Hey Kid, take off your shirt.

9.8K 958 116
                                    


Będzie mi miło, jeżeli zaobserwujecie mnie na instragramie:

https://www.instagram.com/una.paloma.blanca/


________________________________________


Cieszyłem się jak cholera, że wybrnąłem z tej popieprzonej sytuacji obronną ręką. Serio, sam nie myślałem, że mi się to uda. Sprawa była patowa, a jednak Ava uwierzyła mi, albo po prostu chciała wierzyć. Jeszcze przez kilka dni można było wyczuć dystans, jaki pielęgnowała między nami, jednak poza tym wszystko zdawało się grać. Tyle, że trochę mniej zapalczywie oddawała moje pocałunki, zastanawiała się nad każdym słowem do mnie skierowanym i nie zostawała dłużej, niż wymagało to urządzenie filmowego seansu. Michael uważał, że jest to całkiem normalne, ponieważ dziewczyny tak po prostu mają. Potrafią w każdym momencie wywlec sytuację, która miała miejsce kilka lat wcześniej i najzwyczajniej w świecie się o nią pokłócić. Tutaj problem był świeży, więc faktycznie musiałem być cierpliwy. Dziewczyna prawdopodobnie przetwarzała sobie jeszcze całe wydarzenie, nie do końca będąc przekonaną, czy dobrze zrobiła, wybaczając. Postanowiłem, że koniecznie muszę dać jej wyraźny dowód na to, że jest dla mnie najważniejsza. W związku z tym pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy, jedząc obiad, zapytałem wprost, czy z nami zamieszka. Ava zakrztusiła się i spojrzała na mnie załzawionymi oczyma. Nie miałem pojęcia, czy mam czekać na odpowiedź, czy ratować dziewczynę przed uduszeniem się. Zanim jednak zdążyłem zareagować, przestała się krztusić.

-Jak ty sobie to wyobrażasz? - jej głos był jeszcze trochę zdławiony.

-Składasz pismo, że rezygnujesz z akademika, po czym przenosimy twoje rzeczy tutaj – wyjaśniłem - Czego nie rozumiesz?

-Luke, to chyba wymaga przemyślenia – jak zwykle wyszła jej ostrożna natura – Przecież jest wiele kwestii, które należałoby omówić.

-Na przykład?

-Finanse, logistyka, Michael...

-Będziesz się dokładać tyle, ile płaciłaś wcześniej za akademik, a nawet mniej, bo przecież będziemy dzielić razem pokój. Michael nie ma nic do gadania, bo ja tutaj rządzę. Coś jeszcze?

-Chyba powinniśmy bardziej skupić się na kwestii dzielenia pokoju – powiedziała nieśmiało.

Czułem, że dokładnie wie, co chce powiedzieć, a mimo to było to dla niej trochę zbyt krępujące.

-Nie jestem bałaganiarzem, sama dobrze wiesz – wzruszyłem ramionami, wcale nie ułatwiając jej zadania.

-Luke!

-No, co?

-Doskonale wiesz, o co mi chodzi – powiedziała szeptem, jakby mówiła mi coś, czego nikt inny nie powinien był usłyszeć.

-Boisz się, że nie będziesz się wysypiać? - uśmiechnąłem się lubieżnie, a ona zaczerwieniła się aż po korzonki swoich włosów. Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech.

-Wolałabym, żeby ta rozmowa była poważna, Luke.

-Jeżeli tak jest, to znaczy, że jesteś zainteresowana moją propozycją, prawda?

-Cóż, tak – założyła za ucho kosmyk włosów i odsunęła od siebie talerz z niedojedzonym obiadem, jakby myślała, że teraz czeka nas jakaś szczególna chwila, wymagająca pełnego skupienia.

-Ava... Wyluzuj, proszę i skończ ten obiad – westchnąłem – Przecież tutaj nie ma się czego bać. Wszystko wyjdzie w praniu, zobaczysz.

Jej oczy mówiły, że nie jest przekonana, co do mojej filozofii i oczywiście nie mogła tak po prostu zostawić tego tematu. Zebrała się na odwagę, odchrząknęła i postawiła warunek.

-Dzielenie łóżka nie może sprawić, że nasza relacja rozwinie się szybciej, rozumiesz? - była stanowcza i uśmiechnąłem się, widząc jej determinację.

-Jasna sprawa.

Przed rozpoczęciem nowego semestru akademickiego, uporaliśmy się z przeniesieniem wszystkich rzeczy Avy, bo nie było ich znowu aż tak wiele. Najgorsze z tego wszystkiego były ciężkie książki, ale akurat to zostawiłem Michaelowi. Ostatnio sporo przytył, więc taki wysiłek mu się przydał. Mój pokój był duży, więc pomieścił wszystko, co trzeba.

-Nie wygląda to najgorzej, co? - stałem w pomieszczeniu, obejmując Avę i rozglądając się wokół.

-Będę potrzebowała biurka – stwierdziła, odwracając głowę w moją stronę – Nie potrafię uczyć się na kolanie.

-Pomyślimy o tym w przyszłym tygodniu – obiecałem – To biurko może przynieść korzyść nam obojgu.

-Luke! - przewróciła oczami, ale chwilę później przygryzła wargę, myśląc dokładnie o tym, o czym pomyślałem ja.

Odwróciłem ją przodem do siebie i ciaśniej objąłem, by móc poczuć, jak jej piersi przyciskają się do mojego torsu. Zacząłem całować ją nieśpiesznie, kierując swoje dłonie na wysokość jej lędźwi. Przygarnąłem ją do siebie jeszcze bardziej, choć wydawało mi się to niemożliwe. Pomiędzy nami nie było teraz nawet milimetra przestrzeni. Gładziłem delikatnie jej plecy, aż w końcu dotknąłem brzegu jej koszulki.

-W tej chwili bardzo chcę cię zobaczyć bez niej, okej? - oderwałem się od jej ust i wyszeptałem prośbę do lewego ucha.

Przez dłuższą chwilę nie reagowała, a ja nie widziałem jej twarzy, aby cokolwiek z niej wyczytać. Przełknąłem ślinę, trochę już zniecierpliwiony i wtedy ona pokiwała lekko głową, ale nie odsunęła się ode mnie. To ja oderwałem się od niej, robiąc pół kroku do tyłu, po czym pociągnąłem za materiał. Dziewczyna podniosła do góry ręce, abym swobodnie zdjął koszulkę przez jej głowę. Kiedy już stała przede mną w samym tylko staniku i spodenkach, jeszcze przez jakiś czas wpatrywałem się w jej oczy, nie spuszczając wzroku w dół.

-Chcę tylko cię zobaczyć – powtórzyłem, chcąc utwierdzić ją w swoim zamiarze. Po tych słowach odsunąłem się jeszcze o trzy kroki i spojrzałem na jej ciało, okryte czarnym, cienkim i koronkowym materiałem. Jeżeli kiedykolwiek spotkałbym na swojej drodze masochistę, zdradziłbym mu, jak można zadać sobie największy ból.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz