Minął miesiąc od ostatniego spotkania Severusa z Robyn. W końcu nie byli żadnymi przyjaciółmi, aby widywać się codziennie. Nigdy w życiu. Severus jednak nieco zaskoczył się tak długą przerwą, bo choć ich każde kolejne spotkanie dzieliły dni, czasami nawet tygodnie, to jeszcze nigdy przerwa nie była taka długa. A to wszystko przez wzgląd na to, że Robyn „nudziła się", więc nawiedzała go jak jakiś upiór.
Bagatelizował jednak tę sprawę braku sygnału od Robyn, aż tak go nie obchodziła, aby miał jej osobą zaprzątać sobie głowę... Tak było, prawda?...
Właśnie nie do końca. Severus czuł się naprawdę sfrustrowany, że zdążył tak bardzo przyzwyczaić się do narzuconego przez Robyn swojego towarzystwa. W ostatnich tygodniach przeżył z nią naprawdę wiele. Znacznie więcej aniżeli w całym swoim życiu.
Choć Robyn Morton wciąż go irytowała, to zdążył przyzwyczaić się do jej towarzystwa. Przez całe swoje życie czuł wielką samotność. Starał się ją odpychać na bok, tłamsić w sobie, wmawiać, że wcale nie potrzebował najmniejszej obecności innych osób w swoim życiu, ale prawda była znacznie inna. Chociaż dla niektórych mogłoby to się wydawać niepojęte, to Severus był człowiekiem i odczuwał ludzkie emocje. Odczuwał samotność. Zwłaszcza po tym, jak stracił Lily, a jego kontakt ze szkolną znajomą całkowicie się urwał po zakończeniu Hogwartu.
Nie było przyjemnie wracać do pustej chatki w środku ciemnego i gęstego lasu, gdzie nie miał co robić oprócz przyrządzania eliksirów, szlifowania umiejętności z czarnej magii tudzież czytania książek. Nie preferował szałowego życia z przygodami, ale jednocześnie czasami czuł potrzebę, aby zająć się czymś innym. Problem leżał w tym, że do misji z Robyn nie miał na nic mobilizacji. Nie miał nikogo. Był sam jak palec.
Mimo tego, że w głębi siebie czuł, że naprawdę przyzwyczaił się i... troszeczkę... polubił towarzystwo Robyn, to jak to on — za nic w świecie nie chciał tego przyznać nawet przed samym sobą. Aby odpędzić te pozytywne myśli o kobiecie, bez przerwy na głos mówił sam do siebie jej wszystkie wady i zachowania, które go irytowało, aby znowu obudzić w sobie uczucie niesmaku do Robyn.
Po trzech tygodnia zaczął zastanawiać się już poważnie, gdzie ona się podziewała. Łapał się na tym, że przerażała go perspektywa, iż mogłaby zostać złapana przez ministerstwo czy zostać... zostać... Nie, o tym nawet nie mógł pomyśleć, że Robyn mogłaby zostać zamordowana. Nie chciał nawet hipotetycznie rozważać tej możliwości, ani przed jedną sekundę. Dlatego szukał innych rozwiązań.
Może spędzała czas z Dacre? Może Voldemort zlecił jej kolejną misję? Może po prostu nie chciała z nim rozmawiać przez któryś z tych swoich fochów, o których Snape nigdy nie miał pojęcia, że były i z jakich przyczyn. Mogłoby chodzić o dosłownie wszystko.
Martwić wciąż się jednak martwił. Choć sam o istnieniu tego niepokoju nawet nie wiedział.
Przeminął czwarty tydzień. Severus zrobił sobie przez ten cały miesiąc pokaźne zapasy eliksirów na każdą okazję, przeczytał kilka całych książek oraz udoskonalał inne swoje umiejętności. Przychodził na spotkania śmierciożerców, oczywiście, nie mógłby inaczej, ale tam starał się ignorować egzystencję Robyn, bo ona robiła to samo z nim. Nawet na niego nie patrzyła.
Był tym strasznie sfrustrowany i wielokrotnie miał ochotę złapać kobietę za ramię, kiedy wychodził, i zapytać, co się z nią działo, ale jego duma znowu zwyciężyła. Bez przerwy wmawiał sobie, że jej nie potrzebuje i nawet mu na rękę, że przestała go „dręczyć" swoją obecnością.
Cóż, Severus okłamywał samego siebie, ale dla niego nie było to żadną nowością.
Zaczął się kolejny, piąty tydzień braku obecności Robyn, kiedy pewnego chłodnego i pochmurnego dnia jak typowy humor Snape'a drzwi chatki się otworzyły. Nie musiał się odwracać, aby wiedzieć, kto to był. Po pierwsze, nikt inny poza Robyn go nie odwiedzał, po drugie, każdy człowiek z poprawnie funkcjonującym mózgiem zapukałby, zanim by wszedł. Stojąc więc tyłem i popijając czarną kawę, nawet się nie odwrócił.
CZYTASZ
Zapomnij • Severus Snape ✔
FanfictionPo zakończeniu Hogwartu Severus Snape, ślepo wierzący w ideały Czarnego Pana, przyłącza się do śmierciożerców. Pierwsze niepowodzenie w miłości utrwaliło na jego duszy trwałą ranę, którą, jak myślał, nikt ani nic nie będzie w stanie nigdy zagoić. Ws...