21.

71 7 10
                                        

Biegłam szybko. Nie obchodziło mnie nawet czy ktoś biegnie za mną. Ściemniało się coraz bardziej i musiałam dotrzeć do domu przed zmrokiem. Bałam się niesamowicie. Boję się wilkołaków jak cholera. Nie dość, że ledwo co oddycham to jeszcze z moich rąk lecą krople krwi. Wilkołak zapewne od razu wyczuje mnie. 

Usłyszałam szmer i zatrzymałam się przy szerokim drzewie. Miało duże wystające korzenie, w których schowałam się. Skupiłam się i zakryłam twarz w dłoniach. Nastał już ciemny mrok. Nie widziałam nic. Tylko ciemność. Oparłam się o pień drzewa i spojrzałam w niebo, na którym błyszczały rzadkie gwiazdy. Ledwo było je widać. Ujrzałam też piękny blask księżyca, który rozjaśnił niektóre części lasu. Księżyc nie był pełny. Pięknie świecił i tylko on mnie uspokajał. Starałam się nie myśleć, że po lesie grasują wilkołaki. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Raczej nie wrócę dziś do domu. Nie odważę się iść na ślepo po lesie. Do tego w lesie pełnym wilków. A może ktoś mnie szuka? Z resztą kogo obchodzi mój los...

*NICKOLAS*

Przyszliśmy z lasu. Byłem wykończony i do tego nie zastaliśmy nikogo poszkodowanego w lesie. Jednak wiedziałem, że to mógł być Drake i obstawiam, że miał sprzeczkę z Jacobem. Jacob teraz kręci się tu częściej i nie powinien. Ale on ma to w dupie. Myśli, że go nie widzę. Idiota. Codziennie kręci się przy naszym domu i obserwuje. Szpieg. 

Poszedłem do pokoju i zaniepokoiło mnie jedno. Nie było Jacka. Nie był z nami w lesie przecież. Nie czuję jego obecności w domu. Gdzie on się podział do cholery!? Zszedłem na dół i wypytałem chłopaków, czy nie widzieli przypadkiem Jacka, lecz nikt nic nie widział. Mam nadzieje, że nie zniknął tak jak ostatnio. Trudno. Wróci!

Umyłem się i zjadłem byle co. Poszedłem do pokoju i włączyłem jakiś film. Nie interesował mnie on tak bardzo. Zaczęło mi się nudzić i przypomniałem sobie o Baverly. Poszedłem do niej, chciałem sprawdzić co u niej. Zapukałem, lecz dziewczyna nie odpowiedziała. Drugi i trzeci raz, lecz nic. Może śpi. Ale zaraz, nie czuję nawet jej zapachu. Coś tu nie gra. Wszedłem nerwowo do pokoju i zapaliłem światło. Zacząłem krążyć oczami po pokoju, nie było jej tam. Gdzie oni się wszyscy podziali. Pobiegłem do Tatii i wszedłem bez pukania.

- No do cholery Nick puka się! - wrzasnęła, zignorowałem to.

- Nie ma u ciebie Baverly?! - spytałem nerwowo.

- Nie? Jest u siebie w pokoju - rzekła.

- Właśnie jej nie ma! - krzyknąłem. Miałem złe przeczucia.

- No to może jest na dworze lub na dole - rzekła.

- Nie ma jej. Czuję, że jej nie ma! - warknąłem. 

- No to skoro wiesz, że nie ma jej w domu to u mnie tym bardziej jej nie ma! - wrzasnęła. Fakt miała racje. Nie myślę!

- No tak - rzekłem.

- I jak wchodzisz to pukaj braciszku - uśmiechnęła się. 

- Nieistotne - zaśmiałem się. 

- Yhy - uśmiechnęła się ignorancko.

- Czekaj co to za butelka?! Czy ty piłaś wino?! Kurwa Tatia do cholery! Jak nie jedna to druga! Widzę już, że nie trzeźwa jesteś bo ledwo siedzisz i nawet się nie przejmujesz gdzie jest twoja przyjaciółka! Tylko ja jestem normalny w tym domu! - warknąłem, na co zaśmiała się jakby niby nic. Ja pierdole.

Wyszedłem z pokoju i udałem się na dół. Stanąłem w drzwiach na taras i poczułem słodki zapach. Zapach wyczułem ze strony lasu i tam się udałem. Nie no świetnie czyżby poszła do lasu? Po cholerę? 

Dark side of wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz