Barwa ponad szkarłatem

24 6 13
                                    

Kolejny tydzień minął An pod znakiem ciężkiej nauki. Coraz większymi krokami zbliżały się egzaminy, które w tradycji Hays High School miały być oceną dotychczasowej pracy uczniów. Nie były one punktowane na konkretny stopień, lecz wyniki z nich i tak były umieszczane w kartotekach, na co podgląd miał nawet ewentualny przyszły pracodawca. Z tego właśnie powodu An z dnia na dzień coraz bardziej pogrążała się w odświeżaniu materiału z pierwszej klasy liceum. Po zajęciach zaczęła coraz dłużej przebywać w zamkniętym pokoju wśród stosów zrozumiałych tylko dla niej notatek i tuzina podręczników. Na lekcjach prawie się nie udzielała, wpatrzona w swoje autorskie zapiski, co akceptowali nawet zaskoczeni taką postawą nauczyciele.

Gorzej w tym zestawieniu wypadali tylko najbliżsi samej dziewczyny. Penny posunęła się w trakcie tego ciągnącego się w nieskończoność tygodnia nawet do spalania kartek z dodatkowymi objaśnieniami w piecu, który ogrzewał jej własny dom. Z kolei Will postanowił zabrać siostrze klucz do jej własnego pokoju, by nie mogła zamykać drzwi. Nawet Adrian i Todd starali się do niej dotrzeć żartami i gorącymi przemówieniami, lecz i te zbywała po chwili. Jedynie Daniel zdawał się akceptować takie zachowanie dziewczyny, będąc zajętym własnymi sprawami, którymi zajmował się od razu po ostatnich zajęciach.

W całym tym szaleństwie i namowach An znalazła jednak godzinę dla siebie. Niedzielny wieczór był chłodny, lecz na tyle przyjemny, że nawet ona nie mogła odpuścić sobie okazji na posiedzenie w ogrodzie, który pomimo zimowej pory roku kwitł w najlepsze za sprawą klimatu, który zmienił się nie do poznania po Epidemii. Ukochane przez nią róże ponownie zakwitły, co stanowiło dla niej pretekst do kolejnego porządku na grządkach, w czym towarzyszyli jej niezmiennie Will i Penny.

- Może wpadniesz jutro do mnie? - zaproponowała Penny, trajkocząc głośno gdzieś za plecami An, która wyrywała właśnie ostatnie natarczywe chwasty spod płotu.

- Niedługo mamy grać ostatni mecz w tym sezonie i mamy dodatkowy trening - objaśnił jej Will, rezygnując z propozycji, co nie zadowoliło dziewczyny.

- Widzę, że wyjątkowo szybko zadomowiłeś się w drużynie - zauważyła Penny z niekrytym sarkazmem, za co Will zmroził ją wzrokiem.

- Mam ci przypomnieć pierwszą klasę i twoje początki w cheerleaderkach? - zainsynuował piętnastolatek, uśmiechając się szeroko i ukazując nierówne, lecz nadal białe zęby.

- Ewidentnie się prosisz! - wrzasnęła niespodziewanie Penny, zwracając na siebie uwagę An, która obróciła się z niechęcią w ich stronę. Szybko jednak załamała się widokiem szczupłej nastolatki, która ze słabym skutkiem rzuciła się na wyższego od siebie chłopaka. Ten bez problemów złapał swoją przyjaciółkę za nadgarstki, uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch, choć ona nadal ze złością w oczach starała się wyrwać szatynowi i ponownie zaatakować.

- Nie krzycz - poprosił Will przez fale śmiechu, które wywołało dziecięce zachowanie siedemnastolatki. - Nie chcę ci zrobić krzywdy - dodał troskliwie, na co An uśmiechnęła się sama do siebie, będąc odwróconą od swoich najbliższych.

- A ja tobie chcę! - upierała się nadal Penny, nie rezygnując z krzyczenia na całą okolicę. - Ej, przestań! Nie! - pisnęła po raz kolejny z zaskoczenia bordowowłosa, gdy brat An nareszcie ją unieruchomił, by nie zrobiła sobie krzywdy, spadając z ogrodowej ławki.

- Ała, to boli. Nie kop mnie! - zażądał stanowczo Will, lecz ich wspólna przyjaciółka najpewniej znów go nie posłuchała. - No nareszcie - odetchnął w końcu z ulgą piętnastolatek, widocznie zamykając dziewczynę w swoich coraz już silniejszych ramionach.

- Zachowujecie się jak dzieci - stwierdziła An, wracając do pracy w ogrodzie, który potrzebował uporządkowania po długim zaniedbaniu go ze strony właścicielki.

VenandiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz