Garstka młodzieńczych historii

10 2 0
                                    

Niewyobrażalnie głośna muzyka starała się rozłupać kruche ściany starego domu towarowego. Ta śmiercionośna siła była też niszczycielska dla słabych murów jej umysłu, które ostatnio skruszały. Równo wybijany rytm na perkusji brzmiał w jej głowie jak niepokojąco szybko tykający zegar. Mocno zachrypnięty od używek głos wokalisty co chwilę był zagłuszany przez krzykliwy śpiew nastolatków. Ich spocone ciała tworzyły z tego wielkiego pomieszczenia zamkniętą puszkę, która pozbawiona była chociażby odrobiny orzeźwiającego powietrza. Odurzający fetor różnorodnych perfum i silnych dezodorantów dostawał się do jej nozdrzy, gdy ona starała się odetchnąć. Woń alkoholu i papierosów także dopełniała tę niebezpieczną mieszankę, która przyprawiała ją jedynie o mdłości.

Tak właśnie przedstawiała się zabawa uczniów Hays High School tuż przed egzaminami. Wszyscy wspaniale się bawili. Tylko ona zdawała się być tam całkowicie przypadkowo. Widocznie jako jedyna została pominięta przy rozpisywaniu schematu tego wieczoru, a także nocy. I stała tam zagubiona. Z pozoru także osamotniona, lecz to jej nie przeszkadzało. Oddychała wręcz z ulgą, gdy wszyscy pijani nastolatkowie omijali ją niczym ducha siedzącego na wysokim taborecie przy stole z suchymi przekąskami i napojami z procentami.

- Hej, chłopaki! - zawołał ktoś do grupki demonów, która rozsiadła się na kanapach kilka metrów od niej. Zapewne nic nie byłoby dziwnego w tym swobodnym okrzyku, gdyby nie to, że te idealnie zaakcentowane łacińskie słowa dobiegły do niej nie dzięki słuchowi, a po prostu zmaterializowały się w jej umyśle.

- Co się stało? - spytał tym razem o wiele niższy ton, rozbrzmiewając w próżni jej podświadomości.

- Chodźcie się zabawić. Nie przyszedłem tutaj dobijać targu - upierał się nadal demon o lekko azjatyckich rysach twarzy, które okazały się jej nieobce. Ten trzecioklasista, który teraz odprowadzał na parkiet swoich rówieśników, był jednym z najbardziej agresywnych demonów w całej szkole. Nie wyglądał na silnego, ale był niezwykle sprytny, co dawało mu przewagę nad konkurentami, a zwłaszcza ludźmi.

To jednak nie zmartwiło jej tym razem. Wtedy była tylko zjawą przechylającą raz po raz szklaną butelkę z jakimś tanim piwem. Z braku rozrywki oddawała się już nawet temu niezbyt szlachetnemu napojowi, który przy każdym łyku drażnił jej kubki smakowe swoim odrażającym posmakiem. Ale ona wciąż stukała swoimi słabymi paznokciami o szyjkę butelki, obserwując bawiących się nastolatków, czasami tylko ignorując obecność kogoś, kto szukał czegoś do picia tuż obok niej.

Tak mijała już druga godzina zabawy, która dla niej była gorszym horrorem niż film o Freddym Kruegerze. W pewnym momencie jednak dostrzegła na horyzoncie swoją szansę na poprawę tego nużącego wieczoru. Wśród wyzywająco ubranych nastolatek i rogatych chłopaków dostrzegła tę jasnowłosą burzę loków. Delikatnie zakrzywione rogi wystawały ponad kręconymi kosmykami włosów siedemnastolatka. Puste oczy tym razem zabarwiły się nutką tępego zdezorientowania, które pewnie było sprawką alkoholu. Nieznanego pochodzenia blizna pod prawym okiem mieniła się w każdym możliwym kolorze przez reflektory, które oświetlały miejsce do tańca, skąd przyszedł. Ruchy jego szczupłej, niezbyt wysportowanej sylwetki były dosyć niepewne. Wpatrzony w deski, z których już dawno zdarto ochronny lakier, zbliżał się krok po kroku w jej stronę. Wciąż niezbyt zainteresowana otoczeniem, przeanalizowała krytycznie jego schludny ubiór. A on nadal nie zdawał sobie sprawy z jej obecności.

Oparł się już nawet o blat stołu u jej boku, lecz nadal wciąż nie obrzucił jej jednym ze swoich ciężkich spojrzeń. Chwycił tylko jedną z kolorowych puszek i otworzył ją z tym cichym, charakterystycznym sykiem. Pogrążony we własnych myślach po prostu siedział obok niej całkowicie nieobecny. A ona tylko patrzyła w jego stronę, nie mając ochoty, by poinformować go o tej przezabawnej sytuacji. Czuła jego zmęczenie, więc nie chciała przerywać jego zamyślenia. Daniel Murphy miał jednak inne plany, bo w końcu wyrwał się samodzielnie z marazmu i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Jego rozbiegane spojrzenie szybko osadziło się na jej twarzy. Mózg demona o wiele wolniej działający przez alkohol długo analizował, skąd znał te dosyć pospolite rysy.

VenandiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz