Hey Kid, it's your turn.

30.9K 2.5K 326
                                    


Grudzień, 2019

Alyssa zakończyła zdjęcia do reklamy i poza zarobieniem kilku stów, nic więcej na tym nie skorzystała. Oczywiście cały czas wmawiała mi (i sobie samej również), że jej udział w ów przedsięwzięciu kiedyś zaowocuje i ktoś w końcu ją odkryje. Nie negowałem tego. Możliwe, że jakieś szanse na to były, ale dlaczego miałbym z tego powodu traktować ją jak gwiazdę? Bo chwilami miałem wrażenie, że tego właśnie ode mnie wymagała. Nie miałem zamiaru tego znosić, dlatego bardzo często zamiast wracać z pracy prosto do domu, umawiałem się z Avą gdzieś na mieście i wspominaliśmy stare czasy, obgadując Clifforda i resztę paczki. Dziewczyna trzymała mnie trochę na dystans i nie była już tak bezpośrednia jak kiedyś. Nie wiedziałem, czy to celowy zabieg, czy też może po prostu z tego wyrosła.

-Z kim poszłaś na bal z okazji zakończenia? - siedzieliśmy właśnie w bardzo spokojnej i przyjemnej kawiarni, pijąc gorącą czekoladę i starając się nadrobić te trzy lata, przez które się nie widzieliśmy – gra w pytania i krótkie odpowiedzi wydawała się być na to świetnym sposobem.

-Umm... Z nikim – odparła, oblizując swoje usta ze słodkiego napoju – Nie poszłam.

-Dlaczego? - zapytałem, starając się wyrzucić z głowy obraz jej pełnych, brzoskwiniowych warg.

-Jakoś tak wyszło – wzruszyła ramionami i spojrzała mi prosto w oczy – Miałeś zamiar się wprosić?

-No, raczej – przytaknąłem i wyszczerzyłem zęby w uśmiechu – Byłbym najlepszym partnerem na świecie.

-Z pewnością – prychnęła, uśmiechając się przekornie – Teraz moja kolej: z kim pierwszy raz się całowałeś?

-Z taką jedną... - mruknąłem, wykręcając się od odpowiedzi – Nie znasz.

-Mów, bo przegrasz – ostrzegła.

-Nie można przegrać tylko dlatego, że nie odpowie się na jakieś pytanie. Nie ma takiej zasady – broniłem się.

-My w ogóle nie gramy według zasad – stwierdziła Ava i uszczypnęła mnie pod stołem w udo – Mów.

-Jasna... – warknąłem, odpychając jej rękę i potarłem bolące miejsce – Miranda Hudson.

-Co?

-No, Miranda Hudson – powtórzyłem, nie przestając masować nogi – To z nią całowałem się pierwszy raz.

-Mówisz o matce Timothy'ego Hudsona? - brunetka uniosła lewą brew w wyrazie zapytania, a już chwilę potem widząc moją markotną minę, wybuchnęła gromkim śmiechem – Przecież to wariatka, w dodatku ma teraz z pięćdziesiątkę na karku!

-Michael też się z nią całował – postanowiłem, że nie pozostanę jedynym ośmieszonym – Zresztą Tim chyba nie miał ani jednego kumpla, z którym ta kobieta nie poszłaby w ślinę.

-Jesteś obrzydliwy – oceniła, ale nie wyglądała na bardzo zgorszoną. Pewnie słyszała gorsze historyjki, które od lat krążyły po osiedlu o tej kobiecie.

-Miałem wtedy piętnaście lat, trądzik i byłem kompletnie zdesperowany – powiedziałem szybko, rozśmieszając ją jeszcze bardziej -Chryste, ta gra jest beznadziejna.

-Daj spokój, to dobry pretekst, żeby dowiedzieć się o sobie jakiś dziwnych rzeczy – obserwowałem, jak dziewczyna zakłada zbłąkany kosmyk włosów za ucho i posyła mi delikatny uśmiech – Twoja kolej.

-To samo pytanie dla ciebie – postanowiłem, naprawdę ciekaw odpowiedzi.

-Nie można tak – obruszyła się i oparła łokcie na stole – Musisz wymyślić swoje własne.

-Sama powiedziałaś, że nie ma żadnych zasad – przypomniałem jej z głupim uśmieszkiem, co tylko wyprowadziło ją z równowagi.

-Są, tylko ani ja, ani ty ich nie znamy – zaoponowała – Myślę, że na pewno nie można dublować pytań.

-Odpowiadaj, bo uszczypnę cię mocniej, niż ty uszczypnęłaś mnie – zagroziłem, na co westchnęła i spojrzała ze skrępowaniem w bok.

-Z tobą – przez chwilę nie wiedziałem, o co chodzi, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że jest to odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie.

-Wtedy w sylwestra? - chciałem się upewnić.

-Mhm – skinęła twierdząco głową i przygryzła dolną wargę, która przez to powoli zaczęła nabierać żywszego koloru – Przestań się na mnie tak dziwnie patrzeć...

-Jak?

-Jakbyś był zdziwiony – odparła - Sam dobrze wiesz, że pozwoliłabym ci wtedy na wszystko, bo byłam w tobie zakochana po uszy.

-To już nie jesteś? - zapytałem, śmiejąc się, ale w gruncie rzeczy chyba oczekiwałem poważnej i szczerej odpowiedzi.

-Nie, nie jestem – przewróciła oczami i przyjaźnie pacnęła mnie w ramię, jakby chciała zademonstrować, że potrzebuje trochę więcej przestrzeni osobistej – Na szczęście poszłam po rozum do głowy.

-Szkoda – stwierdziłem, prostując się i przylegając plecami do drewnianego oparcia krzesła – Naprawdę szkoda.

Wpatrywała się we mnie przez chwilę z wyrazem zupełnego osłupienia, ale po chwili otrząsnęła się i roześmiała.

-Bardzo zabawne, Luke.

A co, jeśli naprawdę tak myślę?

Wróciłem do domu trochę rozkojarzony, ale w całkiem dobrym humorze. Zdjąłem buty, odwiesiłem kurtkę na wieszak i skierowałem się do kuchni, w której Alyssa przyrządzała coś do jedzenia. Zdziwiłem się, bo nigdy tego nie robiła – nie gotowała. Odkąd razem mieszkaliśmy, bazowaliśmy raczej na mrożonkach i gotowych daniach z torebki, więc widok Aly, siekającej pomidory był dla mnie zaskoczeniem.

-Co robisz? - podszedłem bliżej i zajrzałem jej przez ramię.

-Spaghetti, a przynajmniej coś w ten deseń – mruknęła, odkładając nóż na bok i wrzucając warzywa na patelnię – Ale sos mogłam już kupić w słoiku, bo nie wiem, ile to będzie się dusić.

Nałożyła pokrywkę i odwróciła się w moją stronę. Zauważyłem odrobinę przecieru w kąciku jej ust i od razu poczułem wyrzuty sumienia, że wróciłem tak późno, podczas gdy ona sama z siebie postanowiła zrobić dla nas kolację. Pochyliłem się i scałowałem to, czym się pobrudziła. Oczy zabłyszczały jej praktycznie tak samo, jak wtedy, gdy pierwszy raz się do siebie zbliżyliśmy. Dawno nie miałem okazji tego widzieć, więc automatycznie poczułem napięcie budujące się w moim podbrzuszu. Alyssa zarzuciła mi ręce na szyję i pocałowała mnie w usta, dając tym samym znak, że czuje dokładnie to samo, co ja. Nie zwlekając, odsunąłem ją od kuchenki i posadziłem na blacie. Przejąłem inicjatywę, znacząc ustami drogę między jej szczęką a obojczykiem. W międzyczasie odnalazłem brzeg jej bluzki, chwyciłem za niego i odsunąwszy się na chwilę ściągnąłem materiał z jej ciała. Posłała mi szeroki uśmiech i przyciągnęła z powrotem do siebie, wypychając swoje biodra w moją stronę. Przełknąłem ślinę i zaaferowany przegapiłem moment, w którym jej dłonie sięgnęły do klamry mojego paska. Odblokowała zapięcie i niezdarnie pociągnęła materiał moich jeansów w dół, co nie przyniosło większych efektów, więc znowu odsunąłem się od niej na chwilę i sam pozbyłem się zbędnej części garderoby.

-Na co się patrzysz? - zapytałem, unosząc brew – Ściągaj majtki.

Roześmiała się, ale posłusznie zsunęła z blatu i zrobiła to, o co ją poprosiłem.

-Jesteś niecierpliwy, Luke – mruknęła, pozwalając, abym ponownie podsadził ją na brzeg naszych kuchennych mebli. Moje usta wygięły się w łobuzerskim uśmiechu.

-Nie jestem niecierpliwy, tylko wyposzczony – sprostowałem, zanim połączyłem nasze ciała w akompaniamencie jej jęku.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz