Igrając z ogniem

32 5 19
                                    

Wyprostował się, lecz nie ruszył się z miejsca nawet o krok, czekając na jej reakcję. Ale coś i tak zmieniło się w jego postawie. Nie był już tak obojętny jak kilka minut wcześniej. Coś zdradzało w nim zdenerwowanie. Nie oczy czy poważny wyraz twarzy, które pozostawały bez zmian. On po prostu stał inaczej. Czekał o wiele zbyt długo jak na demona. Oddychał zbyt płytko, a ta trupioblada twarz nabrała zbyt dużo różu na policzkach. I to chyba przekonało ją ostatecznie.

- Będę u Penny - rzuciła tylko, nie chcąc dłużej patrzeć na spiętego tą rozmową drugoklasistę. Po raz ostatni rzuciła mu zniecierpliwione spojrzenie i obróciła się, by wejść do otwartej klasy, gdzie już za chwilę miała rozpocząć się lekcja, na którą podążała także trójka demonów.

- Witam, Anastasio - przywitał się krótko nauczyciel praktyki, gdy tylko zobaczył ją w progu. Od zawsze wymieniali uprzejmości gdzieś obok szkolnej etykiety. Kilkukrotnie pomogła mu już w organizacji licealnych wydarzeń i miała z nim wyjątkowo dobre stosunki. Dlatego jego widok nieco ją uspokoił po tej burzliwej rozmowie.

- Dzień dobry - odparła z uśmiechem, ale ten szybko zniknął, gdy usłyszała za sobą ciężkie kroki demona, z którym dopiero co rozmawiała.

- Gdzie się tak spieszysz Daniel? - spytał gdzieś za jej plecami ten sam trzydziestolatek. Anastasia mogła się domyślać, że brew nauczyciela uniosła się w zdziwieniu, w bardzo charakterystyczny dla niego sposób. - Chciałbym dzisiaj uzupełnić tobie i Adrianowi zaległe oceny - poinformował nastolatka mężczyzna. An w duchu podziękowała mu za zatrzymanie blondyna.

Wtedy dopiero mogła bez przeszkód udać się do swojej ławki, którą zajmowała także na lekcjach łaciny. W ten piątek nie musiała wyciągać z torby ciężkiego podręcznika z całymi kartkami zadrukowanymi łacińską gramatyką i literaturą. Na biurku leżał jedynie duży zeszyt, który traktowała jak szkicownik oraz paczka rodzynek w czekoladzie przyniesionych specjalnie na okazję zajęć z praktyki. Ostatnio jednak mało zapełniany, choć na tej lekcji miał szansę wrócić do łask.

- Po jego zadowoleniu wnioskuję, że się zgodziłaś - wyszeptał niespodziewanie ktoś nad jej uchem, gdy siedziała już na swoim miejscu, szukając czystej kartki w swoim zeszycie. Pomimo zaskoczenia, nie drgnęła nawet o milimetr czy nie podskoczyła na krześle, co często zdarzało się Penny. Zamiast tego odsunęła się nieco i obróciła głowę, by lepiej widzieć pochylającego się nad nią Adriana.

- Może - wymamrotała, zerkając, czy Daniel nie stoi gdzieś niedaleko nich. On jednak nadal rozmawiał o czymś z nauczycielem praktyki.

- Nie sądziłam, że ten wariat może mnie czymś jeszcze zaskoczyć, ale ty chyba potrafisz zdziałać cuda, dziewczyno - zauważył demon, siadając na swojej ławce.

- Nie rozumiem, co ja miałabym zdziałać i w kontekście czego - zdziwiła się szatynka, na co on tylko roześmiał się serdecznie. Anastasia wręcz z uwielbieniem wsłuchiwała się w ten czysty baryton, który uleciał z wąskich ust blondyna niepohamowanie.

- Czy ty sobie w ogóle zdajesz sprawę, kim on jest? - zapytał już poważniejszym tonem, co nieco zmartwiło zielonooką. Nie mogła się domyślić, co miał na myśli rogaty blondyn.

- A kim może być? - odparła pytaniem na pytanie, starając się uzyskać więcej informacji, lecz i to nie przychodziło łatwo.

- Myślę, że przyjdzie czas, gdy on sam ci to powie - rzekł zagadkowo drugoklasista, nie mając na celu odkrycia przed nią choćby rąbka tajemnicy. - Obiecaj mi tylko, że jak kiedykolwiek się dowiesz, nie będziesz oceniać go po tym, co usłyszysz z plotek. Najpierw go wysłuchaj - dodał jeszcze ciszej, patrząc raz po raz w kierunku biurka nauczyciela, gdzie wciąż stał jego przyjaciel.

VenandiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz