Hey Kid, I'm an asshole.

32.4K 2.8K 206
                                    


Michael wychodził tego popołudnia razem z Avą i choć miałem przemożną ochotę zapytać, co zaplanował, moja duma wygrała i uparcie milczałem. Od tamtego feralnego dnia, w którym wyżyłem się na dzieciaku, nie miałem okazji na konfrontację. To, że powinienem był przeprosić brunetkę, nie podlegało żadnej dyskusji. Nie miałem jednak ku temu sposobności, choć może wystarczyło po prostu zadzwonić i umówić się na kawę, śniadanie, cokolwiek. Było mi wstyd, ponieważ zdecydowanie przesadziłem wtedy z reakcją. Złoszczenie się o takie gówno wydawało mi się w tym momencie po prostu śmieszne.

Westchnąłem, zaczesując ręką pasma włosów, które opadły mi na czoło. Ruch w barze był niewielki, pewnie dlatego, że wybiła dopiero godzina czternasta. Ester ciągle narzekała na ból kręgosłupa i wygrażała, że niedługo przejdzie na emeryturę, a Morris biegał za nią, prosząc, aby zażyła coś przeciwbólowego. Es miała już swoje lata i coraz gorzej znosiła wysiłek fizyczny. Nie chciałem się wtrącać, ale uważałem, że szef powinien zatrudnić co najmniej dwie dodatkowe osoby do pomocy. Jedną na zaplecze, a drugą do obsługi. Czasami z Edem trudno było nam ułożyć grafik tak, aby każdemu pasowało. W sytuacjach krytycznych sam Morris stawał za kontuarem i nie widział w tym nic złego.

Kątem oka zarejestrowałem jakiś ruch przy wejściu. Kilka dziewczyn wtoczyło się do środka ze śmiechem. Prawdopodobnie były studentkami. Rozprawiały cały czas głośno i wesoło, kierując się do najbliższego, wolnego stolika. Czekałem cierpliwie, aż rozsiądą się i dopiero wtedy podejdą złożyć zamówienie. Trwało to jakiś czas, ponieważ wciąż nie mogły się nagadać. Ava taka nie była. Mimo, że lubiła prowadzić długie i ciekawe rozmowy, zawsze miała do powiedzenia coś sensownego. Nie paplała jak najęta, nie poruszała ze mną błahych tematów. Może dlatego, że nie byłem kobietą? Zwykle rozmawialiśmy o filmach (akurat oboje lubiliśmy czarno-białe) i muzyce (tutaj ciągle sprzeczaliśmy się i nie potrafiliśmy dojść do porozumienia) – w każdym razie nasze dyskusje wydawały się być na wysokim poziomie. Lubiłem to, naprawdę. Nigdy nie byłem przygłupem. Interesowało mnie mnóstwo dziedzin, o których niekoniecznie dobrze rozmawiałoby mi się z Cliffordem, czy resztą naszej paczki. Ava zajmowała pierwsze miejsce wśród moich ulubionych rozmówców.

-Cześć - z zamyślenia, wyrwał mnie wysoki, rozbawiony głos, który kojarzyłem. Podniosłem wzrok na dziewczynę i odwzajemniłem jej uśmiech.

-Keeira, tak? - zapamiętałem jej imię przede wszystkim dlatego, że było dość oryginalne, a poza tym dziewczyna była naprawdę ładna.

-We własnej osobie – zachichotała i poprosiła o sześć piw, po czym wyciągnęła portfel, aby zapłacić za swoje zamówienie – Miło, że pamiętasz moje imię, ale ja nie znam twojego.

-Luke – przedstawiłem się, ustawiając na blacie kufle i sięgając po pierwszy. Miałem wprawę w nalewaniu piwa tak, aby za bardzo się nie pieniło. Szybko uporałem się z kolejnymi, po czym wydałem dziewczynie resztę.

-Nigdy wcześniej was tu nie widziałem – zagadnąłem, ponieważ cisza, która zapanowała między nami, zaczęła nabierać niezręcznego charakteru.

-Teraz, kiedy wiem, że tu pracujesz, na pewno będę przychodzić częściej – otwarcie ze mną flirtowała, nie przestając się uśmiechać – Pomożesz mi z tym?

Zamrugałem, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi, ale po chwili mój wzrok padł na kufle z piwami. Skinąłem ledwo zauważalnie głową i sięgnąłem po tacę. W zasadzie nigdy nie podawaliśmy niczego do stolików, jedynie zabieraliśmy puste kufle. Knajpa Morrisa nie była jakimś eleganckim miejscem, w którym panowały określone zasady i kurtuazja. Stałym bywalcom do głowy by nie przyszło, aby prosić o podanie alkoholu do stolika, jednak Keeira podeszła sama, a z taką ilością kufli nie zabrałaby się z powrotem.

Pomogłem jej, tak, jak prosiła i wróciłem za kontuar. Kątem oka widziałem, jak Ester kręci głową w wyrazie politowania. Pewnie myślała, że sam z siebie postanowiłem nadskakiwać tym dziewczynom. Przewróciłem oczami i wyjąłem telefon, aby trochę pograć i zabić czas. Nie potrafiłem jednak skupić się na tym, co robię, bo moje myśli wciąż uparcie krążyły wokół Michaela i Avy.

Gdy godzinę później przyszli do baru, o mało nie spadłem ze stołka, nie wierząc własnym oczom. Ten dupek miał czelność przyprowadzić ją właśnie tutaj, choć w mieście znalazłoby się wiele ciekawszych miejsc niż ten pieprzony bar. Zacisnąłem szczękę i modliłem się, aby gniew nie przysłonił mi zdrowego rozsądku. Oboje podeszli do kontuaru. Clifford – wyszczerzony od ucha do ucha, Ava z wyrazem konsternacji na twarzy. Wymruczała ciche przywitanie i musiałem odpowiedzieć. Nie mogłem jej zignorować, chociaż miałem na to wielką ochotę. Widok ręki Clifforda na jej talii doprowadzał mnie do szewskiej pasji i pewnie dlatego rzuciłem szorstkie:

-Cześć, Ava.

Spojrzała na mnie zagubiona i przygryzła dolną wargę z takim uporem, jakby chciała się zranić. Mike uniósł tylko w zdziwieniu brwi. To był pierwszy raz, gdy przywitałem się z nią w ten sposób. Nie użyłem tradycyjnego zwrotu i prawdopodobnie bardzo ją tym zraniłem. Zacząłem tego żałować, ale mój najlepszy kumpel zabrał mi szansę na naprawienie błędu.

-Zajmij jakieś miejsce, dzieciaku – nakazał jej i zwrócił się do mnie gdy dziewczyna zdążyła się oddalić – Nalej nam dwa piwa.

Zrobiłem to, o co poprosił.

-Coś jeszcze?

-Tak, przestań być takim dupkiem – warknął Clifford i rzucił mi pięciodolarowy banknot na blat – Serio, Luke. Przeginasz.

-Z czym? - postanowiłem udawać głupiego.

-Traktujesz ją okropnie – powiedział, opierając się na barowym stołku – Chciałem trochę cię powkurzać i jeżeli chcesz się za to odgrywać, odgrywaj się na mnie.

-Na nikim się nie odgrywam – mruknąłem, czując, jak płoną mi policzki. Było mi wstyd, bo Clifford miał rację. Przesadzałem.

-Wiesz, co? - poderwał się jak oparzony i sięgnął po swoje zamówienie – Dam jej spokój, tylko przestań być dla niej takim kutasem i pamiętaj, że na moim miejscu może pojawić się kilkunastu innych facetów, gotowych dać się pokroić za to, aby móc patrzeć jak się śmieje. Oni będą mieli gdzieś twoje humorki i nie zrezygnują tak łatwo.

Patrzyłem, jak odchodzi, czując coraz większy wstyd. Nie miałem pojęcia, że jestem aż tak żałosny. Nie kontrolowałem swojego zachowania w gniewie, a tylko to czułem, gdy widziałem, jak mój najlepszy kumpel kręci się koło dziewczyny mojego życia. Kurwa. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem nazywać ją tak w moich myślach. Chciałem mieć ją na wyłączność i zajmować pierwsze miejsce w jej życiu.

Obserwowałem, jak Clifford siada obok niej i pochyla się, by szepnąć jej coś na ucho. Wciągnąłem powietrze nosem i wypuściłem ustami. Powtarzałem tę czynność dopóki nie poczułem, jak opuszcza mnie napięcie. Czy mogłem zrobić z siebie jeszcze większego kretyna? 

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz