Rozdział 20

536 52 75
                                    

Pisałam ten rozdział na szybko — od ósmej do dwunastej (podczas przerw lub nudniejszych lekcji zdalnych, hehe), sprawdziłam, ale i tak mam wrażenie, że miejscami jest słabo, może to tylko moje omamy, w każdym razie zapraszam do czytania! ♥

— Złapali Dacre...

Oszołomiony takim nagłym zwrotem akcji w swoim życiu Severus, złapawszy Robyn w talii, wprowadził ją do środka mieszkania, gdzie osunęła się natychmiast o ścianę. Zakryła twarz w dłoniach, a po chwili z jej gardła wydobył się krzyk złości tak głośny, że Cukiereczek, który wpadł do środka zaraz za nią, zjeżył się i badawczo rozejrzał dookoła, poszukując zagrożenia.

Severus nie wiedział, co powinien zrobić, postawiony w tak nowej sytuacji. Przypatrywał się jedynie siedzącej opartą o ścianę Robyn, której kończyny drgały w akcie zdenerwowania. 

— Jak? Kto? — wydusił cicho w końcu.

— Miałeś rację — wypaliła przez zęby, a jej głos był stłumiony przez zakrywanie ust w rękach. — Zadowolony? Miałeś rację, jestem niebezpieczna. 

— Sądziłem, że to powód do dumy. — Nie powstrzymał złośliwego uśmiechu. Dobrze, że Robyn go nie zauważyła.

— Bagatelizowałam tych cymbałów z ministerstwa — oznajmiła, nareszcie się odkrywając. Spojrzała na mężczyznę swoimi zielonymi oczami, w których widoczny był cień szaleństwa, lecz głównie... zmęczenia. — Nie bałam się ich przez choćby chwilę, ale zapomniałam, że mogą wykorzystać mojego brata... 

— Więc to naprawdę twój brat. — Severus w zamyślaniu zmarszczył brwi.

— Oczywiście, że tak, a kto inny niby? Moja matka? — prychnęła pogardliwie i wstała z podłogi, otrzepała szaty. Ruszyła do kuchni, gdzie zaparzyła sobie kawę. 

— Nie miałem pojęcia, że masz brata, gdzie on niby był przez ten cały czas? — Podążył mozolnym ruchem za nią i przypatrywał się uważnie, jak mieszała w filiżance. 

Przerwała robioną czynność i przeniosła na niego wzrok. Widocznie pogrążyła się w zastanowieniu. Severus na ten widok po prostu przewrócił oczami.

— Po coś do mnie przyszłaś, tak? — burknął z pretensją. — Może więc wypadałoby rzucić trochę światła na sprawę? 

Wbiła wzrok w kawę. Cisza trwała tak długo, że Severus zdążył już kompletnie zwątpić, czy kiedyś się zakończy. Właśnie wtedy Robyn nareszcie wykrztusiła:

— Dacre i ja wychowywaliśmy się w Ameryce — zaczęła powoli i usiadła na kanapie. Severus tymczasem zajął fotel. — Zawsze byliśmy dla siebie oparciem, bo mieliśmy tylko siebie. Ojciec był pijakiem. Rozpoczął picie, gdy mama zaczęła odchodzić od zmysłów, czyli cztery lata po moim urodzeniu — zrobiła chwilę przerwy, aby ostrożnie wysiorbać odrobinę gorącej kawy i dać sobie czas na zebranie myśli. — Mama straciła bliźniaczkę... Po tamtej tragedii nie mogła się pozbierać, przynajmniej z tego, co opowiadał mi brat. Kompletnie się zmieniła, a wraz z nią ojciec, który nie mógł sobie z nami poradzić. Zaczął pić, zaczął nas bić... Wybawieniem była szkoła, Ilvermorny, gdzie miałam chwilę wytchnienia od patologicznego ojca i nieobecnej wiecznie matki, ale nawet tam nie miałam łatwego życia. Rozeszły się plotki, że moja mama jest szalona, a jak to bywa w pierwszych rocznikach, te dzieciaki uznały to za największy żart na roku i znęcały się nade mną. 

Severus przysłuchiwał się temu wszystkiemu z zaskoczeniem. Nigdy by nie przypuszczał, że można aż tak manipulować swoimi emocjami, jak robiła to Robyn — przecież była wiecznie uśmiechnięta, radosna, pełna energii, a miała tak ciemną przeszłość... 

Zapomnij • Severus Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz