Rozdział 34

457 42 232
                                    

— Zostań.

Wraz z tym jednym jedynym słowem nastała napięta cisza. Severus z jednej strony był na siebie wściekły, że ostatecznie uległ, ale z drugiej czuł — choć ciężko mu było to zaakceptować — ulgę, że nie pozwolił jej tak po prostu odejść.

Milczenie przeciągało się coraz dłużej. Zarówno Severus, jak i Robyn bez słowa się w siebie wpatrywali, a każde z nich pochłaniało się swoim myślom. W końcu Robyn pokonała swój wewnętrzny szok. W duchu ewidentnie nie była przygotowana na to, że Severus ją zatrzyma. Zresztą on sam też nie.

Zmniejszyła dzielącą ich odległość. Podeszła tak blisko, że to aż zrobiło się niekomfortowe. Severus zrobił krok w tył, ponieważ podejrzane gorąco oblało całe jego ciało jakby wylał na siebie wrzącą wodę. Nie potrafił oderwać wzroku od szmaragdowych oczu Robyn, które jak zwykle jarzyły się tym swoim typowym blaskiem — iskrą złośliwości, wesołości i lekkiej zadziorności.

— Mam zostać? — zapytała z satysfakcjonującym uśmieszkiem na twarzy.

— Nie będę się powtarzał. — Wiedział, w co grała i nie zamierzał znowu ulec.

— Nie musisz. Świetnie usłyszałam. Wiedziałam, że będziesz chciał, abym została. Nie byłam tylko pewna, czy starczy ci odwagi, aby mnie zatrzymać. Nie znam większego tchórza od ciebie, Snape Snape.

— Czego ty ode mnie chcesz? — zdenerwował się przez to, że nazwała go „tchórzem". — Po co tu w ogóle przychodziłaś, aby pytać mnie o zdanie na temat swojego durnego wyjazdu? Co mi do tego, Morton?

— Co od ciebie chcę? — powtórzyła i z odwagą zadarła podbródek. — Chcę tego samego, czego chcesz ty.

Parsknął ironicznym i bynajmniej niewesołym śmiechem, patrząc na kobietę z pobłażliwością.

— Rozwiń — zażądał już z kamienną twarzą.

— Nie sądzę, że słowa będę tu potrzebne — odparła, a następnie chwyciła go za tył głowy i przybliżyła do siebie, z namiętnością chłonąc jego usta.

Przez dosłownie moment Severus był cały sparaliżowany tym, co zrobiła. Nie spodziewał się tego, choć powinien. Życie nauczyło go, że po RobynMorton trzeba było się spodziewać niespodziewanego. Kiedy ten moment zaskoczenia minął, a Robyn ani na cal się nie odsuwała, on także ją pocałował. Nie zdążył tego nawet przemyśleć. Poczuł w sobie nagłą potrzebę bliskości, chwili zapomnienia o wszystkim.

Chwili, która miała być tylko chwilą. Jednym momentem. Niczym więcej.

Och, jak bardzo się mylił!

Oddawał pocałunki Robyn z taką samą żarliwością, aż oboje, wręcz machinalnie, zrobili kilka kroków w stronę drzwi sypialni. Robyn, jak to ona, otworzyła drzwi kopniakiem i to z takiej siły, że odbite od ściany drzwi uderzyły Severusa w plecy, ale ten nie zwrócił na to uwagi. Padli razem na łóżko.

Nie było dla Severusa zaskoczeniem, że pierwsza wybudziła się Robyn. Zdziwiłby się dopiero, kiedy wciąż by leżała obok. Był wczesny poranek. Po wczorajszym wieczorze Severus miał mętlik w głowie. Był w wielkim szoku, że wydarzyło się to, co się wydarzyło.

Z westchnięciem ułożył się na boku, wciąż nie kłopocząc się, aby wstać. Mruknął coś niezrozumiałego dla samego siebie w poduszkę i podciągnął kołdrę aż po czubek głowy, ukrywszy się przed promieniami słońca. Próbował odszukać na szafce nocnej różdżkę, aby tylko zasłonić te wnerwiające słońce, ale nie mógł na nią trafić. Nie chciało mu się wstawać, aby jej odszukać.

Zapomnij • Severus Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz