Hey Kid, you are so beautiful.

33K 2.7K 318
                                    

Czerwiec, 2015

Pierwsza poważna sprzeczka mamy i Pana Sklepikarza wbrew moim obawom, wcale nie wywołała w niej depresyjnych nastrojów. Była nieznośna i czepiała się najmniej istotnych rzeczy, ale wolałam zdecydowanie to, niż jej wcześniejsze stany głębokiego otępienia. Fakt, że nie musiałam znosić krecich oczek przez jakiś czas, wynagradzał zresztą wszystko. Mogłam też liczyć na chwilę uwagi, ponieważ wcześniej mama praktycznie mnie ignorowała. W sumie nigdy nie miałam z nią bliskiej relacji, ale tata zawsze tłumaczył mi, że to wina jej trudnego charakteru i trzeba się do tego przyzwyczaić. Tęskniłam za nim, zwłaszcza, że była to nasza najdłuższa rozłąka – w dodatku wcale nie związana z pracą, jaką wykonywał. Czasami, kiedy jeszcze z nami mieszkał, potrafił wyjeżdżać na dwa, trzy miesiące, ale tak było odkąd pamiętam i zdążyłam do tego przywyknąć. Teraz sprawa wyglądała inaczej. Dodatkowo miałam wrażenie, że coś się szykuje. Tata wydzwaniał do mnie od czasu do czasu i wypytywał o Pana Sklepikarza oraz to, czy mama już podjęła jakąś pracę. Chyba miał nadzieję, że nie poradzimy sobie bez jego pieniędzy, ale jak na złość, mama radziła sobie całkiem dobrze. Zgodziła się nawet, aby kupić mi nową sukienkę na szkolną zabawę, a wyjście z nią do centrum handlowego było dla mnie przeżyciem dość niezwykłym, ponieważ nie pamiętam, kiedy ostatnio miało to miejsce. Czerpałam przyjemność z tego, jak przechadzałyśmy się ramię w ramię i wymieniałyśmy się spostrzeżeniami na temat sklepowych wystaw. W mojej głowie pojawiła się wtedy myśl, że to jeden z najlepszych dni w moim życiu.

-Jest taki chłopak... - postanowiłam zacząć rozmowę, podczas ubierania piątej z kolei kreacji. Mama uchyliła leciutko drzwiczki od przymierzalni i zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem.

-To z nim idziesz na ten bal?

-To nie jest bal, mamo – uśmiechnęłam się, przewracając oczami – to taka zwykła potańcówka, którą organizuje samorząd.

-Ach, tak – mruknęła, wsuwając się do kabiny tak, by nikt z zewnątrz nie mógł mnie dostrzec. Pomogła mi zasunąć zamek błyskawiczny na plecach i utkwiła wzrok w ścianie lustra, by móc lepiej mi się przyjrzeć. Sukienka, którą na sobie miałam była biała i prosta, lekko rozszerzała się ku dołowi i sięgała przed kolano. Wyglądałam w niej jakby trochę doroślej i wiedziałam, że nie będę chciała już żadnej innej.

-Spodoba mu się – stwierdziła moja mama, odgarniając moje ciemne kręcone włosy z ramienia.

-Nie będzie miał okazji mnie widzieć, bo na zabawę idę z innym chłopakiem – wyznałam, lekko zmieszana. Od początku chciałam powiedzieć jej o Luke'u, a nie o tym, że Nick Rowley mnie zaprosił. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to zbyt zagmatwane, by mogła zrozumieć, ale ku mojemu zaskoczeniu roześmiała się, szczerze rozbawiona moją sytuacją.

-Tak szybko dorosłaś, Ava – skoro moja mama to zauważyła, Luke też powinien – Kobiety muszą czuć się wolne – to ostatnie zdanie powiedziała zupełnie poważnie, nie było śladu po jej wcześniejszym uśmiechu i trochę mnie to zmartwiło, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Dalsze przebywanie w centrum handlowym nie miało sensu, jeżeli znalazłyśmy już to, czego szukałyśmy, więc mama zapłaciła za sukienkę i wróciłyśmy do domu. Zaskoczeniem było dla mnie, że Pan Sklepikarz czekał na nas pod drzwiami z bukietem kwiatów. To, że miał ze sobą butelkę swojego ulubionego wina, nie zdziwiło mnie z kolei ani trochę. Wszystko wracało do normy.

W dzień potańcówki, nie mogłam już liczyć na pomoc mojej mamy, ponieważ Pan Sklepikarz postanowił zabrać ją na romantyczną kolację. Nie mogłam uwierzyć w to, jak bardzo potrafił się przymilać, byle tylko znów wkraść się w jej łaski. Był bardzo zdeterminowany. Zostałam więc sama z przygotowaniami i dopiero, gdy oboje wyszli z domu, przypomniało mi się, że sama nie dam rady zapiąć sukienki. Gdybym zasunęła zamek przed jej założeniem, nie mogłabym się w nią wcisnąć, więc byłam w kropce. Zastanowiłam się szybko nad możliwymi opcjami i stwierdziłam, że pójście do Liz - mamy Luke'a, będzie najlepszym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że Luke mógł mnie zobaczyć w odświętnym wydaniu i pożałować, że to nie on będzie towarzyszyć mi na imprezie. Zadzwoniłam do niego, nie chcąc tracić więcej czasu i poczułam ogromne rozczarowanie, dowiadując się, że nie ma go w domu.

-Ale moja mama na pewno już wróciła, więc śmiało możesz do niej pójść – zapewnił jednak – jeżeli chcesz, mogę zadzwonić i ją uprzedzić.

-Byłabym ci bardzo wdzięczna – starałam się, nie dać po sobie poznać, jak bardzo jestem zawiedziona. Pożegnałam się szybko, zakończyłam połączenie i zaczęłam pakować swoje rzeczy do małej, różowej torby.

Liz jak zwykle przywitała mnie z szerokim uśmiechem. Była kochaną osobą i zazdrościłam trochę Luke'owi, że tak dobrze się ze sobą dogadują. Pomogła mi ubrać sukienkę i zaproponowała, że może mnie też uczesać. Zgodziłam się i efekt był oszałamiający. Luźny, fantazyjny warkocz, który wykonała Liz, idealnie pasował do sukienki i dodawał mi ogromnego uroku. Nie wierzyłam, że tak niewiele może zmienić całkowicie ogólne wrażenie.

-Jesteś taka śliczna, Ava – powiedziała, zakładając mi za ucho jakiś zabłąkany włosek.

-To prawda – obie jednocześnie spojrzałyśmy w kierunku drzwi i zobaczyłyśmy Luke'a, opierającego się o futrynę. Nawet nie usłyszałyśmy, kiedy wrócił. Moje serce jak zwykle zaczęło pracować na większych obrotach, a na usta wkradł się mimowolny uśmiech. W środku szalałam ze szczęścia, ponieważ wiedziałam, że wrócił specjalnie dla mnie.

-Odprowadzisz mnie?

-Oczywiście, dzieciaku.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz