Szatynka wpatrywała się chłodnym spojrzeniem w pełne emocji oczy demonicy, starając się rozwikłać choć jedną jej zagadkę. Jednak wszystkie drzwi w umyśle tej dziwnej osobistości zdawały się być chronione za pomocą zawiłych szyfrów i łamigłówek. Te dwa światy - młodej dziewczyny i doświadczonej kobiety o niespotykanej sile - właśnie uderzyły o siebie z ogromną siłą, jakby właśnie ruchliwy ocean odbił się głośnym echem o niezłomne skały. Tak niesamowitą energię odczuwali wtedy wszyscy zgromadzeni zmuszeni do obserwowania tej niepokojącej sceny.
- Jak na tak wielkie zamieszanie wydajesz się być całkiem nieszkodliwa - mruknęła oceniająco brunetka. - Jesteś gotowa, by opowiedzieć mi o wszystkim, co przyciągnęło cię do starej Cassandry? - spytała retorycznie, a jej usta poruszyły się nieznacznie.
Właśnie w tamtej chwili za plecami wciąż nieruchomej An coś się ruszyło. Głośne westchnienia demonów przepełnione były ulgą. Potem usłyszała kilka niepewnych stuknięć o deski schodów. Anastasia wydedukowała naprędce, że kobieta w końcu puściła nastolatków, którzy rozzłoszczeni brakiem kontroli nad własnymi ciałami musieli oglądać te przedstawienie.
Po chwili także ona mogła obserwować, jak obraz nieco opada. Następnie z trudem stwierdziła, że czucie w nogach powoli wraca, a mięśnie znów napinają się nieznacznie, by utrzymać jej ciało. Przez chwilę nawet zdawało jej się, że poruszyła jednym palcem u dłoni, lecz na początku nie miała żadnej pewności. Zarejestrowała powrót głębokich wdechów, które nie oddawały mętliku w jej głowie, który spowodowały niepokojące umiejętności Cassandry. Z każdą sekundą napięcie rosło, gdy tak zacięcie wpatrywała się w ten uśmiech ociekający wręcz triumfem. Zignorowała otoczenie, a nawet własne ciało, chcąc jedynie odczytać jakąś iskierkę zwątpienia w tych odważnych oczach. Jednak nie mogła odnaleźć tam ani jednego dysonansu, wszędzie widziała wewnętrzną harmonię demonicy.
- Czy teraz już możemy przejść do sedna sprawy? - spytał niespodziewanie Daniel, który najwyraźniej dotąd niepewny swojej pozycji wolał milczeć. Teraz jednakże ratował z opresji swoją rówieśniczkę, pchając nieco rozmowę do przodu.
- Ava! - krzyknęła brunetka, zupełnie ignorując jego prośbę. Jej ciężki ton rozniósł się po polance, strasząc tym samym kilka szpaków, które rozsiadły się na koronach sosen i na spadzistym dachu domku.
W odpowiedzi gdzieś z wnętrza niewielkiego budynku rozniosło się krótkie "Tak?". Przyjemny głosik dotarł do ich uszu przytłumiony przez grube ściany budowli. Anastasia chwilę analizowała to krótkie zawołanie. Kobiecy głos był już jej dobrze znany, choć nie mogła przyporządkować go żadnej konkretnej osobie.
Ta zagadka szybko jednak sama się rozwiązała, bo w progu ukazała się blondynka o cerze tak gładkiej, że udało się to dostrzec nawet z tak dużej odległości dzielącej obydwie nastolatki. Na pierwszy rzut oka prezentowała się niezwykle zwiewnie w sukience, której spódnicą zręcznie zakręciła, gdy sprężystym krokiem wkroczyła na drewniany taras. Wręcz dziecięca beztroska ukazała się na jej jasnych ustach, a szkła okularów zabłyszczały od słońca, którego promyk musnął jej smukłą postać.
W tamtej chwili Anastasia nie miała już wątpliwości, skąd dokładnie kojarzyła tę słodką demonicę, zupełnie oddaloną od podręcznikowego wzorca tej rasy. Już raz spotkała ją w szkolnej bibliotece, tego dnia, gdy po raz pierwszy w sposób poważny odczuła skutki przemiany. Teraz ta sama blondyneczka o łagodnym wyglądzie stała przed nią swobodnie w domku, który najprawdopodobniej był własnością przerażającej całe Hays Cassandry.
Jednak i Ava szybko straciła swoją wręcz dziewczęcą lekkość. Gdy tylko jej wzrok, wcześniej wbity w plecy brunetki, przeniósł się na pozostałych, coś diametralnie zmieniło się w jej postawie. Klatka piersiowa zamarła, gdy w popłochu lustrowała sylwetki stojących demonów, a oczy rozszerzyły się nienaturalnie, gdy przeniosła spojrzenie na blondyna po jej prawej stronie. Całkowicie zbita z tropu przyglądała się niezapowiedzianym gościom, a oni nie pozostawali dłużni, zerkając na nią z niezrozumieniem. Nie było to jednak współmierne z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy jasnowłosej.
CZYTASZ
Venandi
Fantasy"Równo o godzinie szesnastej szare niebo, które raz po raz wyrzucało z siebie kolejne fale dziecięcych łez, rozbłysło niebieskim blaskiem. W tym samym momencie w Europie, Azji, Afryce, Australii i obu Amerykach gęste obłoki rozsunęły się, by wpuścić...