Pomiędzy Severusem a Robyn zrobiło się dziwnie. Tak, to było dobre słowo. Severus sam nawet nie wiedział, kiedy i jakim cudem to wszystko tak się potoczyło. Jednego dnia nienawidził Robyn, która go strasznie denerwowała, a od kilku dni regularnie się spotykali, ona zostawała na noc, a jemu to bynajmniej nie przeszkadzało. Właściwie, to prawie ze sobą mieszkali.
Z tego, co wiedział Severus, Dacre był nieco rozczarowany, kiedy Robyn oznajmiła, że zostaje w Anglii, ale nie zamierzał jej zmuszać do powrotu — w końcu była dorosła. Robyn widocznie odetchnęła z ulgą, kiedy Dacre wrócił do domu.
Wciąż się trochę dąsała za to, że oddał bez jej zgody galeony Cheryl, uważała to za zdradę, aczkolwiek mimo wszystko Dacre wciąż pozostawał jej bratem.
Nie mogłaby się na niego ot tak obrazić po tych wszystkich latach, kiedy bronił ją przed patologicznym ojcem, pomagał się uczyć magii, opiekował się nią. Nie mogłaby. Dacre od zawsze miał miększe serce na cierpienia innych, zaś Robyn zdawała się ich wręcz nie dostrzegać.
Z regularnymi wizytami Robyn Severus nie wiązał żadnych większych planów na przyszłość, bynajmniej nie! Nawet wciąż nie czuł do tej kobiety nic więcej niż tylko pragnienie zaspokojenia swoich własnych potrzeb, choć, musiał przyznać, że przebywanie w jej towarzystwie stało się znacznie przyjemniejsze, niż było to onegdaj.
Perspektywa do ich relacji Robyn, wydawało się Severusowi, była taka sama. Zresztą trudno się było dziwić. Robyn wiele przeszła, między innym przez toksyczną relację, która zamiast na uczuciu opierała się na zwykłym wykorzystywaniu i traktowaniu jak rzecz materialną. Wiedział z doświadczenia, że po takich przeżyciach trudno uzyskać na nowo zaufanie do ludzi.
Może to niestosowne, ale pomimo spotykania się z Robyn, Severus wciąż myślał o Lily Evans, a właściwie teraz Potter. Wracał wspomnieniami do urywku przepowiedni, którą dosłyszał w gospodzie pod Świńskim Łbem, niejakiej Trelawney oraz Dumbledore'a i o tym, jak od razu opowiedział o wszystkim Czarnemu Panu. Nie wiedział, czy dobrze zrobił. Jako śmierciożerca powinien być lojalnym wobec swego pana, ale nie mógł wybić ze swojej głowy tego, jak ważna dla niego była Lily, i jak bardzo ją kochał...
Nie potrafił przerzucić swoich myśli na inny tor — z Lily na Robyn, choć próbował. Miał jednak wrażenie, że pomimo bliskiego kontaktu z Robyn, to myślami wciąż krążył wokół Lily. Severus nawet sądził, że Robyn o tym wiedziała, albo przynajmniej podejrzewała... Niemniej nic nie mówiła. Do czasu.
Pewnego dnia, kiedy Robyn krzątała się po domu, a Severus czytał książkę, niespodziewanie poruszyła ten temat, i to tak kompletnie znienacka.
— Myślisz o niej.
— O kim? — Udawał, że nie wie, o czym mówi. Nawet nie odwrócił głowy w stronę Robyn, wciąż zaczytany w lekturze.
— Dobrze wiesz, o kim.
Odłożył książkę i z podirytowaniem odwrócił się w stronę patrzącej na niego spojrzeniem spode łba Robyn. Wielki kocur Cukiereczek leżał przy jej stopach, które łaskotał swobodnymi ruchami swojego ogona.
— Nie, nie wiem — skłamał.
— Tak, wiesz — warknęła. — Nie rób ze mnie idiotki. Już dawno dowiedziałam się o Lily Evans. Kochałeś ją. I wciąż kochasz.
Severus milczał.
— Milczenie też jest odpowiedzią — rzekła z chłodem w oczach. Odwróciła głowę, wyglądając uporczywie przez okno.
Nie był pewny, czy powinien dalej brnąć w zaprzeczenie, skoro już dawno o tym wiedziała. No nie, nie było sensu. Robyn nie była głupia, przynajmniej nie aż tak bardzo, aby tego nie wyczuć. Wciąż kochał Lily, choć ich drogi się rozeszły wiele lat temu, choć była już mężatką i to z jego wrogiem. Wciąż kochał Lily.
Po reakcji Robyn dostrzegł, że ten fakt jej bardzo przeszkadzał. Wyraźnie oczekiwała, że o niej zapomni, kiedy ich więź się zacieśni. Problem leżał w tym, że Severus nie zapomniał i nawet nie chciał zapomnieć.
