Chyba po fakcie.

Wydęła wargi i zmarszczyła brwi.

-Nie obrażaj się na mnie – poprosiłem – Zwracam Ci uwagę, żebyś na następny raz pamiętała. Nie jesteśmy sami na drodze, dzieciaku.

Wywróciła oczami, co rzadko jej się zdarzało. Rozumiałem jednak, że mogła się zirytować. Sam nie lubiłem, kiedy ktoś mnie upominał lub mówił, co mam robić, zwłaszcza, jeżeli chodziło o jazdę samochodem. Postanowiłem, że nie będę się więcej odzywać, ale nie udało się. Kolejny raz pomyliła czwarty bieg z drugim, aż zacharczało.

-Ja pierdolę, Ava! -zawołałem, uderzając ręką w deskę rozdzielczą.

Nie wiem, co bardziej ją wystraszyło - mój krzyk, czy plask wywołany uderzeniem. Zacisnęła mocniej palce na kierownicy i rozpaczliwie odszukała wzrokiem najbliższego miejsca, w którym mogła się zatrzymać. Wrzuciła kierunkowskaz i zjechała na pobocze w dozwolonym miejscu. Nie zdążyłem nawet zapytać, co się dzieje, czy nawet przeprosić, że tak gwałtownie zareagowałem na jej błąd. Odpięła pas i wysiadła, więc zrobiłem to samo. W milczeniu patrzyłem jak opiera się o bok samochodu, z pewnością brudząc sobie sukienkę. Spuściła głowę, a kosmyki ciemnych włosów przysłoniły w całości jej twarz. Nie byłem pewny, czy płacze, dopóki nie pociągnęła żałośnie nosem.

-Hej, hej, hej...dzieciaku – zareagowałem instynktownie, podchodząc i stając naprzeciw niej. Wyciągnąłem w jej stronę ręce i ująłem głowę, by spojrzała na mnie. Włosy przylepiły się do jej zaczerwienionej buźki, więc odgarnąłem je – Nie rycz, przecież nic się takiego nie stało.

-Mówiłam ci, że nie powinnam prowadzić. Jestem w tym kiepska – wychrypiała i zaniosła się płaczem, łamiąc mi tym samym serce.

-Powinnaś prowadzić – zapewniłem, przyciągając ją do siebie i zamykając w mocnym uścisku – To ja nawaliłem, że wydarłem się niepotrzebnie. Myślałem, że jestem bardziej cierpliwy, przepraszam.

Odchyliła głowę i spojrzała na mnie o wiele spokojniej. Wyglądała ślicznie – nawet z tymi piekielnymi rumieńcami na policzkach. Jej usta były delikatnie rozchylone i to właśnie na nich zatrzymałem swój wzrok. Byłem ciekaw jak smakuje i choć nie powinienem próbować, zrobiłem to. Zaskoczona dotykiem moich warg, rozchyliła swoje jeszcze bardziej, więc wsunąłem nieśmiało język do jej ust. Czułem, jak jej oddech gęstnieje i robi się cięższy. Zsunąłem ręce niżej, na jej talię, by móc przycisnąć ją do siebie. Zupełnie nie przyszło mi do głowy, że może poczuć moją reakcję na tę bliskość. Najważniejsze w tamtym momencie było dla mnie to, że odwzajemniła pocałunek. Nie miałem pojęcia, ile tak staliśmy i jak długo pozwalała się całować. Oszołomiła mnie jej słodkość, mimo słonawego posmaku łez. Do rzeczywistości przywrócił nas głośny dźwięk klaksonu. Kierowca przejeżdżającej ciężarówki postanowił dać wyraz swojej aprobaty.

-Dobrze przepraszasz – figlarny uśmiech dzieciaka sprawił, że wątpliwości, które zaczęły kłębić się w mojej głowie, wyparowały od razu.

-Nie, to nie były przeprosiny – wyjaśniłem, zerkając na jej falującą klatkę piersiową – Zwykle przepraszam na tylnym siedzeniu.

-Dupek – prychnęła i roześmiała się w głos, uderzając mnie w ramię – Teraz ty prowadzisz.

-Nie mogę.

-Dlaczego nie?

-Bo nie będę mógł patrzeć na twoje nogi – mój poważny głos zmylił ją na moment, ale chwilę później zrozumiała, o co mi chodzi.

-Czy ty ze mną flirtujesz, Hemmings? - uniosła lewą brew w udawanym oburzeniu.

-Czy ty właśnie zwróciłaś się do mnie po nazwisku, dzieciaku? - sparodiowałem jej ton i oblizałem wargi, zahaczając o kolczyk w ich kąciku.

-Powinniśmy już wracać do samochodu – mruknęła.

-Na tylne siedzenie? - zapytałem z nadzieją.

-Luke!

-No, co? - zaśmiałem się, ale posłusznie zabrałem dłonie z jej bioder – Chyba powinienem przeprosić.

-Nie musisz – powiedziała, zawstydziwszy się.

Z pewnością domyśliła się, że nadal nawiązywałem do tylnego siedzenia i tego, co moglibyśmy tam robić.

-Jedźmy już – poprosiła i bez oglądania się na mnie, wróciła do samochodu, tym razem zajmując miejsce pasażera.

Dopiero wtedy zacząłem zastanawiać się nad tym, co właściwie zaszło chwilę temu. Nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji, jakie mogą wyniknąć z pocałunku. Cholernie chciałem wiedzieć, o czym teraz myśli brunetka, ale uznałem, że na razie nie powinienem zadawać bezpośrednich pytań. Mógłbym zepsuć tę dziwną, ale przyjemną atmosferę, która wytworzyła się między nami. Czułem się z tym dobrze i o niczym innym nie marzyłem tak bardzo, jak o tym, by znów posmakować jej warg.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz