4

187 10 1
                                    


*DOM BETHANY*

*BAVERLY*

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się na wszystkie strony. Leżałam na łóżku. Nie wiedziałam co się dzieje i zerwałam się szybko wstając. Byłam w pokoju Bethany i zerknęłam na zegarek stojący na wysokiej  białej komodzie. Była godzina osiemnasta.  Przypomniałam sobie ostatnie wydarzenia. No tak przecież moje przyjaciółki są chyba wilkami. To się nie dzieje naprawdę. Jestem tylko walnięta. Albo i nie. Chodziłam w kółko po pokoju, w którym byłam sama. Co ja tu robię tak naprawdę? Postanowiłam zejść na dół gdzie zastałam przyjaciółki.

- Hej Baverly, jak się czujesz? - spytała zmartwiona Bethany.

- Dzień dobry! - krzyknęła Tatia.

- Hej. Dobrze ale czy możecie mi powiedzieć co to do cholery było? Ja jednak nie do końca rozumiem co się odwaliło kilka godzin temu - spytałam obojętna. Spojrzałam na dziewczyny a one westchnęły głęboko.

- To po prostu... - nie dokończyła, przerwała jej Tatia.

- Jesteśmy wilkami - powiedziała dumnie Tatia na co usiadłam na krześle. Mogłam się spodziewać tej odpowiedzi, gdyż widziałam co się stało.

- Tak to prawda i przyznałyśmy ci się wtedy w lesie. Zrobiło ci się słabo i... - przerwałam Bethany.

- I?! - rzekłam zaciekawiona.

- I już byś upadła ale Nickolas Cię złapał - rzekła, na co byłam zdziwiona. Jaki znowu Nickolas?

- Nickolas? Jaki znowu Nickolas? - spytałam.

- Mój brat - odezwała się Tatia. Przypomniałam sobie kolesi w szkole, którzy przynieśli kanapkę Tatii. Czyżby to był ten zielonooki? Ciekawe.

- Ten zielonooki? - spytałam.

- Tak, ten zielonooki. Mogę Cię z nim poznać - dodała, na co przewróciłam oczami.

- Ale Baverly powiedz teraz szczerze, jesteś zła na nas? - spytała, na co się zaśmiałam.

- Ależ oczywiście, że nie. To było zajebiście szalone - powiedziałam. Zaczęłam zachowywać się jak nie trzeźwa. Najwidoczniej coś mi odwaliło.

- Dobra dziewczyny, koniec tych pytań zamówmy pizzę! Jestem głodna zupełnie jak wilk! - powiedziała Tatia na co się uśmiechnęłam.

- Zgadzam się! Zamówmy! - krzyknęłam.

- Czemu nie hah! - prychnęła Bethany.

*BETHANY* 

Zjadłyśmy z dziewczynami pizzę i uznałyśmy, że obejrzymy netflixa. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Było to dziwne, gdyż kto o dwudziestej godzinie dzwoni do drzwi. Zaczęłam się zastanawiać, czy pość i otworzyć czy dać sobie spokój. Bałam się, że to Jacob a wtedy zrobiło by się pewnie niebezpiecznie dla Tatii. Dziewczyny wyrwały mnie z myśli.

- Bethany? Żyjesz? - spytała Baverly.

-  A kogo tu niesie o tej godzinie - powiedziała Tatia.

- A może to twoi bracia? - spytałam, co zaczęło mnie coraz bardziej zastanawiać i siać niepokój.  Ale przecież bracia Tatii nie wiedzą chyba gdzie mieszkam. Chociaż.

- Otwórz - rzekła zdenerwowana Tatia na co niechętnie wstałam.

- Nie lepiej nie. Co będziesz komuś otwierać. Nie wiesz kto stoi za drzwiami - rzekła przestraszona Baverly. Zdecydowałam. Otworzę. Jestem wilkiem zawsze mogę się zmienić. Poszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Powoli i niepewnie otworzyłam drzwi po czym usłyszałam głos.

- No hej Bethany - rzekł Jacob. Nie wiedziałam co robić. Zrobiłam się czerwona i czułam jakby coś się na mnie waliło. To nie był najlepszy moment. Nie teraz!  Co on tu robi? Zrobiłam wielkie oczy, zacisnęłam zęby oraz ścisnęłam pięści. Po jaką cholerę tu przylazł? 

- Co ty tu robisz?!! - wybuchłam ze złości.

- Ejejej co ty taka zła? - spytał podejrzliwie, przez co zawstydziłam się.





Srry, że taki krótki rozdział ale będą dłuższe. Postaram się pisać częściej. Pozdro <3



Dark side of wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz