Silnie świecący ekran znów zaczął razić wrażliwe oczy An. Głośne dudnienie z licznych głośników kina także doskwierało już szatynce. Jej głowa już od kilkunastu minut dała o sobie znać. Migrena rozszalała się na dobre, a dziewczynie ciężko już było usiedzieć w niewygodnym fotelu. Głośne rechoty demonów za jej plecami wybuchały zdecydowanie zbyt często na tak poważną tematykę filmu, który pomimo pierwszych wątpliwości nawet ją zaintrygował. Ból jednak odbierał całą przyjemność z tej rozrywki.
- Idę się przewietrzyć - poinformowała przyjaciółkę An, nachylając się w jej stronę, by przekrzyczeć jakiś donośny huk z produkcji. - Zaraz wracam - zapewniła ją, widząc obawę malującą się na twarzy urodziwej nastolatki.
- Masz dziesięć minut. Potem po ciebie przyjdę - uparła się Penny, na co szatynka mogła tylko pokiwać głową, by nie wszcząć kłótni, która mogła rozzłościć brązowooką.
Anastasia już bez słowa zaczęła otrzepywać swoje uda z resztek popcornu i innych przekąsek, które podkradała swojej rówieśniczce w trakcie seansu. Gdy nareszcie skończyła, z trudem podniosła się ze zniszczonego siedzenia. Nie oglądając się na swoich towarzyszy, ruszyła w stronę podświetlonych schodów. Po drodze minęła jakąś dwójkę demonów, która była zbyt zajęta swoją wzajemną obecnością, by chociażby ją zauważyć. Sama droga do otwartego wejścia na korytarz też nie stworzyła poważniejszych problemów. W samym holu prawie nikogo nie spotkała. Kręciło się tam kilkoro młodych demonów i zwykłych nastolatków, którzy najprawdopodobniej chcieli sobie dorobić jako pracownicy. Wielu z nich An kojarzyła także ze szkoły, a nawet z samej okolicy tego kina. Żaden z pracowników jednak nawet nie zwrócił na nią uwagi, gdy po cichu przemknęła do tylnego wyjścia, które pamiętała jeszcze z dzieciństwa, kiedy wraz z Penny i Willem w ten sposób dostawała się do tego budynku.
Nienaoliwione drzwi pisnęły głośno, kiedy przechodziła przez próg. Rozejrzała się dookoła siebie, przyglądając się ogrodowi skąpanemu w półmroku, który musiał nadejść gdzieś w połowie filmu. Wysokie, źle obcięte krzaki otaczały kilka samotnych, chorowitych drzew. Pożółkła od opadów trawa gościła też kilka szkodników w postaci rosnących gdzieniegdzie chwastów. Betonowe schody, na których zdecydowała się przysiąść, zaczęły już się obsypywać na krańcach stopni, a żarówka nad jej głową raz po raz na chwilę zamierała, zabierając i tak nikłe światło.
- Nareszcie spokój! - mruknęła sama do siebie, oddychając głęboko i przecierając dłońmi zmęczoną wrażeniami twarz.
- Ciężki wieczór z ukochanym? - spytał niespodziewanie ktoś po jej prawej stronie.
Anastasia z szybkością błyskawicy, zwróciła wzrok w stronę źródła głosu. Gdzieś w mroku dostrzegła zarys męskiej sylwetki. Kilka metrów od niej stał niezwykle chudy mężczyzna o pokaźnym wzroście. Jego profil mogła ledwie dostrzec w tym słabym blasku, który bił zza jej pleców. Ten krótki dystans między nimi dał An jasne ostrzeżenie, że powinna się pilnować, zostając sam na sam z jakimś facetem, na głowie którego zarysowały się pokaźnych rozmiarów rogi. Jednak ona zignorowała swoją intuicję, którą znów przytłumiła migrena.
- Nie jestem w nastroju na pogaduszki - zbyła go nieostrożnie dziewczyna, nie zwracając uwagi na swoją odzywkę. Głowa zaczynała ją boleć coraz bardziej i nie chciała zbyt długo dyskutować z tym demonem.
- Mam wrażenie, że młode kobiety są teraz coraz mniej uprzejme - bąknął jakby urażony mężczyzna, odbijając się od zewnętrznej ściany budynku, o którą się podpierał. Anastasia z niepokojem obserwowała, jak zbliżał się w jej kierunku. Jednak dopiero kiedy znalazł się w kręgu światła, mogła dokładniej mu się przyjrzeć.
CZYTASZ
Venandi
Fantasy"Równo o godzinie szesnastej szare niebo, które raz po raz wyrzucało z siebie kolejne fale dziecięcych łez, rozbłysło niebieskim blaskiem. W tym samym momencie w Europie, Azji, Afryce, Australii i obu Amerykach gęste obłoki rozsunęły się, by wpuścić...