Hey Kid, everything is alright?

33.5K 2.8K 570
                                    

Luty, 2015

Nie wiem, czy zmiany, które zaszły we mnie były spowodowane tym, że ukończyłam już czternaście lat, czy też było to związane z wydarzeniami, które miały miejsce kilka tygodni wcześniej. W każdym razie czułam się dorosła. Nie oznacza to, że nagle zrobiłam się poważna, ale zaczęłam rozumieć i postrzegać pewne rzeczy trochę inaczej. Mimo rozstania rodziców, czułam się naprawdę dobrze. Nikt nie miał do mnie większych pretensji, ponieważ każde z nich skupiło się tylko i wyłącznie na obwinianiu siebie nawzajem. Luke rozumiał mnie doskonale, ponieważ też przeżył rozwód swoich rodziców i dał mi do zrozumienia, że zawsze będę mogła na niego liczyć. Co prawda, nie miałam śmiałości, aby skorzystać z zaproszenia i wpadać do nich regularnie na obiady, ale jeśli potrzebowałam pomocy w matematyce, nie wahałam się ani chwili. Musiałam nadrobić sporo zaległości, aby nadążyć za innymi i nie miałam żadnej taryfy ulgowej. Wykręcanie się trudną sytuacją rodzinną było dla mnie nie do pomyślenia, choć Pan Sklepikarz zadomowił się w naszym mieszkaniu już na dobre i był powodem mojego podłego humoru. Robiłam wszystko, byle tylko nie natknąć się na niego w kuchni lub w drodze do łazienki. Gdy tylko nadarzała się okazja, wlepiał we mnie swoje małe, krecie oczy i wypytywał o to, czy miałam już chłopaka. Czerwieniłam się wtedy jak burak i byłam zmuszona zaprzeczyć, chociaż uważałam, że mimo naszej umowy z Luke'iem, już teraz mogę nazywać go moim chłopakiem. Wierzyłam, że faktycznie poczeka, aż trochę dorosnę i wtedy będę mogła spacerować z nim za rękę po osiedlu i może nawet chodzić razem do McDonald'a na cheesburgery. Wprost nie mogłam się doczekać, aż nadejdzie ten dzień, ale teraz byłam zmuszona skupić się na zimnej wojnie z Panem Sklepikarzem. Facet usilnie próbował wejść w rolę mojego ojca i pewnego wieczoru przyszedł nawet zapytać, czy odrobiłam lekcje. Zapewniłam go, że zrobiłam to jeszcze przed obiadem, ale nie wydawał się być przekonany i poprosił, abym pokazała mu swoje zeszyty. Wzięłam głęboki oddech i z miną męczennika wyciągnęłam rzeczy z plecaka. Zaczął je przeglądać, chociaż jego zainteresowanie tematem było zdecydowanie udawane.

-Pominęłaś jedno zadanie – stwierdził nagle, pokazując palcem jakieś miejsce na kartce. Zmarszczyłam w odpowiedzi brwi, bo byłam pewna, że zrobiłam je wszystkie. Podeszłam bliżej, żeby to sprawdzić.

-To jest z gwiazdką, nieobowiązkowe – wyjaśniłam i kiedy już miałam się odsunąć, objął mnie jedną ręką w pasie i pociągnął na rozkładany fotel.

-Możemy je zrobić razem – zaproponował, wzmacniając uścisk.

Byłam zdezorientowana i zniesmaczona, ale nie potrafiłam się wykręcić. Musiałabym użyć sporo siły, aby się wyrwać i pewnie zrobiłoby się z tego niezłe przedstawienie. Zagryzłam wargi i postanowiłam się poddać.

-Trzeba chyba wypisać wszystkie dane z tekstu i ułożyć z nich równanie – mruknęłam, ale niechęci w głosie nie byłam w stanie zatuszować w żaden sposób.

-Masz tu długopis i zrób to – nakazał, nadal trzymając rękę wokół mojego ciała. Nie wyglądał na takiego, który zna się na liczbach i bałam się, że spędzimy w takiej pozycji dużo czasu. Myliłam się. Gdy tylko zaczęłam kreślić równanie na czystej kartce, poczułam jak jego dłoń przesuwa się po moim kolanie pnąc coraz bardziej w górę uda. Przycisnęłam ją łokciem, aby nie posunął się dalej i wtedy uderzyła we mnie fala nieprzyjemnego gorąca. To nie było normalne.

-Mam jeszcze dwa dni na zrobienia tego zadania – stwierdziłam wspaniałomyślnie – zrobię je jutro.

Po tych słowach wstałam gwałtownie i oddaliłam się na bezpieczną odległość, pozostawiając go trochę zaskoczonego i może nawet zawiedzionego nieudaną lekcją matematyki.

-W porządku – powiedział po chwili namysłu – ale jutro przyjdę sprawdzić, czy faktycznie je zrobiłaś – to zdecydowanie była groźba. Musiałam rozwiązać to zadanie za wszelką cenę i wiedziałam, że tylko Luke jest mi w stanie pomóc. Chciałam być ubezpieczona na wypadek, gdyby Pan Sklepikarz nie dawał za wygraną.

-Co ty jesteś taka nadgorliwa? - śmiał się Luke – Nigdy wcześniej nie chciałaś robić zadań z gwiazdką.

-Po prostu tym razem chcę je mieć zrobione, okej? - musiałam mieć naprawdę żałosną minę, bo mój przyszły chłopak nagle spoważniał.

-Okej, w takim razie wyciągaj zeszyt – polecił, by po chwili wygodnie usadowić się na krzesełku obok mnie. To była sytuacja bliźniaczo podobna do tej, która miała miejsce wczoraj wieczorem. Tylko teraz miejsce namolnego Pana Sklepikarza zajmował beztroski Luke. Właśnie, to tylko Luke – mówiłam sobie w myślach – nie mam się czego bać. Mimo to, kiedy Luke sięgnął po ołówek, ocierając się zupełnie nieświadomie o moje kolano, odskoczyłam jak oparzona. Posłał mi pytające spojrzenie spod ściągniętych w niezrozumieniu brwi. Tak bardzo chciałam się wytłumaczyć, ale było mi wstyd i nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów.

-Hej, dzieciaku, co jest?

-Nic, po prostu... wszystko okej.


Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz