Sprawa Dacre + Cukiereczka

332 26 51
                                    

DACRE

Tę kwestię też powinnam należycie bardziej rozwinąć, aby nie było żadnych niejasności. Zwłaszcza w kwestii Dacre.

Dacre to kolejna postać tragiczna w moim kanonie, która diametralnie różniła się od postaci swojej siostry. Dorastał w tych samych warunkach, do szkoły nie chodził (uczył się magii w domu), więc jednocześnie nie spotkało go w niej nic złego, jak to było z Robyn. Jako starszy brat od początku na jego barkach spoczywał obowiązek chronienia młodszej siostry. Sam Dacre to wybrał. On chciał ją chronić, nawet pomimo tego nieporozumienia i ucieczki z mugolką Lizzie.

Warto pamiętać, że Dacre był jedynie nastolatkiem, a w tym wieku wiele popełnia się głupstw, których później się żałuje. Zakochał się, dziewczyna go omamiła do tego stopnia, że postanowił porzucić wszystko i z nią uciec. Wmówiła mu, że Robyn wcale nie będzie w niebezpieczeństwie, a jego stać na więcej. Może dla osób z boku brzmi to radykalnie śmiesznie, ale człowiek zakochany jest zdolny do wiele takich radykalnych rzeczy. W końcu psychologowie oficjalnie potwierdzili, że miłość jest chorobą psychiczną.

Przez wszystkie te dni, kiedy Dacre był poza domem, myślami wciąż błądził wokół siostry. Zaczynał coraz bardziej żałować swojej decyzji, zaczynał przeglądać na oczy, zrozumiał, że to, co zrobił, było zbyt pochopne, a to, co łączyło go z Lizzie, zbyt nietrwałe.

Wrócił najszybciej jak mógł, ale kiedy wszedł do domu rodzinnego, nie zastał tam Robyn, która nie widząc już więcej sensu siedzenia z pijanym ojcem, uciekła. I to do innego kraju.

Początkowe lata Dacre spędził na poszukiwaniach w Ameryce, dopiero później wpadł na trop, że znajduje się w Anglii po tym, jak jej tożsamość omiotła świat czarodziejów za współdziałanie z Voldemortem. Kiedy ją odnalazł jeszcze nie uważał, że cokolwiek się zmieniła. Początkowe dni sprawiły, że uwierzył, że wszystko jest jak dawniej, że takie właśnie może być. 

Dopiero później, kiedy usłyszał o wszystkim, czego dopuściła się Robyn... Oczywiście, próbował z nią rozmawiać. Fanfiction pisałam bardziej z osoby Snape'a niż Robyn, dlatego takich scen tutaj nie ma. Ale było już za późno na jakiekolwiek rozmowy. Minęły lata, Robyn wiele przeszła, za wiele jak na nastolatkę. Później sam był świadkiem wielu sytuacji z udziałem Robyn m.in. jak torturowała innych ludzi, zabijała, mówiła o takich sprawach z satysfakcją i zadowoleniem, jakby była z tego dumna, jak też było.

Prosił ją, aby z nim wróciła do Ameryki, o tym było wspomniane. To była ostatnia próba ratowania Dacre Robyn z bagna, w które się wpakowała. Nic więcej nie mógł zrobić, nie miał jak przemówić jej do rozumu. Kiedy mu odmówiła, wiedział, że to koniec, że jego dawnej siostry już nie ma.

 Choć może się wydawać, że Robyn odmówiła tylko przez wzgląd na Snape'a, bo to on ją poprosił, to prawda jest taka, że nawet gdyby tego nie zrobił, Robyn nigdy by nie wróciła. Jak już wcześniej wspominałam, jak było wiele razy podkreślane w fanfiction — Robyn była wręcz uzależniona od Czarnego Pana. Czuła, że miała wobec niego dług. Poza tym nawet Voldemort by jej na to nie pozwolił, no bądźmy szczerzy. Po prostu wykorzystała sytuację, aby zbliżyć się jeszcze bardziej do Severusa.

W kwestii relacji Robyn i Severusa chciałabym jeszcze na szybko dodać, że osobiście nie uważam, aby to była taka prawdziwa miłość. Nie. To z pewnością było jakieś uczucie, ale nie tak silne, nie tak prawdziwe. Robyn była po wielu przejściach, w tym po wykorzystaniu. Po tym się nie pozbierała tak, aby komuś w pełni zaufać. Tymczasem Severus w głowie wciąż miał także Lily. Nie mógł jej zapomnieć pomimo upływających lat.

Dacre i Robyn w dzieciństwie zamieszkiwali w pobliżu Zloshire, stąd Robyn znała to miejsce, stąd wiedziała, gdzie szukać tej osoby, której szukała, a o której na razie nie chcę nic rozwijać. Bo możliwe, że z tego będzie osobna historia. I również stąd Dacre się znalazł w pobliżu. Widząc, co zrobiła jego siostra, był już ostatecznie przekonany i świadomy, że Robyn nigdy się już nie zmieni, że już dawno siebie zgubiła.

Powrócił do Anglii w niejasnym celu. Targało nim wiele emocji. Chciał przede wszystkim znaleźć Robyn, początkowo nie myślał, że ją zabije. Bardziej był skory uwierzyć, że odda ją w ręce ministerstwa, choć i tak myśl, ta zdrada własnej siostry, przychodziła mu z trudem. Wtedy jednak, kiedy dotarł pod progi domu, nie był w stanie przez nie przejść. Spędził przed nimi spory odłamek czasu, a kiedy Robyn wyszła, nie wiedząc, co zrobić, postanowił ją śledzić. Widząc, że i ona kogoś śledzi, upewnił się w tym, że dobrze zrobił.

Wtedy usłyszał słowa Robyn i zauważył, że chce zabić kolejną osobę, która chciała poniekąd stanąć przeciwko Voldemortowi. Mimo wszystko Dacre był w głębi serca dobry i życzył Voldemortowi porażki, nienawidził, kiedy ludzie umierali, ale i tego nie był w stanie wybić z głowy swojej siostry. Zamordował Robyn, aby ratować nie tylko Severusa i inne osoby, które mogły stanąć na jej drodze, ale i ją samą. Tę dawną Robyn, którą wciąż miał w sercu.

Przypomina mi się teraz taka scena z „Gry o tron" z ostatniego odcinka, gdzie też ktoś umiera. Nie będę spojlerowała, ale teraz zorientowałam się, że to bardzo zbliżone sprawy. Lubiłam tę postać, a jednocześnie byłam w stanie przyznać, że jej śmierć ma sens, jest uzasadniona i tak będzie lepiej. Lepiej dla wszystkich. Tę postać z GOT także zamordował ktoś bliski.

Pod koniec pierwszej wojny wyszło zezwolenie na używanie zaklęć niewybaczalnych wobec śmierciożerców, właśnie dlatego Dacre nie został skazany, choć tak bardzo chciał. Robyn była śmierciożercą, i to jedną z bardziej poszukiwanych.  

Przepraszam za takie rozpisanie, ale chciałam, aby wszystko było jasne. Teraz na szybko do Cukiereczka.

CUKIERECZEK KOT

Tu nie ma nic niezwykłego. Cukiereczkiem oczywiście zajął się Dacre i nie sądzę, abym mogła cokolwiek więcej tutaj napisać. Cukiereczek odczuwał tęsknotę za Robyn, mimo wszystko zwierzęta potrafią ją odczuwać. Przez wiele dni marnie wyglądał z tej tęsknoty. Był inteligentnym kotem, a właściwie był czymś więcej — matagotem. 

Dacre jednak — daję słowo! — dobrze się nim opiekował, a i Cukiereczek z biegiem czasu go polubił. Ze zwierzęciem można mieć silną więź. Dacre i Cukiereczek taką mieli, ponieważ łączyła ich jedna osoba, która odeszła z tego świata. Robyn. To właśnie mimo wszystko Cukiereczek był takim wsparciem dla Dacre. Uspokajał go swoim mruczeniem, Dacre mógł go głaskać, a taka obecność w życiu człowieka zwierzęcia robi więcej, niż człowiek jest w stanie pomyśleć. Wiem z doświadczenia. 

A choć Cukiereczek polubił z biegiem czasu Dacre, to Severusa, który odwiedzał od czasu do czasu Dacre, nigdy nie polubił. Za każdym razem na niego warczał, drapał go i prychał jak dzikie stworzenie XD 

Zapomnij • Severus Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz