Anastasia popchnęła pewnym ruchem drzwi do sali gimnastycznej. Nienaoliwione zawiasy zapiszczały z dużą mocą, lecz ten drażniący dźwięk prędko zniknął w ogromnym hałasie dochodzącym ze środka ogromnego pomieszczenia. Pisk ten w porównaniu do krzyków, przekleństw i stukotu ciężko stawianych kroków był wręcz jak cichy szept. Cały ten zgiełk jednak nie trwał długo, bo gdy tylko An przekroczyła próg sali, do jej uszu dotarł ogłuszający odgłos gwizdka, który uciszył wszelkie hałasy.
- Co to miało być?! - słowa trenera odbiły się imponującym echem od obłażących już z białej farby ścian.
Rogaty mężczyzna stał na białej linii boiska, mniej więcej w połowie jego długości. Za jego plecami szeptało o czymś kilkoro chłopaków, a zdyszane demony na boisku z uwagą wsłuchiwały się w słowa swojego nauczyciela. Na sali nie było już nikogo więcej prócz grupki młodych mężczyzn i ich trenera. Wszyscy zajęci byli treningiem, więc żaden z nich nawet nie spojrzał w kierunku stojącej w ciszy przy drzwiach dziewczyny. Szatynka nie chcąc przerywać, przypatrywała się swoim rówieśnikom w sportowych strojach, które mimo ciężkiej gry, wcale nie były przepocone, jak oczekiwałby każdy obserwator.
- Ja rozumiem, że mamy mało czasu na ćwiczenia przed czwartkowym meczem, ale nie możecie grać tak nerwowo - pouczył ich mężczyzna z kremowymi rogami na głowie. - Wyglądacie, jakbyście się chcieli wzajemnie pozabijać - stwierdził w końcu, a na jego słowach wszyscy jego wychowankowie wybuchnęli niekontrolowanym rechotem. Anastasia, mimo tych dowcipnych słów, nadal pozostawała ostoją spokoju z kamienną twarzą.
Anastasia wyczuwając doskonały moment na ujawnienie się, zaczęła iść śmiało w kierunku jej nauczyciela sportu. Na początku żaden z nastolatków nie zwrócił nawet najmniejszej uwagi na nagły ruch przy wejściu, ale już po chwili kilkadziesiąt par czarnych jak węgiel oczu zaczęło jej się przypatrywać z ciekawością. W tym to jedno wyjątkowo baczne spojrzenie, którego całkowicie nie spodziewała się tu spotkać. Jej ciało mimowolnie się spięło, ale nie zrezygnowała z wkroczenia między cały ten bałagan. Z każdym krokiem, gdy to jej tenisówki z lekkim stukotem odbijały się od starej podłogi, czuła gęstniejącą atmosferę. Poczuła uważny wzrok wszystkich mężczyzn w pomieszczeniu. Z trudem go zignorowała. Ich urywane oddechy były słyszalne nawet z odległości kilku metrów, a cisza która się rozległa paradoksalnie aż krzyczała. Miała pewność, że właśnie w trakcie tego chwilowego zaniemówienia, między nimi aż wrzało z emocji w telepatycznych rozmowach. Dziewczyny niebędące demonami nie zapuszczały się nigdy na treningi drużyn szkolnych.
- Coś się stało? - spytał trener niby obojętnym tonem, lecz w jego głosie słyszalna była nutka zainteresowania. Nie spodziewał się tej wizyty.
- Mam napisać artykuł do gazetki na temat przygotowań do meczu i samym wydarzeniu - wytłumaczyła Anastasia, stając przed nauczycielem. Starała się nie wpaść w panikę, ale pod wpływem mało subtelnych spojrzeń zaczęła mocniej zaciskać dłonie na trzymanym przez siebie notatniku, w którym miała wszystkie zapiski dotyczące szkolnego czasopisma. - Mam nadzieję, że nie sprawi to panu większego problemu - dodała grzecznie, nawet nie zaszczycając spojrzeniem grupki nastolatków po jej lewej stronie. Nikt nadal nie ruszył się z miejsca, czekając na jej wyjaśnienia.
- Myślę, że wybrałaś trochę nieodpowiednią porę na takie projekty - starał się ją zniechęcić nauczyciel, na co westchnęła sztucznie zawiedziona.
- Postaram się nie zabrać wam czasu do ćwiczeń - zapewniła, widząc, że te słowa uspokoiły rogatego mężczyznę. - Posiedzę chwilkę i po treningu chciałabym wykonać dwa wywiady - wyjaśniła, co ostatecznie przekonało trenera, który kiwnął ze zrezygnowaniem głową.
- Zgoda.
- Dziękuję bardzo - szatynka podziękowała i bez zbędnych słów skierowała się na trybuny.
CZYTASZ
Venandi
Fantasy"Równo o godzinie szesnastej szare niebo, które raz po raz wyrzucało z siebie kolejne fale dziecięcych łez, rozbłysło niebieskim blaskiem. W tym samym momencie w Europie, Azji, Afryce, Australii i obu Amerykach gęste obłoki rozsunęły się, by wpuścić...