Zastanawiał się, czy reakcja Robyn była kwestią tego, że go kochała. Może dla osób z zewnątrz mogłoby to się wydawać oczywiste, że tak było, zwłaszcza po tym wszystkim, co pomiędzy nimi zaszło, ale wewnątrz wcale takie nie było. Severusa i Robyn łączyła specyficzna relacja. Tutaj nie było pewne, czy chodziło o miłość, czy zwyczajne cielesne pożądanie. Bardziej prawdopodobna była ta druga kwestia, przynajmniej od strony Severusa, ponieważ przecież wciąż myślał o Lily, to było więc jasne.
— Nie próbuj nawet wchodzić mi do głowy, Morton — powiedział zdegustowany Severus.
— A niech to, podszkoliłeś się — przewróciła oczami.
— Oczywiście, że tak. Po tym pierwszym razie, jak wyniuchałaś całe moje życie, codziennie ćwiczyłem, aby znowu nie dopuścić do takiej sytuacji. Następnym razem więc nawet nie próbuj.
W oczach Robyn pojawiły się ogniki, które były sygnałem, że zaczynała się powoli denerwować.
— Powiedz mi chociaż — zaczęła z jadem — czy wtedy, kiedy się całujemy, też wyobrażasz sobie tę szlamę?
Teraz to w oczach Severusa pojawiły się iskry złości, kiedy odłożył książkę i zrobił kilka kroków w stronę Robyn.
— Dość.
— Och, bo co? Pobiegniesz do niej? — zapytała z kpiącym uśmieszkiem.
Nastała napięta cisza. Oboje wpatrywali się w siebie nawzajem z dziką furią. Wrzało tak bardzo, że wulkaniczny wybuch był bardzo bliski. Robyn bez mrugnięcia wpatrywała się hardym wzrokiem prosto w ciemne oczy Severusa, który także nie zamierzał przegrać tej bitwy na spojrzenia. Aby wygrać, postanowił wyciągnąć swojego asa w rękawie.
— Bardzo się tym przejmujesz, Morton — rzucił złośliwie. — Czyżby przemawiała przez ciebie zazdrość? Może czujesz do mnie coś więcej, niż sama jesteś w stanie przyznać?
Mięśnie twarzy Robyn napięły się złowrogo, a w jej oczach furia się powiększyła jeszcze bardziej, aniżeli było to wcześniej. Severus wiedział, że stąpa po cienkim lodzie, który w każdej chwili może w końcu pęknąć. O dziwo, tak się jednak nie stało. Robyn powiedziała coś, czego zdecydowanie się po niej nie spodziewał.
— Należysz do mnie.
— Nie jestem twój — odparł z satysfakcjonującym uśmieszkiem.
— W takim razie ja nie jestem twoja — rzuciła ze złością. — Idę znaleźć przypadkowego faceta, z którym...
— Nigdzie. Nie. Idziesz — przerwał.
— Podobno nie jesteś mój, więc ja też nie jestem twoja. — Na twarzy Robyn wystąpił lekki triumf, którego prędko przyćmiła wściekłość. — Nie zamierzam się bawić w kotka i myszkę i dzielić się tobą z jakąś szlamą, która w dodatku cię nie kocha! Wybór w tej sytuacji jest oczywisty! Albo ja, albo nikt, bo ta szlama cię nie chce!
W dłoni Snape'a nie wiadomo kiedy pojawiła się różdżka.
— Powtórz.
— Ta szlama cię nie chce — powtórzyła głośno Robyn. — Przejrzyj na oczy, człowieku. Od lat choćby ze sobą nie rozmawialiście, czy to nie jest oczywiste? Powinno być. Dlaczego ty wciąż nie możesz o niej zapomnieć? Dlaczego ty wciąż ją kochasz? Dlaczego?
— Nie wiem — szepnął, nagle sobie to uświadamiając. — Nie wiem, dlaczego.
Nastała chwila ciszy. W pewnym momencie Robyn odwróciła się, aby odejść, ale Severus ją zatrzymał.
— Nie wychodź... Nie chcę, abyś wychodziła — wykrztusił proszącym tonem.
Te słowa zatrzymały Robyn. Pierwszy raz Severus wystawił na tacy swoje odczucia i wprost powiedział to, czego chce, czy też w tym przypadku nie chce. Zatrzymała się.
— Dobrze. Zostanę.
CZYTASZ
Zapomnij • Severus Snape ✔
FanfictionPo zakończeniu Hogwartu Severus Snape, ślepo wierzący w ideały Czarnego Pana, przyłącza się do śmierciożerców. Pierwsze niepowodzenie w miłości utrwaliło na jego duszy trwałą ranę, którą, jak myślał, nikt ani nic nie będzie w stanie nigdy zagoić. Ws...