Hey Kid, listen...

18.1K 1.7K 139
                                    

Niesmak w ustach był najbardziej doskwierającą dolegliwością, która męczyła mnie w tym momencie. Poza tym było mi trochę duszno i czułem, że powieki stają się ciężkie – prawie nie do zniesienia. Chciałem wracać do swojego mieszkania, ale nie wiedziałem, gdzie są chłopaki. Keeira już dawno zasnęła z butelką whiskey w ręce. Nie miałem pojęcia, ile już tak siedzę. Zamrugałem szybko, by wyostrzyć wzrok i przesunąłem dłonią po twarzy.

-Weź się w garść, Hemmings... - mruknąłem do siebie – Weź się w garść.

Dźwignąłem się z podłogi i spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Schyliłem się, by zabrać od niej butelkę i odłożyć ją na biurko. Już chciałem wyjść, kiedy zorientowałem się, że drzwi pozostaną niezakluczone. Kurwa. Nie wiedziałem, czy mogę tak po prostu zostawić ją tu samą, kiedy w każdej chwili ktoś mógł tutaj wejść. Westchnąłem i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Clifforda, ale oczywiście byłbym cholernym szczęściarzem, gdyby ten kretyn był w stanie odebrać. Przeanalizowałem sytuację i doszedłem do wniosku, że spróbuję obudzić Keeirę, ale jeżeli mi się nie uda, po prostu tu zostanę jeszcze przez jakiś czas. Było po trzeciej – niedobrze. Zadzwoniłem do Avy. Odebrała po trzecim sygnale.

-Tak?

-Cześć, dzieciaku! Obudziłem cię? - to pytanie wydało mi się głupie, bo nie brzmiała tak, jakbym wyrwał ją nagle ze snu.

-Nie, nie śpię – potwierdziła moje domysły.

-Słuchaj, jeżeli czekasz... Przepraszam, ale jeszcze trochę nam zejdzie. Jestem teraz...

-U Keeiry – wtrąciła.

-Tak, właśnie i... Czekaj – przełknąłem ślinę i zastanowiłem się chwilę – Skąd wiesz?

-Wysłałeś mi esemesa, Luke – wyjaśniła – To bardzo chwalebne z Twojej strony. Zachowałeś się prawie w porządku... Jakkolwiek w porządku można zachować się w podobnej sytuacji.

Próbowałem przypomnieć sobie treść tej pieprzonej wiadomości, którą wysłałem jej przez pomyłkę i poczułem, że tracę grunt pod nogami. To nie wyglądało dobrze.

-Ten esemes nie był do ciebie, skarbie – czy mogłem powiedzieć coś bardziej idiotycznego?

-Domyślam się.

-Ava...

-Luke, nie wiem, co mam o tym myśleć, ale póki co, nie zamierzam sobie nic dopowiadać – zabrzmiało to mądrze, w stylu Avy – Porozmawiamy jak wrócisz.

-Tylko, że ja dzwonię właśnie w tej sprawie... Nie mogę zostawić Keeiry samej w tej chwili... Ona śpi i... - pogrążałem się z każdym kolejnym zdaniem.

-Nie chcę tego teraz słuchać – nagle głos dzieciaka wydał się inny. Nie był już spokojny i pewny. Delikatnie zadrżał przy ostatnim słowie.

-Dzieciaku...

-Luke, nie teraz – rozłączyła się, a ja wpatrywałem się w ekran telefonu jeszcze przez kolejne kilka minut. 


Wróciłem do domu rano, zastając Michaela i resztę chłopaków w salonie. Właśnie kończyli jeść pizzę. Wyglądali tak, jakby nie spali całą noc. To było bardzo prawdopodobne.

-Dzięki, że o mnie nie zapomnieliście – mruknąłem, a Calum parsknął, wypluwając przy tym część pogryzionego jedzenia.

-Hood, ty świnio! - warknął Ashton, który oberwał resztkami – Zrozumiałbym, gdyby zrobił to Clifford, ale ty?

Spojrzałem na Michaela i odnotowałem, że nie zareagował na obelgę Irvina. Po prostu siedział, przyglądając mi się z zastanowieniem. Pojąłem w momencie, że musiał rozmawiać z Avą. To było do przewidzenia. Minę miał nietęgą.

-Ekhm – odchrząknąłem – Jest na górze?

-Wyszła.

-Kiedy?

-Niedawno – zdawkowość nie była cechą Clifforda, więc tym bardziej zdziwiło mnie jego zachowanie.

-O co ci, kurwa, chodzi, Michael? - nie wytrzymałem.

Nie wiem, czy byłem zły na niego, czy na siebie. W tamtym momencie gniew po prostu szukał ujścia.

Mój najlepszy kumpel wzruszył tylko ramionami, a mnie ten gest rozsierdził jeszcze bardziej. Nie kontrolując tego, co robię, ruszyłem w jego stronę, ale silne ręce Irwina mnie zatrzymały.

-Spokój, stary!

-Wyluzuj, Hemmo – Calum ostrożnie zasłonił Clifforda – Przewietrz się, weź prysznic, cokolwiek. Pogadacie, jak ochłoniesz.

Przez dłuższą chwilę dyszałem jak po dziesięciokilometrowym maratonie, ale w końcu wyciszyłem się i wyrywając się Ashtonowi, poszedłem na górę. Czasami niepotrzebnie traciłem kontrolę. Moja frustracja była zbyt mocna. Naprawdę musiałem wziąć się w garść i stawić czoła tej beznadziejnej sytuacji.

Hey KidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz