Jej niewprawione palce nieudolnie zbierały cienkie kosmyki jasnych włosów, starając się zapleść je w luźny warkocz. Ruchy jednak całkowicie się jej myliły, a przydługie paznokcie pociągały za długie włosie, które delikatnie kręciło się, wypadając z równego szeregu, który starała się ułożyć. Oczy już załzawiły jej się z wysiłku, który stworzyła ta niby błaha łamigłówka. Chwyciła po raz kolejny wszystkie trzy części warkocza, lecz prędko zrezygnowała z kontynuacji swojego amatorskiego dzieła. Wypuściła wstrzymywane od paru sekund powietrze i przeczesała własne włosy, uważając na wciąż niezagojone narośle, z których wyrastały rogi o barwie kości słoniowej.
- Brakuje ci do tego cierpliwości - oceniła okiem eksperta Penny siedząca nieopodal niej i także zaplatająca warkocze jednej z bliźniaczek. Anastasia spojrzała na nią pobielałymi oczami sfrustrowana. - Nie złość się na mnie, to nie moja wina, że masz do tego dwie lewe ręce - drwiła z niej bordowowłosa, nic nie robiąc sobie z groźnej miny rówieśniczki.
- Niezbyt mi ta umiejętność była potrzebna - fuknęła rozzłoszczona An i spojrzała na Nel, która spokojnie oczekiwała na dalszy ciąg jej pracy. - Musisz poczekać, aż Penny skończy, ja nie dam rady - poinformowała ją całkowicie szczerze, na co dziewczynka kiwnęła głową całkowicie obojętna. Ta mała marzycielka najpewniej w ogóle nie zainteresowała się ich obecnością, więc An nie była zdziwiona tym zachowaniem.
- Każdy umie zapleść warkoczyki - zauważyła gdzieś z boku Bel, której sprytny wzrok ślizgał się po sylwetkach czwórki chłopaków, którzy kręcili się po całym hangarze.
- Nawet ona twierdzi, że masz braki w tej dziedzinie - zaśmiała się siedemnastolatka, podsycając cały czas złość An.
Anastasia nie wytrzymała. Do jej głowy prześlizgnęła się niezwykle złośliwa myśl i zakorzeniła się gdzieś w umyśle wygodnie. An bez oporów dokładnie ją zbadała, przekształcając w zupełnie realistyczne dzieło. Odetchnęła cicho i wprawiła tę malutką iluzję w życie. Wyobrażenie nagle stało się rzeczywiste. Mały robaczek nagle zaczął spacerować po śniadej skórze dłoni nastolatki o bordowych włosach. Czarne stworzonko swoimi drobnymi nóżkami powoli wędrowało wzdłuż jej długich palców, które wciąż splatały jasne kosmyki Bel. Anastasia całkowicie skupiona w ciszy obserwowała jego tor ruchu. Szlak prowadził ku górze smukłego palca wskazującego. W końcu niewinne stworzonko ukazało się oczom Penny. Ta zaskoczona wydusiła z siebie stłumiony jęk i puściła warkocz, który zaplatała. Przerażona tym widokiem, starała się zrzucić z dłoni robaka, co przewidziała Anastasia i w pewnym momencie zrzuciła go ku dołowi. Iluzja popełzła prędko ku jednej ze ścian, lecz Penny wciąż drżała pod wpływem szoku. Ten szybko jednak znikł, gdy do jej uszu dotarł stłumiony śmiech An, która zgięła się wpół, nie mogąc wstrzymać już dłużej fali rozbawienia.
- I to miało być zabawne?! - krzyknęła wściekła Penny, wymachując dłonią w kierunku swojej przyjaciółki. - Nie masz prawa używać tak swojej mocy! Nigdy, przenigdy! To nie zabawka! - wrzeszczała w niebogłosy, poruszając tak wszystkich mieszkańców hangaru.
- Jest - zachichotała Anastasia, patrząc jak oczy Penny powiększają się z nerwów. - Trzeba było się nie śmiać z mojej niezdarności!
- Ty nie potrafisz się z niczego śmiać - obruszyła się Penny, powracając do zdezorientowanej Bel, która nie zauważyła całej sytuacji.
- A co teraz robię? - wydusiła przez śmiech szatynka, ocierając policzki z iskrzących się w świetle jarzeniówek łez.
- Co tu się wyprawia? - zainteresował się Adrian, podchodząc wraz z resztą chłopaków do nastolatek.
Anastasia posłała każdemu z nich przelotne spojrzenie. Twarz Willa w końcu była przyozdobiona normalnymi kolorami, a włosy ułożone w swoim własnym ładzie. Świeże ubranie nieco go ożywiło, a na ustach błądził lekki uśmiech. Anastasia patrząc na to z pewnego rodzaju radością, przyglądała się jak bardzo ten chłopak wydoroślał przez ostatnie miesiące. Jego postawa nie była już tak samo skryta jak wcześniej, a on sam zmężniał w towarzystwie tych trzech młodych mężczyzn. Całkowicie spokojna dziewczyna obserwowała, jak dobrze komponował się w obraz demonów. Todd z posępną miną spoglądał na spłoszoną jej iluzją Penny. Choć był całkowicie spięty i targany wątpliwościami, zdawał się choćby grać przed dziewczyną stoika. Także Adrian wydawał się być naładowany większą ilością energii niż zwykle, chociaż dotąd Anastasia uznawała to za rzecz niemożliwą. Tylko Daniel wydawał się mieć w sobie ten anielski spokój, który i ona odczuwała.
CZYTASZ
Venandi
Fantasy"Równo o godzinie szesnastej szare niebo, które raz po raz wyrzucało z siebie kolejne fale dziecięcych łez, rozbłysło niebieskim blaskiem. W tym samym momencie w Europie, Azji, Afryce, Australii i obu Amerykach gęste obłoki rozsunęły się, by wpuścić...