Ten rozdział został skrócony przez wzgląd na zmiany, które wprowadziłam w opowieści.
•
— Zanim rzucisz we mnie Avadą czy Cruciatusem, to daj mi wyjaśnić.
Brew Severusa uniosła się do góry, kiedy obrzucił stojącą przed nim osobę z powątpieniem. Nie sądził, że Robyn będzie chciała wysłuchiwać słów „wyjaśnienia" Cheryl, po tym jak właściwie po części ją okradła. Zaskoczył go jednak fakt, że przyszła sama, bez Cyrusa.
— Masz pięć sekund na ucieczkę — warknęła zdegustowana Robyn. — Po tych pięciu sekundach zacznę za tobą biec i nawet jeśli się deportujesz, to cię znajdę, choćby na drugim końcu świata, Reilly.
Na twarzy Cheryl pojawił się chłodny uśmiech.
— Jasne — powiedziała zgryźliwie i rzuciła woreczek pełny monet do rąk Robyn. — Jeśli już skończyłaś z tymi swoimi tanimi groźbami, to bierz te galeony. Nie mam zamiaru cię okradać. Właściwie, to moja śmierć jest już pewna, skoro nie oddamy kasy za nasze długi. Możesz więc mnie zabić, proszę bardzo.
Oczy Robyn niebezpiecznie się zmrużyły, kiedy prychnęła z pogardliwością. W zastanowieniu przez chwilę wpatrywała się w twarz Cheryl, która choćby nie mrugnęła.
— Gdzie twój narzeczony-hipis? — przerwał ciszę Severus i rozejrzał się dookoła, jakby Cyrus miał wyskoczyć z najbliższych krzaków.
— Cóż, teraz to pewnie nie jest nawet mój narzeczony — zaśmiała się niewesoło i podrapała po karku. — Nie miał takiego samego zdania jak ja, aby oddać te galeony. Trudno mu się dziwić, w końcu raczej większości zależy na życiu... Posprzeczaliśmy się, zabrałam hajs i tak się rozeszliśmy.
Nastąpiła kolejna minuta ciszy. Robyn w zamyśleniu oblizała usta, a potem, zupełnie nagle, zatrzasnęła drzwi tuż przed nosem Cheryl.
— Mam dziś dobry humor! — zawołała Robyn, a następnie, podrzucając worek galeonów w dłoni, wgłębiła się do środka chatki.
— Naprawdę jej nie dasz tych pieniędzy? — zapytał z niedowierzaniem Severus.
— Wymień choćby jeden powód, dlaczego powinnam to zrobić. Zwłaszcza, że mnie okradła.
— Była twoją przyjaciółką — zaczął wyliczać.
— Była to czas przeszły.
— Pomogła wydostać Dacre.
— Dla własnych korzyści. — Odważnie uniosła głowę i spojrzała w oczy Severusowi z niebezpiecznym błyskiem.
— Zrozumiała swój błąd i oddała ci galeony — kontynuował niezrażony.
— Dopiero po czasie.
— Nawet wystawiła tego przeklętego hipisa! — zauważył.
— Co ci tak na tym zależy? Od kiedy stałeś się taki, hmm... dobroduszny? Wcześniej byłeś raczej bardziej zgryźliwy. Wychodzisz z formy — rzuciła Robyn i okrążyła swojego interlokutora.
— Wysuwam tylko alternatywę — bąknął Severus. — Nie sądzisz, że Dacre się wścieknie, jak się dowie?
— Nie sądzisz, że mnie to nie obchodzi?
— Owszem, nie sądzę.
Wzrok Robyn ponownie spotkał się ze wzrokiem Severusa. Mężczyzna dostrzegł w nim nutkę niepewności. Tu ją miał!
— To nie jest ani sprawa Dacre, ani twoja, Snape Snape.
— Teoretycznie jest — zaprzeczył. — Wplątałaś mnie w to wszystko, tak samo jak Dacre, więc teraz nie mów, że to nie jest moja sprawa — warknął podirytowany. — Rób sobie, co ci się żywnie podoba, Morton, ale przestań w końcu udawać, że jesteś kamieniem i wszystko przechodzi obok ciebie.
Te słowa były jak kubeł zimnej wody dla Robyn, która niebezpiecznie zwęziła oczy. Severus przygotował się do odparcia ataku — zacisnął swoje palce mocniej na różdżce i bacznie obserwował kobietę.
— Zapominasz o jednym — zauważyła oschle, kiedy zbliżyła się do Severusa. — Ty też jesteś tym samym kamieniem. Jesteśmy tacy sami, Severusie. — Uśmiechnęła się chłodno, a następnie ruszyła w stronę drzwi.
Nie odpowiedział, ponieważ denerwowało go przyznawanie racji drugiej osobie. Nie miał ochoty wysłuchiwać kolejnych ciętych uwag od strony Robyn, która zawsze musiała postawić na swoim. Obserwował więc w milczeniu, jak otwierała drzwi, za którymi wciąż bez ruchu stała Cheryl. Najwyraźniej nie wiedziała, gdzie pójść, po tym jak dawna przyjaciółka i najpewniej jedyna znajoma twarz w całej Anglii zatrzasnęła przed nią drzwi.
— To twój szczęśliwy dzień, Reilly — burknęła impertynencko Robyn. — Łap i znikaj, bo zaraz się rozmyślę. Ale ostrzegam cię, to nie oznacza, że ci wybaczyłam. Wręcz przeciwnie. Jeśli jeszcze kiedykolwiek moje oczy cię dostrzegą, to już nie będę taka dobroduszna.
Zdezorientowana Cheryl złapała worek i zamrugała kilkukrotnie. Widocznie była zszokowana. Severus jej się nie dziwił, on też był. Nie sądził, że jego słowa przekonają upartą i apodyktyczną Robyn Morton.
— Powiedziałam: znikaj! — krzyknęła, a Cheryl natychmiast odwróciła się na piętach i zaczęła odchodzić. Za barierą ochronną się deportowała.
Przez swe zdezorientowanie tym, co przed chwilą się stało, Severus nie mógł ani drgnąć. Wpatrywał się bez słowa w postać Robyn, która jedynie odwróciła głowę w jego stronę i powiedziała cicho:
— Lubię zaskakiwać. — A potem bez słowa wyjaśnienia wyszła poza progi chatki.
CZYTASZ
Zapomnij • Severus Snape ✔
FanficPo zakończeniu Hogwartu Severus Snape, ślepo wierzący w ideały Czarnego Pana, przyłącza się do śmierciożerców. Pierwsze niepowodzenie w miłości utrwaliło na jego duszy trwałą ranę, którą, jak myślał, nikt ani nic nie będzie w stanie nigdy zagoić. Ws...