Inne wyjście

23 5 2
                                    

Niemrawe słońce wychyliło się zza kurtyny ciemnych chmur, które zawisły leniwie nad całym miasteczkiem Hays. Lekki wiaterek rozwiewał włosy elegancko ubranym demonicom i targał krótkimi spódniczkami cheerleaderek, rozgrzewających się na trawie nieopodal głównego wejścia do szkoły. Tam gromadziły się już tłumy nastolatków. Głośne śmiechy, dźwięki nastrajanych instrumentów i ogólny harmider nie ułatwiały pracy nauczycielom, nieudolnie starających się zorganizować młodzież z Hays High School i Russel High School. Gdzieś w całym tym zamieszaniu starała się też odnaleźć Anastasia, która z notatnikiem w ręku przypatrywała się nerwowym przygotowaniom do meczu, który miał zacząć się już za chwilę. W masie ludzi odnajdywała pojedyncze, znane jej dobrze twarze. Większość ludzi nie zdecydowało się oglądać rozgrywek, więc nie dojrzała wśród nich zbyt wielu swoich dobrych znajomych. Jednak pośród rogatych nastolatek wymachujących na trawniku fioletowymi i białymi pomponami, doskonale dostrzegała bordowowłosą siedemnastolatkę, która wcale aż tak bardzo nie odróżniała się od perfekcyjnych demonic. Penny razem z innymi dziewczynami ćwiczyła fragmenty choreografii, raz po raz zerkając na opierającą się o balustradę An.

- Anastasia! - szatynka odwróciła się w stronę wejścia do szkoły, gdy tylko poważny, kobiecy głos wypowiedział jej imię. Na szczycie schodów stała nauczycielka łaciny, machająca do niej w popłochu.

- Co się stało? - spytała nastolatka, przebijając się przez tuzin nastolatków, którzy zagradzali wejście do budynku liceum. Kiedy stanęła koło schludnie ubranej kobiety, ta wyciągnęła w jej stronę plik kartek.

- Zanieś to trenerowi drużyny koszykarskiej - rozkazała nauczycielka, której głos z trudem przebijał się przez wybuchy śmiechów licealistów. Dziewczyna szybko jednak zrozumiała, na czym polegało jej zadanie i chwyciła papiery, kiwając głową. - Poza tym ktoś cię tam szukał - dodała, chcąc odejść od dziewczyny, lecz powstrzymało ją jej zdziwione spojrzenie.

- Mnie? - zapytała zielonooka, nie kryjąc swojego zaskoczenia. Siwowłosa kobieta pokręciła bez zrozumienia głową.

- Nie mam czasu na takie sprawy, dziecko - uświadomiła ją surowo nauczycielka, na co An zamilkła. Doskonale widziała małe oczka kobiety, które zdawały się jaśnieć coraz mocniej. - Po prostu to zanieś i zrób o co cię poproszą - z tymi słowami nauczycielka języka łacińskiego zniknęła w tłumie młodych dorosłych. Anastasia jeszcze przez chwilę wpatrywała się w dokumenty w swoich dłoniach, zapisane od dołu do góry łaciną. Nie chciała nawet wczytywać się w tekst, choć doskonale dawała sobie radę z mową demonów.

W końcu jednak ruszyła, pokonując z trudem każdy schodek. Liczba uczniów przed wejściem do szkoły wyraźnie się podwoiła, a na trawniku pojawiła się kolejna drużyna dziewczyn, które już za pół godziny miały zagrzewać swoich rówieśników do walki o finał rozgrywek międzyszkolnych. Gorąco buchało z każdej strony, a par ciemnych tęczówek nie dało się już zliczyć. Mimo tego An radziła sobie z dotarciem do celu. Doskonale znała drogę do szatni sportowych, gdzie najprawdopodobniej znajdowali się wszyscy zawodnicy i ich trener. Dlatego bez oporów przecisnęła się między rosłymi demonami z trzecich klas i wpadła na korytarz lekko rozzłoszczona ilością przyjezdnych. Nawet się nie rozglądając, ruszyła przed siebie. Nie zwracała uwagi na różnokolorowe rogi, które górowały gdzieś nad jej głową lub czarne oczy, które nad wyraz często zwracały się ku niej. Skierowała się do dużych, pomalowanych na biało drzwi, prowadzących do ogromnej sali gimnastycznej. Także w tym wąskim przejściu napotkała kilkoro zaintrygowanych jej obecnością demonów. Nie dziwiło ją to zaciekawienie. Mało który człowiek w ogóle pojawiał się na takich imprezach poza godzinami szkolnymi.

W końcu jednak stanęła przed drzwiami męskiej szatni, na których ktoś wypisał kilka niecenzuralnych słów i zakaz wejścia ludziom. Szatynka przeczytała tę uwagę, ale i tak zapukała kilkakrotnie. Na początku nic się nie wydarzyło, choć jej kostki zapiekły ostrzegawczo przez siłę, którą do tego użyła. Zniecierpliwiona zaczęła przysłuchiwać się jakimkolwiek odgłosom z wnętrza pomieszczenia, choć nie oczekiwała zbytniego poruszenia. Demony nie dyskutowały na głos. Większość ich prywatnych rozmów odbywała się telepatycznie, dzięki czemu nauczyciele nie mieli problemów z prowadzeniem lekcji, a ludzie nie dowiadywali się o ich sprawach. I tym razem do ostatniej sekundy demony trzymały ją w niepewności. Mimo chęci odejścia z części sportowej budynku, nadal wpatrywała się w dębową płytę przed sobą. Jej cierpliwość została jednak nagrodzona.

VenandiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz