Rozdział 12

622 64 83
                                    

Nie zdążył przeczytać nawet pięciu stron, gdy Robyn ponownie wstała z kanapy.

— Gdzie ty znowu idziesz? — zapytał. Nie uniósł nawet wzroku znad książki, choć kątem oka uważnie obserwował jej poczynania.

— Cuchnę krwią, idę się umyć — rzuciła lekko.

— Umyć? — powtórzył i wstał.

— Co? Chcesz ze mną? — Uniosła brew i uśmiechnęła się zawadiacko.

— Broń Salazarze — burknął. — Uważaj na ten bandaż.

— Wiem, Snape Snape. Nie jestem, wbrew twojej opinii, taką idiotką. — Dotknęła palcem opatrunku i poruszyła niemal bezgłośnie ustami.

— A chodzić ulicami beztrosko to mogłaś.

Spojrzała na niego ostrym wzrokiem.

— Nie poruszamy więcej tego tematu — oznajmiła szorstko.

— To jest mój dom i to ja będę o tym decydować, nie ty.

Spięła się, ale nic nie odpowiedziała. Weszła do łazienki, głośno trzaskając drzwiami. Severus prychnął pod nosem i z powrotem usiadł na swoim wygodnym fotelu. Z łazienki dobiegł go szum wody, gdy ponownie zaczął czytać książkę.

I ponownie mu przerwano.

Zatrzasnął lekturę i zacisnął usta, kiedy usłyszał przeciągłe miauczenie od strony drzwi. Wstał i sztywno ruszył w ich stronę.

— Nasz węgiel... — wysyczał przez zaciśnięte zęby, gdy czarny kocur natychmiast wpadł do środka i wskoczył na kanapę.

Nie mógł uwierzyć, że ten kot zaczynał czuć się w jego mieszkaniu jak w swoim domu. W dalszym ciągu miał ochotę przerobić go na pyszne kiełbaski.

Za oknami tego dnia również było ponuro i chłodno. Nie lało jak z cebra, ale była lekka mżawka. Wiatr stukał o salonowe okno, zaś ogień iskrzył radośnie w kominku. Cukiereczek mruczał z zadowoleniem, prężąc się jak struna na wygodnej kanapie. Severus obserwował go kątem oka, aby w razie czego rzucić w niego jakimś wazonem czy czymś innym, najlepiej to Avadą Kedavrą.

Szum wody z łazienki ustał, a drzwi od niej lekko się uchyliły. Wyjrzała z nich ręka, która skierowała palec w stronę drzwi od jego sypialni. Chwilę później z pomieszczenia wyleciała jedna z jego szat.

— Morton! — zawołał wściekłym głosem, wstając. Zbliżył się do drzwi, które się zatrzasnęły.

— No cooo? — dobiegł go zduszony głos.

— Po co ci moja szata?!

— Moje ubrania się uwalone we krwi, stary, rusz mózgiem.

— Mam to gdzieś! — zawiadomił, uderzając pięścią w drzwi.

— Dobra, to będę łazić naga! — oznajmiła, a drzwi się otworzyły, lecz Severus zareagował błyskawicznie, zatrzaskując je z powrotem, nim cokolwiek zdołałby zobaczyć.

— Ubierasz się w swoje ubranie, masz przecież po coś tę cholerną różdżkę! Wyczyść tę krew, jaki problem!

— Ale one śmierdzą! — broniła się.

— To je umyj!

— Nie chce mi się!

— Wystarczy, że oblejesz je Aguamenti — powiedział stanowczym tonem.

— Chyba sobie żartujesz — parsknęła rechoczącym śmiechem. — Nie pomogło.

— Mam to gdzieś! Moją szatę zostaw w spokoju, bo przysięgam... — nie dokończył, gdy drzwi się otworzyły.

Zapomnij • Severus Snape ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz