8.

121 11 22
                                    

*BAVERLY*

Obudziłam się w nocy. Dookoła mnie ciemność. Nikogo nie było jedyne co mnie zaciekawiło to płomienie kominka. Byłam zmęczona i lekko bolała mnie ręka. Dziwne, powinna mnie boleć bardzo. To była przecież poważna rana. Wspomniałam ostanie zdarzenia i dreszcz mnie przeszedł. Rozglądałam się po pomieszczeniu, które wyglądało naprawdę ładnie. Starodawne meble dawały uroku salonu. Kanapy duże i bardzo wygodne. Na jednej leżałam ja. Salon był ogromny a w nim wielkie okna, za którymi znajdowały się niewidoczne drzewa. Z salonu było przejście do kuchni po schodkach. Muszę przyznać, że bardzo przytulnie.

Nie wiele pamiętam. Nie wiem gdzie jestem. Pamiętam, że moje przyjaciółki i jakiś chłopak zszyli mi rękę a potem było coś dziwnego. Ból zniknął a ja straciłam przytomność. Zapewne jestem w domu Tatii. Wstałam. Ujrzałam, że mam na sobie dresy i luźną koszulkę. Czułam jak jest mi sucho w gardle. Byłam spragniona. Bardzo spragniona. Postanowiłam podejść do kuchni i napić się wody. Nie wiedziałam gdzie się co znajduję. Zaczęłam szukać szklanek aż w końcu znalazłam. Nalałam wody z kranu i szybko wypiłam wodę. Nalałam kolejną szklankę i upiłam połowę. Nagle usłyszałam szmer ale zignorowałam to i usiadłam na krześle w kuchni. Kuchnia była biało szara a meble czarne. Wyglądała naprawdę spoko i czułam się w niej dobrze. 

Usłyszałam kolejny szmer i tym razem wstałam. Byłam wystraszona po dzisiejszej sytuacji i tylko jedno mi przychodziło na myśl. To mógł być ten idiota, który zranił mi rękę. Gdy przypominam sobie jego ucisk od razu mi się robi niedobrze. Jego ślepia jak u jakiegoś szatana. Ale co on by tu robił. Mam urojenia jak zwykle. 

Upiłam łyk wody i niespodziewanie przed oczami przebiegło mi coś czarnego i szybkiego. Wstałam przestraszona i pobiegłam szybko na sofę. Stanęłam  na niej i rozglądałam się na wszystkie strony. Bałam się jak nigdy. Moje ręce zaczęły się trząść a do oczu napłynęły łzy.

Błagam niech to tylko moja wyobraźnia!

Błagam!

Tu nic nie ma!

Nie ma! Baverly uspokój się do cholery!

Nagle moim oczom ukazał się pies. Czarny pies, który bardziej przypominał jakiegoś kojota. A może wilka. Może to Tatia mnie straszy tylko. Ona kocha straszyć! Uwielbia wręcz! Dziwny pies wyszedł zza mroku a jego oczy zaświeciły na pomarańczowo. Muszę przyznać, że piękne oczy ma. Jednak uwagę przykuły jego wielkie łapy które miały aż pięć pazurów i to długich. Lekko się skulił i zobaczyłam jego napięte mięśnie. Jednak stał w miejscu. Pytanie na co czeka? Mógł mnie przecież zabić. No chyba, że to ja mam zrobić krok w jego stronę i sama rzucić mu się w jego długie pazurki! Jednak nie był taki groźny. Wydawał się całkiem przyjacielski. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Postanowiłam go sprawdzić. Przeskoczyłam z jednej kanapy na drugą co wydało mi się głupie bo tylko przekręcił wzrok i udał się do kuchni. Postanowiłam zejść na podłogę i udać się po moją szklankę z wodą. Jeśli zginę to trudno. 

Podeszłam do kuchni a dziwnego psa nigdzie nie było. Wydawało mi się to dziwne, bo od tak sobie zniknął. Wzięłam łyka wody i poczułam lekkie powietrze na stopach. Nagle coś mokrego. Pomyślałam o najgorszym. Odwróciłam się a moim oczom ukazał się dziwny pies. Był bardzo duży. Przyznam, że boję się psów. Zawsze się bałam. Jednak teraz zaczęłam uciekać a dziwny pies rzucił się pogoń za mną. Moje stopy wydawały lekkie odgłosy od podłogi. Zaczęłam piszczeć i wskoczyłam na kanapę lecz dziwny pies zatrzymał się i spoważniał. Usłyszałam męski głos i się przeraziłam.

- Co ty do cholery robisz Jack! Powaliło Cię stary? - powiedział wysoki brunet, który był w spodenkach i rozciągniętej koszulce. Promienie księżyca wpadały do salonu i przez to zauważyłam chłopaka. Chyba już gdzieś go widziałam. Nagle z myśli wyrwał mnie nieznajomy.

Dark side of wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz