Rozdział 22

532 49 106
                                    

Na wstępie chciałabym przeprosić, że już trzy tygodnie nie było nowego rozdziału, ale to wszystko za sprawką „wyzwania pisarskiego", które sama sobie narzuciłam, a mianowicie, jak pewnie część z was wie z mojej tablicy, codziennego pisania i wrzucania rozdziałów przez dwadzieścia cztery dni ze specjalnie stworzonego pod ten fakt fanfiction — „Świąteczne pierniczki".

Zaniedbałam wszystkie opowieści, ale to w szczególności, ponieważ „Zapomnij" potrzebuje za każdym razem najwięcej pracy i przemyślenia różnych spraw.

Już zbliżam się w „Pierniczkach" do końca, więc większa regularność też na pewno wróci.

Pomimo tej całej opowieści Severus w dalszym ciągu nie był przekonany do powodu, przez którego wzgląd Robyn wybaczyła swoje opuszczenie przez brata. W jego opinii w dalszym ciągu taki akt był absolutnie niewybaczalny i on nigdy by czegoś takiego nie puścił płazem.

Robyn także na taką nie wyglądała, choć w końcu nie raz, nie dwa Severusa zaskoczyła. Przyjrzał jej się więc uważniej i splótł palce.

— I to tyle? — zapytał beznamiętnie.

— A chciałbyś coś dodać? — odpowiedziała pytaniem na pytanie, urażona.

— Tak po prostu wybaczyłaś? Te wszystkie lata? — Nie był w stanie tego pojąć. Dacre ją zostawił. Uciekł z jakąś ledwie poznaną dziewczyną na drugi koniec Ameryki. Porzucił ją, swoją młodszą siostrę, zostawił z ojcem pijakiem, który niegdyś ich bił.

— To moja rodzina. Co miałam zrobić? Puknąć go w czoło i kazać spadać na drzewo? — Uniosła brwi i zrobiła bardzo głupią minę, jakby tłumaczyła coś oczywistego małemu dzieciakowi.

Severus nienawidził, kiedy to robiła. Doprowadzała go tym do szewskiej pasji, choć na zewnątrz nie okazywał żadnych emocji. Starał się być obojętny.

— Nie miałam gdzie się podziać, Snape Snape — burknęła obrażonym tonem i założyła ręce na piersi, obrzuciwszy mężczyznę ostrym wzrokiem. — Wywaliłeś mnie za drzwi, bo mogłam ci sprawić kłopot, w końcu jestem tak poszukiwana! — zawołała wściekle.

Odpowiedział milczeniem.

— Nie wiem nawet, co ja tutaj robię — wyszeptała już spokojniej i odwróciła wzrok. — Upadłam chyba po prostu tak nisko, że błagam o pomoc typa, co mnie bezczelnie wykopał na zewnątrz.

— Cudownie — rzucił z sarkazmem.

— Świetnie — odparła zjadliwie i wstała, wciąż z obrażoną, jak dziecko, miną. Odwróciła się do niego tyłem i oparła bokiem o ścianę, jakby nie chciała nawet na niego patrzeć.

Tymczasem Severus czekał. Nie miał zamiaru prosić o to, aby powiedziała, czego od niego ostatecznie oczekuje, choć podejrzewał, że sama nie miała o tym bladego pojęcia. Wbijał wzrok w jej plecy i czekał, obojętny na wszystko, aż w końcu Robyn się odwróciła i powiedziała prosto z mostu:

— Masz mi pomóc go odbić.

— Słucham? — Uniósł brwi i uśmiechnął się z kpiną.

— Trzymają go w Ministerstwie, pewnie w jakichś swoich lochach czy gdzieś tam. Nie wiem, jak u was w Anglii to wygląda, ale u nas w Ameryce mieli więzienia pod Ministerstwem — obwieściła i powoli podeszła do Severusa, który wciąż siedział na swoim fotelu.

Stanęła tuż przed nim, a następnie ukucnęła i przybliżyła swoją twarz do jego tak bardzo, że stuknęli się czołami.

— Masz mi pomóc — powiedziała ponownie i spojrzała Severusowi prosto w oczy.

Zapomnij • Severus Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz