Zbyt pospieszna historia

38 5 44
                                    

Następna godzina była we wspomnieniach An zlepkiem triumfalnych okrzyków, nerwowo rzucanych przekleństw i głośnych wybuchów śmiechów. Nie potrafiła nawet zliczyć ilości upadków, które widziała w czasie tej nieudolnej gry. Z trudem policzyła też swoje potknięcia. Pamiętała też śmiechy całej grupy, gdy siedziała na twardym podłożu boiska po kolejnym efektownym upadku z dużą piłką do koszykówki. Jak przez mgłę dochodziły do niej wszystkie słowa wypowiedziane w czasie gry. Gdzieś w połowie gry zgubiła także dobrą punktację, której miała pilnować.

- Nie no serio?! - spytał z wyrzutem Will, który już po raz siódmy siedział na brudnym od piasku boisku. Głośny śmiech Adriana i ciche parsknięcie Daniela rozniosło się po ogromnym podwórku.

Młodszy brat An otrzepał ubrudzone ręce i przeczesał opadające na czoło włosy. Brunatne kosmyki rozwiał jednak prędko wiatr, który zaczynał coraz bardziej dokuczać trójce ludzi. Penny trzęsła się u boku swojej przyjaciółki, która podzielała ten stan. Bordowe chmury gromadziły się już od kilkunastu minut nad ich głowami, zwiastując sporą ulewę. Todd kilka metrów dalej pochylał się do przodu, starając się złapać upragniony oddech. Daniel wrócił do Willa, nadal kozłując piłkę. Bez słowa podał mu rękę. Szatyn przyjął pomoc, zgrabnie stając o własnych nogach. Chłopak i demon oddychali płytko, starając się uspokoić nerwowo bijące serca. Jedynie Adrian, który wciąż zajmował swoją pozycję pod koszem przeciwnika, zdawał się nie odczuwać zmęczenia.

- Musicie nauczyć się mniej faulować - stwierdził rozzłoszczony piętnastolatek, na co Daniel kiwnął zgodnie głową.

- Przy twojej wadze przyzwyczaiłbym się do częstych upadków - poradził chłopakowi demon. Jasnowłosy również poprawił włosy, odsłaniając jeden z rogów. Anastasia z fascynacją przyglądała się, jak nastolatek dotykał ciemnych narośli na swojej głowie. Jednak ten szybko to dostrzegł i skrzyżował z nią spojrzenie.

- Czekaj, bo chyba nie zrozumiałem... - zaczął zdezorientowany pierwszoklasista. Todd gdzieś za plecami dziewczyn, kaszlnął z trudem. To jednak musiało pomóc, bo już po chwili podszedł do obydwu nastolatek w lepszym stanie.

- Jesteś tak lekki, że nawet nie wiem, kiedy cię przewracam - przyznał ze śmiechem Daniel, kładąc okrągły przedmiot do gry między swoimi nogami.

- No popatrz, jestem młodszy i niższy. Zagadka rozwiązana - rzucił cierpko Will. Anastasia z uznaniem spojrzała na brata, który bez oporów wypowiedział tak sarkastyczne słowa, rozmawiając z jedną z tych rogatych istot.

- I tak gra lepiej od ciebie! - zawołał Adrian z drugiej części obiektu sportowego. Daniel obrócił się w jego stronę, pokazując niecenzuralny gest. Drugiego demona jednak to nie zraziło. Ruszył truchtem w ich stronę, ciągle uśmiechając się promiennie. Płomyki złośliwości nie opuszczały tych rozbawionych oczu od dobrej godziny gry.

- Ale to ja jestem w drużynie - naprostował przyjaciela Murphy.

- Wpadniesz kiedyś do nas na trening? - zaproponował Willowi Adrian. Pierwszoklasista zmarszczył czoło, zaskoczony propozycją. - Jesteś mały i szybki jak na człowieka. Przydasz się dla zmylenia przeciwnika - objaśnił demon. Anastasia w ciszy przypatrywała się niedowierzającemu tym słowom Danielowi.

- Nie sądzę, by to był dobry pomysł - zmieszał się najmłodszy chłopak. Adrian jednak pokręcił głową, chcąc mu przerwać.

- W poniedziałek po lekcjach - przekazał demon. - Nie każ mi prosić, by siostra cię przyprowadziła - dodał błagalnym tonem, puszczając figlarne oko w kierunku szatynki. Ta jednak zignorowała ten gest i ruszyła po swoje okrycie, leżące rozrzucone przy ogrodzeniu boiska.

VenandiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz