Rozdział 29

407 44 171
                                    

— Nie mam go.

Milczenie trwało zatrważająco długo. Puste oczy Cheryl i równie beznamiętne spojrzenie Cyrusa wbite były w bezradnego Dacre. Robyn z podenerwowaniem oblizała usta i spuściła zamyślony wzrok, a kompletnie obojętny na to wszystko Severus stał z założonymi za plecami rękami. W końcu ciszę przerwał Cyrus:

— Jak to, na mordę przekichanego Merlina, nie masz naszego szmalu?!

Spojrzenia wszystkich obecnych skierowały się na mężczyznę, który najwyraźniej stracił nad sobą panowanie. Dopadł w ułamku sekundy Dacre i przyłożył mu różdżkę do gardła.

— JAK TO, HM?!

— CeCe! — zawołała zlękniona Cheryl i wstała chwiejnie.

Niemalże potykając się o własne nogi, wpadła na narzeczonego, którego złapała zapobiegawczo za ramię.

— Uspokój się...

— Ten szmal jest nam potrzebny, słodka! — warknął oburzony. Odrzucił na plecy swojego długiego ciemnobrązowego kucyka i poprawił ciemnozieloną chustę na głowie. — Pomogliśmy mu! Wyciągnęliśmy z ministerstwa magii, narażając siebie samych! A teraz dowiadujemy się, że wszystko na nic!

— Wcale nie! — Cheryl się wzdrygnęła i zahaczyła palcami o multum turkusowych warkoczyków, które miała na swoich włosach. — Uwolniliśmy brata Robyn!

— Spokojnie, spokojnie, Cyrus... — próbował zapanować nad sytuacją Dacre, ale wciąż zdenerwowany Cyrus jeszcze bardziej docisnął swoją różdżkę do jego gardła.

— Łeb ci urwę! Słyszysz?! Łeb urwę! — unosił się.

Dość tego.

Głowy Cheryl i Cyrusa odwróciły się równocześnie w stronę Robyn, która wstała z kanapy, obeszła ją i stanęła obok Dacre. Bez ani chwili wątpliwości złapała dłonią za różdżkę Cyrusa, jak gdyby nigdy nic, i skierowała ją prosto na siebie.

— Mój brat potrzebował tych pieniędzy, aby mieć środki na życie i mnie znaleźć. Nie miał pojęcia, że to są jakieś wasze durne długi. Jeśli ktoś ma tutaj zginąć, to proponuję siebie.

Oczy Cyrusa rozszerzyły się ze zdumienia, a w ślepiach Cheryl stanęły z tego wszystkiego łzy.

— A niech to szlag wszystko trafi! — zapiszczała kobieta. — CeCe, albo opuścisz tę różdżkę, albo zrywam nasze zaręczyny! Nie obchodzi mnie fakt, że nasze dziecko nie będzie miało ojca! Nie obchodzi mnie, słyszysz?!

— Nasze dziecko...? — wydusił zachrypniętym głosem Cyrus i natychmiast opuścił różdżkę. — Co?

Z oczu Cheryl polały się pierwsze łzy, które niechlujnie starła swoją pięścią. Wzięła głęboki oddech na uspokojenie i powiedziała:

— Tak, nasze dziecko. Jestem w ciąży, CeCe.

Ogarnięty wcześniej wielką złością Cyrus nie mógł w tym momencie już nic wykrztusić. Robyn złapała za ramię Dacre i oboje wymienili się zaskoczonymi spojrzeniami. Takiego zwrotu spraw to żadne z nich się nie spodziewało.

— Czy możemy skończyć już ten zjazd rodzinny? — Po raz pierwszy od dłuższego czasu odezwał się Severus.

Wszyscy jednak go zignorowali.

— Od kiedy wiesz? — zadał pytanie cicho Cyrus.

— Od trzech tygodni — westchnęła ciężko i pogładziła się po brzuchu.

— Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?

— Bałam się, że mnie zostawisz — wychlipała bezradnie. — Przecież nawet rozmawialiśmy, że na razie nie ma co myśleć o dzieciach... A ja jestem już w ciąży...

Zapomnij • Severus Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz