16.

70 8 7
                                        

*BAVERLY*

Zostałam sama w bibliotece. Myślałam, że jestem w tym domu tylko dlatego, że stanę się nadprzyrodzona. Chyba fajnie by było. Oglądałam dużo filmów o wilkach oraz wiem wiele informacji, które naprawdę mnie fascynują. Jeszcze niedawno nie zdawałam sobie sprawy, że moje przyjaciółki są wilczycami oraz istnieją takie wilki, które mogą się zmieniać w człowieka w każdej chwili. Ciekawe jak to jest. Ciekawe czy łatwo jest być wilkiem. Nick jest wilkiem i ma czerwone oczy tak jak jego kumpel Jack oraz ten cały West. Nie lubię bardzo Westa. Jest podejrzany. Lepiej będzie, jeśli nie będę się z nim zadawać. Chciałabym mieć jednak przyjaciela, takiego jak Jack. Może Jack traktuje mnie jak przyjaciółkę. Mam wrażenie, że mnie lubi.

Postanowiłam wyjść z pomieszczenia i wybrać się w końcu na dwór. Znalazłam się w kuchni i spojrzałam na salon. Przed drzwiami tarasu stał Jack. Jego cztery nogi się napięły. Napinały się coraz bardziej i bardziej. Widziałam jak się złości. Jego pysk się zmarszczył a następnie wyskoczyły mrożące krew w żyłach kły. Wyglądał naprawdę groźnie. Wpatrywał się ze złością w okno. Pytanie brzmi dlaczego był zły? Nie bałam się go. Czułam się spokojnie i nie miałam potrzeby się bać. W głębi serca zaufałam wilkowi.

Spojrzałam na okno. Ujrzałam Drake, który kłócił się z nieznanymi mi chłopakami. Zapewne wilki, ich tu pełno. Jedynie ja jestem człowiekiem. Postanowiłam wyjść na taras i zbadać sytuację. Drake był tak wściekły, że nigdy nie widziałam go w takim stanie. To nie było normalne zachowanie. Coś się musiało stać. Z jednej strony był zły a z drugiej jakby bezradny. Jego oczy były podkrążone i ściekały z nich strumienie łez. Szkoda mi go było. Jeszcze wczoraj był wesoły. Nagle jakiś chłopak z brązowymi włosami popchnął go a następnie przywalił mu w twarz. Zobaczyłam Jacka, który stał i patrzył się na tą cała sytuację. Drake był zupełnie przybity, wyglądał jak załamany chłopak, który pije alkohol, gdyż go dziewczyna zdradziła. A może jakaś go zdradziła. Nie wiadomo mi nic. Na razie, ale może się dowiem. 

Drake przekręcił głowę i ujrzałam, jak z jego nosa leje się krew. Podbiegłam szybko do niego. Chciałam mu pomóc, lecz ten mnie odepchnął. Posłał mi żałosne spojrzenie. I wstał z ziemi.

- Nie potrzebuje pomocy! - wrzasnął ocierając nos. Na jego dłoni znalazła się krew. Spojrzał dookoła i zakaszlał. To dziwne spojrzenie posłał także Jackowi, który patrzył cały czas na niego. Spojrzał ponownie na mnie a ja ujrzałam w jego oczach smutek, samotność, złość, nienawiść oraz jak najbardziej zagubienie. Z oczów da się wyczytać wszystko. Zrobiło mi się go jeszcze bardziej szkoda. Oberwał nawet za nic!

- Drake?! - usłyszałam znajomy mi bardzo głos od zawsze, Bethany.

- Jebać was wszystkich! - wybuchł i pobiegł do domu. Przeraziło mnie to.

- Co się stało do cholery?! - rzekł Nick i nagle pojawił się obok mnie. Spojrzałam na niego smutno, na co uśmiechnął się lekko. 

Co to miało być?!

- Emm Drake chyba nie jest dziś w nastroju - rzekłam niepewnie. 

- Jak to nie jest? Co się stało, dlaczego czuję krew?! - wybuchł Nick i popatrzył na chłopaków.

- No bo ten brunet go walnął w twarz za nic chyba i Drake był strasznie spięty. Nie wiem co mu jest! - prychnęłam i patrzyłam cały czas na Nick.

- Ja idę do siebie, pa - odeszła Bethany, co mnie bardzo zdziwiło. Co to miało być ?! Nawet nie była zainteresowana.

- To nie tak! Ja po prostu chciałem, żeby się uspokoił - rzekł brunet.

- Słuchaj młody, jak chcesz, żeby się ktoś uspokoił to do cholery się to mówi a nie kurwa wali w twarz! Jakbym ja cię tak walnął to byś nie wstał przez dobre pięć godzin! - wykrzyczał Nick i popatrzył na chłopaków stojących przy nim z pogardą. Miałam nadzieję, że mu przywali, jednak chyba nie dziś.

- Dobrze rozumiem, ale... - niestety nie skończył.
- No właśnie chyba nie rozumiesz. Nie ma ale! Jeszcze jeden popis przed kolegami a podetnę ci gardło pazurami młody! - odpowiedział Nick. Był zdenerwowany. Chyba wiedział l co się stało Drake.
- Dobra weź zluzuj gacie alfo! - rzekł brunet na co sie oburzyłam.
- Żebym to ja zaraz tobie nie zluzował - prychnął alfa.
- Nie boję się ciebie! - zaczął pyskować brunet. Nick już się zbliżał do niego.
- Zaczął bym sie bać na twoim miejscu! - prychnął Nick.
Jak dzieci!
- Cwel! - wybuchł brunet.
- Okej. Przypomnij mi jak masz na imię? - spytał dumny i uśmiechnął sie lekko.
- Johnny, a co?! - spytał ciekawie. Nie widziałam co o tym wszystkim sądzić. Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Zaraz coś sie stanie!
- Johnny?!! - zaczął się śmiać Nick.
- Co cię tak śmieszy?! Coś nie tak z moim imieniem cwelu!?? - wybuchł Johnny. Nie wiedziałam o co chodzi. Lecz zauważyłam, że wszyscy także się śmieją. Co do cholery?!
- Wiesz gdzie ja mam Johnnego?! - spytał śmiejąc się. Zaczailam o co chodzi. Zaczęłam się także nabijać.
- Gdzie?! - spytal brunet jak głupi. Chyba nadal nie zaczaił.
- No jak to gdzie? W gaciach przecież! - zaczął się śmiać i każdy z nim.
- Ty chuju! Zaraz ci pokażę jaki jest Johnny! - wykrzyczał i rzucił się na Nicka. Ten jednak złapał go od razu i spoważniał. Wbił mu pazury w brzuch po czym Johnny upadł ma ziemię.
- Zapamiętaj Johnny, że alfie się nie podskakuje! Wbij sobie to do głowy i nie wpiepszaj mi się! - wydarł się na pół przytomnego chlopaka, następnie odszedł. Jego głos był naprawdę głośny. Przeraziłam się.
Odprowadziłam Nicka spojrzeniem do domu. Nagle chłopak odwrócił się i popatrzył na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nie wiedziałam co robić. Chlopaka patrzył na mnie jakby ma coś czekał.
- Na co się patrzy do cholery?! - szepnęłam do siebie.
Wydawało mi sie jednak, jakby mnie słyszał. Popatrzył się dziwnie i podniósł brwi. Nie wszedł do domu. Stał ma tarasie. I znowu patrzył na mnie.
- Baverly chodz! - krzyknął nagle. Drygnęłam. Wydawał się taki niebezpieczny. Niedostępny.
- Gdzie? - spytałam zdziwiona. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Nie będziesz przebywać z nimi. Mogą ci coś zrobić dlatego pójdziesz ze mną - rzekł. Wydawał się w tej chwili opiekuńczy.
- Ale ja się ciebie bardziej boję niż ich - prychnęłam i odsunęłam się lekko.
Czułam na sobie jego spojrzenie.
- Mnie się bać nie musisz - rzekł i uśmiechnął się. Posłałam mu lekki uśmieszek.
- Okej, spytam sie coś ciebie okej?- prychnęłam.
- Dobra, ale jak cię zabiorę gdzieś! - rzekł szczerze na co kiwnęłam głową.
*BETHANY*
Byłam zła cały dzień. Jestem wściekła i nie obchodzi mnie nikt. Mam wszytko, ale to wszytko dosłownie w dupie. Jestem w dupie. Mam każdego w dupie! I ten durny Drake. Rozwaliłabym wszytko. Nie nawidzę całego życia. Czuję się słaba i ta cała sytuacja  mnie przerasta coraz bardziej. Nie potrafię nie myśleć o Jacobie. On mi sie śni! Nawiedza mnie kurwa w walonych snach! Nie nawidzę go! Czemu życie jest takie ciężkie?! Takie cholera problemy?! Ściga mnie jakiś psychol, który nie wiem co chce zrobić. A teraz jeszcze ten Drake. Jestem inna niż zawsze. Nie byłam taka. Byłam inna. Byłam szczęśliwa, zwariowana i maiałam czas dla przyjaciółek a teraz? Teraz nawet prawie sie z nimi nie gadam. Zamknęlam się w sobie. Mam ochotę ryczeć, wyć do księżyca. Ciekawe, może tam na niebie ktoś na mnie patrzy!

Heeej wilczki kochane 🐺💗
Co tam u was? Jak tam żyćko?
Dziś taki rozdział. Mam nadzieję, że ten rozdzialik się podoba i przepraszam za błędy! 😁😘 W ogóle pomyślałam sobie, że może macie tik toksa i możemy się dodac jeśli ktoś ma hah ❤ Ja oczywiście nazywam się tak jak na wattpadzie po prostu hah 😍
Jutro kolejny rozdziałek 😏 Do zobaczenia jutro 🐺 pozdrawiam, wasza Baverly Marsh ❤ 
A trzymajcie 🍬 w prezencie hihi

Dark side of wolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz